

Rosyjska propaganda jest wyzwaniem dla naszej polityki - przyznaje minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna.

Od dziś w Polsce funkcjonuje polska wersja rosyjskiej agencji informacyjnej "Sputnik". Nadaje ona również audycje radiowe w języku polskim. Sputnik jest częścią rządowego rosyjskiego projektu multimedialnego.
Szef dyplomacji Grzegorz Schetyna nie ukrywa, że zarówno w Polsce, jak i w Europie tego typu media są coraz większym problemem. Zdaniem polityka, jesteśmy wpisani we fragment większej całości finansowanej wprost z budżetu rosyjskiego. Według Schetyny, można się przed tym bronić tworząc na przykład telewizyjny rosyjskojęzyczny kanał. Szef dyplomacji dodał, że takim projektem są zainteresowane także inne kraje Unii Europejskiej.
Grzegorz Schetyna zapewnił, że tematem są zainteresowane nasze władze a sprawa była omawiana na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego. Minister podkreślił, że walka z rosyjską propagandą jest także zagadnieniem dla polskiej klasy politycznej, która powinna mieć jednoznaczny wspólny pogląd na relacje polsko-rosyjskie.
Zdaniem szefa dyplomacji, należy też przyglądać się partii "Zmiana", której współzałożycielem jest były działacz Samoobrony, nie ukrywający swoich rosyjskich sympatii Mateusz Piskorski. "Trzeba się temu bardzo bacznie przyglądać, kto finansuje takie przedsięwzięcia i na czyją rzecz będą takie projekty pracować" - podkreślił Schetyna.
Jutro w Warszawie ma odbyć się pierwsze posiedzenie partii "Zmiana".
Rosja szuka w Polsce zwolenników swej polityki
Rosja od kilku stuleci szuka w Polsce zwolenników swojej polityki - tak uważa prof. Tomasz Nałęcz. Historyk przypomina, że już w XVII wieku carska propaganda działała wśród Polaków, więc obecne zabiegi agitacyjne to nic nowego w polityce Kremla.
Prof. Tomasz Nałęcz uważa, że jest to próba budowania własnego obozu zwolenników. To jeszcze od carów funkcjonowało, że zanim uruchomiono inne środki, budowano obóz poparcia - dodaje historyk. Według niego, wraz z upływem stuleci zmieniły się tylko narzędzia propagandowe, natomiast cel nie.
Jak widać, są chętni do wypełniania szeregów tego obozu, powołują się między innymi na otwartość informacji czy też prawa obywatelskie - a co to znaczy? - warto przeczytać w książkach historycznych - podkreśla prof. Nałęcz.
Prokremlowski Sputnik jest ukierunkowany na zagranicznego odbiorcę.
Większe zagrożenie to przejęcie którejś z ważniejszych gazet
Dziennikarza i komentator wydarzeń na wschodzie Piotr Maciążek uważa, że nowo otwarty portal Sputnik i radio internetowe, którego można tam słuchać, nie są dla Polski dużym zagrożeniem. O wiele poważniejszym byłoby przejęcie przez Rosjan np. któregoś z ważniejszych tytułów prasowych w Polsce.
Jak uważa rozmówca IAR, niewykluczone, że kiedyś dojdzie do takiego przejęcia. Zdaniem dziennikarza Rosjanie są zainteresowani kupnem tytułu nie ze względu na publikowanie treści propagandowych dotyczących Ukrainy. Przede wszystkim będą celować w media biznesowe, aby forsować swoje interesy ekonomiczne, energetyczne - mówi Piotr Maciążek.
W obliczu unijnych sankcji nałożonych na Rosję, posiadanie tytułu prasowego w Polsce byłoby dla Rosjan korzystne. Zdaniem Piotra Maciążka mogliby oni oddziaływać na społeczność Polską i społeczność w innych krajach, przekonując do zniesienia sankcji. I kreować obraz, że sankcje są szkodliwe, że przynoszą straty polskiej gospodarce, że jest to romantyzm ze strony polskich przedsiębiorców i polskich władz, że Rosja to perspektywiczny rynek, który tracimy ze względu na swoją kłótliwość - przewiduje Piotr Maciążek.
Informacyjna Agencja Radiowa(IAR)/Edyta Poźniak/K.P./Rucinska
























































