REKLAMA
BANKIER.PL

Tam mieszkam: Pakistan

Malwina Wrotniak2012-02-06 17:00redaktor naczelna Bankier.pl
publikacja
2012-02-06 17:00

Pakistańczycy żyją według trzech zasad: wiara, jedność, dyscyplina. – Odradzam podróże tutaj. To nie jest kraj turystyczny, nie tylko z powodu ryzyka zamachów. Bohaterką tego odcinka "Tam mieszkam" jest Joanna, Polka mieszkająca w Pakistanie od 2007 roku.

Tam mieszkam: Pakistan
Tam mieszkam: Pakistan
fot. hemera / / Thinkstock

Malwina Wrotniak, Bankier.pl: Najpierw proste rozpoznanie terenu. Czym Pakistan różni się od Afganistanu, Tadżykistanu, Turkmenistanu i innych, uznawanych często za tożsame krajów?

Joanna: Cieszę się, że nie zapytała Pani, czym rożni się od innych krajów arabskich – Pakistan bardzo często jest mylnie uznawany za kraj arabski.

Najbardziej odczuwalną różnicą pomiędzy wymienionymi przez Panią krajami a Pakistanem jest klimat. Gorący, monsunowy klimat subkontynentu, który sprzyja rozwojowi rolnictwa – zbiory z pól Pendżabu i Sindhu odbywają się 2 razy do roku, ziemia jest niezwykle żyzna. Natomiast Afganistan, Tadżykistan, Turkmenistan (i zachodnia część Pakistanu) mają suchy klimat z mroźnymi zimami. Raczej chowa się tam zwierzęta, niż uprawia ziemię. W górach ukryte są bogate złoża minerałów, w które Pakistan jest uboższy.

Kuchnia: ta pakistańska jest tożsama z kuchnią północnoindyjską - potrawy z dużą ilością przypraw, ostrych papryczek, oleistymi sosami. Im dalej na zachód od Pendżabu, tym delikatniejsze jedzenie. W kuchni afgańskiej więcej się piecze, popularne jest jedzenie z grilla. Zresztą piekarnie afgańskie są dosyć popularne w Pakistanie.

W kulturze afgańskiej widoczne są wpływy arabskie – w ubiorze, zachowaniu, ceremoniach, jedzeniu.

życie w pakistanie

"Ten kraj powstał dla muzułmanów, ale widać, że każdy ma własną koncepcję islamu"; źródło: ingimage.com

Pakistan można podzielić na część wschodnią i zachodnią. W części zachodniej widoczne są wpływy afgańskie i irańskie, wschodni Pakistan to typowy subkontynent – z kolorowymi ubraniami kobiet, rozbudowanymi ceremoniami weselnymi, ekstremalnie ostrym jedzeniem i wylewnymi ludźmi.

Jak się Pani znalazła w tej części świata?

Przyleciałam tu w 2007 roku. Mieszkaliśmy wtedy z mężem w północnej Virginii, w USA. Teść ciężko zachorował. Spakowaliśmy się i przylecieliśmy. Trzeba było zająć się firmą teścia i wieloma sprawami, mieliśmy dopilnować wszystkiego. Mąż rozbudował rodzinny biznes, ja pomogłam w administrowaniu i unowocześnianiu. Dobra passa, odpukać, trwa, a my wciąż mamy pełne ręce pracy i sporo pomysłów.

Wiejskie chaty w okolicach Derawar, pustynia Cholistan, fot. archiwum prywatne J.

Dyplomacja odradza podróże do tego kraju z racji wysokiego ryzyka zamachów terrorystycznych. Na co dzień czuje się Pani bezpieczna?

Osobiście również odradzam podróż do Pakistanu. Nie tylko z powodu ryzyka zamachów. Nie jest to kraj turystyczny. Autorytet państwowy jest bardzo nikły, a policja nieskuteczna. Czy czuję się bezpieczna? Dosyć. Znam miasto, ludzie mnie już trochę znają. Poruszam się utartymi szlakami i znanymi sobie drogami. Nie odwiedzam niektórych części miasta, nie spaceruję wąskimi uliczkami.

Idąc dalej - tym, którzy już się w Pakistanie znajdą, urzędnicy radzą unikać dużych zgromadzeń i obiektów rządowych, nie podróżować po zmroku, zachowywać ostrożność na terenach zurbanizowanych. Stosuje Pani jakieś szczególne środki bezpieczeństwa?

Zgromadzenia omijam zawsze i wszędzie, bo rozdeptana w tłumie mogłabym zostać gdziekolwiek. W Pakistanie generalnie unika się zgromadzeń politycznych i religijnych, bez ochrony, na otwartym terenie - tylko imprezy zamknięte, tylko z odpowiednią ochroną.

Robię dużo hałasu w domu, zapalam światła w kilku pokojach naraz, żeby przechodnie i sąsiedzi myśleli, że bez przerwy mam gości. Staram się nie mieć stałej dziennej rutyny na wypadek, gdyby ktoś śledził mnie czy dom. Nie noszę żadnych widocznych ozdób, z wyjątkiem obrączki. Jak najczęściej podróżuję z kierowcą, przemieszczam się w towarzystwie.

Pola ryżowe na południu Pendżabu, fot. archiwum prywatne J.

Niektóre muzułmanki czują się bezpiecznie w niqabie, zasłonie na całą twarz z wyjątkiem oczu. Twierdzą, że zapewnia im to anonimowość, jednak mnie osobiście to nie przekonuje.

Są też takie miejsca w kraju, do których wstęp dla obcokrajowców jest wzbroniony. Słusznie? Bywała tam Pani?

Generalnie wstęp do każdego kanttu, dzielnicy pod nadzorem wojskowym, w każdym mieście jest zamknięty dla obcokrajowców. Mam kartę stałego wjazdu do Pakistanu i raczej nie mam problemu z dotarciem tam, gdzie chcę. Pamiętam dwa wyjątki – nie chciano mnie wpuścić na Tamę nad jeziorem Mangla oraz do pałacu Noor Mahal w Bahawalpurze, ale po zaciętej kłótni z ochroną i wezwaniem ich przełożonych pozwolono mi tam wejść. Tak, jak rozumiem obawy przed wpuszczeniem mnie na 16. największą tamę na świecie z wieloma obiektami wojskowymi, tak nie mam pojęcia dlaczego nie chciano mi pozwolić obejrzeć pałacu, przy którym odbywają się wesela.

Proszę wybaczyć, jeśli to zbyt osobiste pytanie, ale czy przyjęła Pani religię muzułmańską?

Nie, nie przyjęłam islamu. Pakistan jest republiką islamską. W paszporcie jest rubryka Religia, takie same są w aplikacjach o dowód osobisty, kartę stałego wjazdu do Pakistanu, nawet w aktach urodzenia. Pytanie o religię pojawia się chociażby przy aplikowaniu o pracę czy przy poznaniu nowej osoby. Religia nie jest tu prywatną sprawą.

Jeden z domów w inwestycji DHA Phase 6, fot. archiwum prywatne J.

Praktykującym inne wyznania, delikatnie rzecz ujmując, może nie być łatwo. Więcej, podobno nierzadkie są przypadki napiętnowania mniejszości wyznaniowych.

Spotyka się czasami ze strony muzułmanów próby „nawracania” czy wrogość w stylu „nie zadawaj się z nim, bo to ismaelita”. Są to zachowania marginalne, jednak spotykane. Zresztą takie przypadki spotyka się również pomiędzy samymi muzułmanami. Religia jest tutaj bardzo delikatnym tematem.

Podobnie jak karo-kari, czyli tzw. honorowe zabójstwo - najczęściej dopuszczających się zdrady żon. Pakistańczycy nie grzeszą tolerancją.

Zabójstwa honorowe zdarzają się nie tylko w stosunku do kobiet, ale i mężczyzn. Zbrodnie na tle honoru są surowo karane przez sądy. Przy podejrzeniu karo-kari (często próbuje się je tuszować jako samobójstwa), policja od razu przekazuje sprawę do sądu. Osobom, które czują się zagrożone, sądy przyznają ochronę. Honorowe morderstwa są bardzo dużym problemem w prowincji Sindh, ale nie tylko.

Najważniejsze wydaje się edukowanie społeczeństwa. W mediach unika się zresztą mówienia o zbrodniach honorowych – zbrodnia to zbrodnia, i tyle. Mówienie o zabójstwie honorowym to jakby szukanie wyjaśnienia przyczyn dla przestępstwa, a powinno się je przede wszystkim karać i potępiać. W mediach podkreśla się raczej bestialstwo takich zachowań: Jak można zabić członka własnej rodziny? Jakim potworem trzeba być, żeby skrzywdzić najbliższe sobie osoby? Dla ludzi, którzy nie mają nic, honor jest bardzo ważny. Dlatego należy nauczyć ludzi publicznie potępiać tego typu zbrodnie. Jeżeli społeczność zacznie krytykować takie zachowania, rodziny przestaną je praktykować.

Sialkot Cantt, V Mall, nocne zakupy, fot. archiwum prywatne J.

W grudniu obchodzono Dzień Praw Człowieka, który zmienił się tu w tydzień happeningów. Mówiono wiele o nieprzestrzeganiu praw człowieka w Pakistanie, zatwierdzono prawa gwarantujące bardzo wysokie kary dla oblewających kwasem (60% ofiar to kobiety) i dla zmuszających kobiety do małżeństw wbrew ich woli. Nie jest dobrze, ale wiele organizacji stara się to zmienić. Jeżeli kogoś interesuje ten temat, polecam książkę Mukhtar Mai „W imię honoru”.

Honor w takim kraju wydaje się wiele znaczyć. Rzadko rozmawiamy z mieszkańcami tak młodego państwa [Pakistan powstał w 1947 r. – red.]. Widać, że cały czas pracują nad swoją tożsamością czy życie toczy się tu z dnia na dzień?

Każda prowincja Pakistanu to jakby oddzielne państwo, z własnymi językami, obyczajami, kulturą. Ten kraj powstał dla muzułmanów, ale widać, że każdy ma własną koncepcję islamu. I to jest właśnie istota tej religii – brak tutaj jakiejś hierarchii kościelnej, władz, które mają prawo wiążącej interpretacji Koranu. Każdy człowiek ma prawo do własnego rozumienia islamu i życia zgodnie z własnym sumieniem, a jednocześnie powinno się być istotą społeczną i unikać separatyzmu. Jest to ogromnie trudne.

Wcześniej dla poczucia narodowej wspólnoty wystarczał islam, wspólny wróg (Indie), uwielbienie dla krykieta czy duma z bycia krajem posiadającym broń nuklearną. Od 2-3 lat widzę dążenie do okiełznania mitycznych Talibów. Talibowie to nie wróg, to Pakistańczycy, którzy zostali zdradzeni przez pobratymców. Ludzie, którym Jinnah zapewnił autonomię, a Musharaff wypuścił na nich amerykańskie samoloty bezzałogowe.

Karachi w Pakistanie, ingimage.com

W zeszłym roku na terenach przygranicznych z Afganistanem zginęło 2000 terrorystów, jak nazwali ich Amerykanie, m.in. dzieci zbierające chrust w lesie, kobiety, pasterze. Ludzie, którzy mieszkają na terenach przygranicznych są z jednej strony atakowani przez jakieś zorganizowane grupy, które wysadzają ich meczety, bo odmówiono im schronienia, zabijają ich dzieci, bo pozwoliły żołnierzom napić się z wioskowej studni, a z drugiej zabijani jako terroryści, bo są najłatwiejszym celem. Trzeba odzyskać zaufanie ludzi, którzy tylko bronią swojego domu i we współpracy z nimi wysegregować niebezpieczne elementy. Dlaczego jacyś ludzie biegają z amerykańską bronią po górach? Ktoś ich dozbroił, ktoś ich wyszkolił. To Pakistańczycy, swoi ludzie, o których trzeba się upomnieć. Samemu trzeba posprzątać ten i resztę bałaganu w kraju.

Na koniec trochę o jego codziennym życiu. Jakie zwyczaje mieszkaniowe zaskoczyły Panią w Pakistanie?

Wielopokoleniowe rodziny, ale również rodziny braci i sióstr mieszkające razem. Ponadto pokoje do przyjmowania gości. Osób spoza rodziny często nie wpuszcza się do głównej części domu. Domy ogradza się wysokimi murami. Okna w domach są okratowane, osiatkowane, pozasłaniane. To ochrona przed insektami, przed włamaniem, ale i przed ciekawskimi oczami i słońcem.

W poszukiwaniu lepszych warunków życia Pakistańczycy emigrują do większych miast, ale zniechęceni niskimi płacami tworzą czasami zorganizowane gangi napadające na domy czy porywające ludzi dla okupu. Dlatego przydatne jest mieszkanie w mieście, posiadanie sąsiadów. Wiele osób ma też w domu broń, zatrudnia strażników.

Pakistańczycy zasadniczo nie lubią mieszkań. Bo są ciasne, mają niskie sufity, bo sąsiad zagląda ci w garnek i bez przerwy mijasz się z nieznajomymi na klatce.

Nieruchomości w tym kraju przywodzą na myśl głównie lepianki, tymczasem powstają tam też takie nowoczesne projekty. To wyjątki zarezerwowane dla stolicy czy coraz częstsza oferta dla zamożnych?

Przez kilka lat mieszkania w Pakistanie widzę ogromne zmiany. Islamabad będący 10. co do wielkości miastem Pakistanu, jako stolica rozwija się prężnie. Prym wiodą jednak Lahore, kulturalna stolica kraju i na pewno Karaczi, największe miasto Pakistanu. Boom przeżywają miasta przemysłowe, chociażby Sialkot, Gujranwala czy maleńki Gujrat, królestwo mebli – i to tylko te miasta położone najbliżej nas. W zeszłym roku rozwój się spowolnił, można było odczuć kryzys.

W Sialkot powstaje luksusowe Canal City. W Islamabadzie dwie nowe fazy DHA sprzedane w 2008 zostaną oddane do użytku w 2012. I widzę, że również Bahria Town się rozbudowywuje. Jest potrzeba, jest podaż i jest rozwój.

Dziękuję za rozmowę.

Źródło:
Tematy
Najlepsze konta dla spółek - ranking
Najlepsze konta dla spółek - ranking

Komentarze (17)

dodaj komentarz
~Ewelina
Tragedia aby dobrowolnie przeprowadzic sie do takiego dzikiego kraju jakim jest Pakistan.
Te panie, ktore tam zamieszkaly kierujac sie zapewne glosem serca to po prostu chyba nie zainteresowaly zadnych innych mezczyzn i w akcie desperacji postanowily zwiazac sie z islamista. Muslim na marginesie to szalona i niebezpieczna
Tragedia aby dobrowolnie przeprowadzic sie do takiego dzikiego kraju jakim jest Pakistan.
Te panie, ktore tam zamieszkaly kierujac sie zapewne glosem serca to po prostu chyba nie zainteresowaly zadnych innych mezczyzn i w akcie desperacji postanowily zwiazac sie z islamista. Muslim na marginesie to szalona i niebezpieczna "wiara".
~Rozczarowana
Jestem lekko rozczarowana tym jakie masz zdanie na temat kraju, w ktorym mieszkasz. Nie uwazam zeby bylo tam az tak niebezpiecznie jak sadzisz. Poza tym ludzie jadacy tam z regoly pchaja sie akurat tam gdzie nie powinni. Jak kazdy kraj ma swoje plusy i minusy sama osobiscie przyznaje, ze jeszcze tam nie bylam, ale zamierzam.
~ADRIA
NIE PODOBA MI SIĘ TO OBRZUCANIE BŁOTEM,,,, GADAMY NA INNE KRAJE ,A WIDAĆ TU GOŁYM OKIEM ZAWIŚĆ I WROGOŚĆ AŻ WSTYD MI ŻE NALEŻĘ DO TAKIEGO NARODU,KTÓRY INNYM WYRZUCA,A SAM NIE JEST LEPSZY PROSTY PRZYKŁAD W TOALETACH PUBLICZNYCH ,,NAROBI ,NAŚMIECI I NIE POSPRZĄTA PO SOBIE BO MYŚLI,ŻE JEST OD TEGO INNY ŚMIEĆ,KTÓREMU ZA TO PŁACĄ ŻEBY NIE PODOBA MI SIĘ TO OBRZUCANIE BŁOTEM,,,, GADAMY NA INNE KRAJE ,A WIDAĆ TU GOŁYM OKIEM ZAWIŚĆ I WROGOŚĆ AŻ WSTYD MI ŻE NALEŻĘ DO TAKIEGO NARODU,KTÓRY INNYM WYRZUCA,A SAM NIE JEST LEPSZY PROSTY PRZYKŁAD W TOALETACH PUBLICZNYCH ,,NAROBI ,NAŚMIECI I NIE POSPRZĄTA PO SOBIE BO MYŚLI,ŻE JEST OD TEGO INNY ŚMIEĆ,KTÓREMU ZA TO PŁACĄ ŻEBY CZYIMIŚ ODCHODAMI SIĘ ZAOPIEKOWAŁ,,,,,, SZKODA MI PISAĆ NAWET NA TEN TEMAT TZW ARYSTOKRACJI SPRZED TV,,,,,,POZDRAWIAM SZANOWNE GRONO
~Paweł Nyczaj
Pani z Pakistanu ewidentnie przyznaje, że jest niebezpiecznie. Nie mówi po imieniu, że boi się porwania czy napadu, jednak ze zdań typu "staram się unikać codziennej rutyny" ewidentnie widać lęk przed obserwacją domu przez porywaczy lub napastników (no bo bogata cudzoziemka). pozostaje zyczyć możliwie najszybszego powrotu Pani z Pakistanu ewidentnie przyznaje, że jest niebezpiecznie. Nie mówi po imieniu, że boi się porwania czy napadu, jednak ze zdań typu "staram się unikać codziennej rutyny" ewidentnie widać lęk przed obserwacją domu przez porywaczy lub napastników (no bo bogata cudzoziemka). pozostaje zyczyć możliwie najszybszego powrotu do Polski. Tu też zdażają się napady i porwania, jednak jest sielsko-anielsko w porównaniu z Pakistanem.
~sos
Mieszkałem, z racji wykonywanej pracy, przez miesiąc w Pakistanie, w prowincji Sindh, niedaleko Sukkur. Byłem tam w okolicach kwietnia/maja. Był to jeden z najgorszych miesięcy mojego życia. Ekstremalne temperatury, spokojnie do 46-50 stopni C., ogromna ilość robactwa, wszechogarniający nieporządek, żeby nie powiedzieć, że syf. Dziury Mieszkałem, z racji wykonywanej pracy, przez miesiąc w Pakistanie, w prowincji Sindh, niedaleko Sukkur. Byłem tam w okolicach kwietnia/maja. Był to jeden z najgorszych miesięcy mojego życia. Ekstremalne temperatury, spokojnie do 46-50 stopni C., ogromna ilość robactwa, wszechogarniający nieporządek, żeby nie powiedzieć, że syf. Dziury po kulach na murach, uzbrojeniu ludzie na każdym kroku i trudna do opisani bieda. Niemniej, ludzie, z którymi przyszło mi pracować, bardzo mili, uśmiechnięci i pomocni. To było dla mnie zaskoczeniem i zostawiło pozytywny ślad na całym wyjeździe.
Podsumowując, mieszkałem w bardzo wielu miejscach, teraz jestem już 3 miesiąc w Malezji, i mógłbym wrócić do Omanu, Syrii, Algierii, a nawet Nigerii. Pakistan sobie odpuszczam, dla mnie to zapomniane przez zachodni świat i Boga miejsce.
~ja
W Irlandii mam namiastkę Pakistanu. Sporo tej zarazy tu jest.
Mieszkają w 3-bedroomowych chatach po 10 osob w brudzie, smrodzie i grzybie, bo nigdy okien nie otwierają. Jak pani pisze, że nigdy nie wpuszczają gości do niektórych pokoi, to ja wiem dlaczego.
Aż łza się w oku ciśnie, że taka fajna babka się marnuje. Wracaj kobieto
W Irlandii mam namiastkę Pakistanu. Sporo tej zarazy tu jest.
Mieszkają w 3-bedroomowych chatach po 10 osob w brudzie, smrodzie i grzybie, bo nigdy okien nie otwierają. Jak pani pisze, że nigdy nie wpuszczają gości do niektórych pokoi, to ja wiem dlaczego.
Aż łza się w oku ciśnie, że taka fajna babka się marnuje. Wracaj kobieto do cywilizacji zanim cię tam barbarzyńcy zgwałcą a potem ukamieniują za zdradę.
~Annu
ty chlopie chyba polskich domow wuk nie widziales, niedosc ze jak sie zesra w kibel i nie wyczysci po sobie to jescze odwswiezaczem nie psiknie, chociaz stoi spray jak byk kolo toalety ..... i ty smiesz pakistanczykow brudasami nazwac ?? w poslce nawet w tram,wajach i autobusach smierdzi bo polacy to smierdziele i wolo sie dezorantem ty chlopie chyba polskich domow wuk nie widziales, niedosc ze jak sie zesra w kibel i nie wyczysci po sobie to jescze odwswiezaczem nie psiknie, chociaz stoi spray jak byk kolo toalety ..... i ty smiesz pakistanczykow brudasami nazwac ?? w poslce nawet w tram,wajach i autobusach smierdzi bo polacy to smierdziele i wolo sie dezorantem psiknac niz umyc :))

no niestety ale takie uogulnianie o ludziach z azjii to jest smieszne, a kazdym z kazdego narodu moznaby cos powiedziec wiec nie przesadzajmy ...!!!
~Ania
Barbarzynca to ty jestes...Polscy faceci maja sie za nie wiadomo co...Azjaci przynajmniej sie myja po wyjsciu z toalety...brud,smrud?byles,widziales?Watpie!
Skoro autorka tego artykolu mieszka tam juz tyle lat ,ma szczesliwa rodzine to chyba nie jest tak zle.
Mysle ze mentalnosc polskich mezczyzn pozostawia wiele do zyczenia.
Barbarzynca to ty jestes...Polscy faceci maja sie za nie wiadomo co...Azjaci przynajmniej sie myja po wyjsciu z toalety...brud,smrud?byles,widziales?Watpie!
Skoro autorka tego artykolu mieszka tam juz tyle lat ,ma szczesliwa rodzine to chyba nie jest tak zle.
Mysle ze mentalnosc polskich mezczyzn pozostawia wiele do zyczenia.
Pomysl dlaczego polskie kobiety wybieraja mezow z desi-landow...wlasnie zeby nie zmarnowac zycia z takimi jak ty.
~gog odpowiada ~Ania
idz sie lecz nieszczesna kobieto
~anka
Ale się ucywilizowana persona non grata znalazła.3-bedroomowych ????? ty odmieniasz angielski,w jakiej Irlandii ty mieszkasz chyba pod Kozienicami.Weź się rozpędź a ściana się znajdzie.

Powiązane: Tam mieszkam

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki