Klienci największych banków w Kazachstanie ustawiają się w kolejkach przed oddziałami. Kazachowie chcą wycofać swoje pieniądze po tym, jak w kraju przeprowadzono dewaluację, a w mediach społecznościowych zaczęły krążyć informacje o upadku banków.
Źródło: Thinkstock
Informacje o runie na banki w Kazachstanie podaje portal Radia Wolna Europa. Jego korespondenci donoszą, że kolejki ustawiają się przed oddziałami banków Kaspi, Alyans i TsenrKredit Bank.
Na stronach internetowych banków pojawiły się oświadczenia dementujące pogłoski o złej kondycji kazachskiego sektora bankowego. Wiadomości takie trafiały do klientów za pośrednictwem SMSów oraz mediów społecznościowych (głównie WhatsApp).
Jak donosi portal Tengrinews.kz, jeden z banków wyznaczył nagrodę wy wysokości 100 milionów tenge (ok. 540 tys. dolarów) za wskazanie autora SMSów informujących o możliwym bankructwie banków. Z kolei rząd w Astanie twierdzi, że nie ma podstaw do obaw o bankructwo krajowych banków. Do zachowania spokoju namawiał także szef Narodowego Banku Kazachstanu Kairat Kelimbetow.
Tengrinews.kz informuje również o ubiegłotygodniowym szturmie na sklepy, który rozpoczął się po podaniu informacji o dewaluacji. Konsumenci starali się wydać swoje tenge jeszcze zanim sprzedawcy zmienią ceny. W celu przeprowadzenia operacji podwyższenia cen, niektóre sklepy zamknięte były nawet przez kilka dni.
Dewaluacja
W ubiegłym tygodniu Narodowy Bank Kazachstanu oznajmił, że wstrzyma interwencje i pozwoli krajowej walucie osłabić się do poziomu 185 tenge za dolara. W reakcji na to oświadczenie oficjalny kurs podskoczył z 155,56 do 163,90 tenge za dolara, natomiast kurs nieoficjalny zbliżył się do poziomu wyznaczonego przez władze monetarne.
Decyzja o dewaluacji tenge została podjęta w związku z niedawną paniką na rynkach wschodzących oraz utratą wartości rosyjskiego rubla, którego kurs wyznaczał w przeszłości kurs tenge. Rosja jest głównym partnerem handlowym Kazachstanu i jednym z głównych odbiorców eksportu dóbr produkowanych w blisko 18-milionowym kraju. Kiedy rubel się osłabia pojawia się presja na osłabienie tenge w celu zachowania konkurencyjności kazachskiego eksportu. Posiadając mało zdywersyfikowaną gospodarkę, Kazachstan wciąż bazuje głównie na eksporcie surowców.
Dodatkowo uporczywe utrzymywanie założonego przez władze monetarne kursu tenge do dolara uderza w rezerwy walutowe kraju. Na skutek interwencji walutowych mających zniwelować odpływ kapitału wywołany ograniczeniem programu skupu aktywów przez Rezerwę Federalną kazachskie rezerwy walutowe spadły w styczniu z 24,7 mld do 24,5 mld dolarów. Jak podaje Bloomberg, w październiku rezerwy Kazachstanu sięgnęły najniższego od 4 lat poziomu 23,7 mld dolarów.
Protesty
Po przeprowadzeniu dewaluacji, władze zapowiedziały starania na rzecz tego, aby dewaluacja jak najmniej uderzyła w zwykłych obywateli. Ministerstwo Rolnictwa zobowiązało się do obserwowania cen podstawowych produktów, wczoraj wprowadzono cenę maksymalną na pszenicę.
W odpowiedzi na zmianę kursu kazachskiej waluty, prezydent Nursułtan Nazarbajew zaapelował do państwowych przedsiębiorstw by zwiększyły wynagrodzenia swoich pracowników. Największa miedziowa spółka Kazakhmys zatrudniająca ponad 55 tys. ludzi zapowiedziała już, że od 1 kwietnia zwiększy pensje o 10%. Dodatkowo w Nazarbajew zarządził, by bank centralny i rząd przekazały bilion tenge (5,4 mld dolarów) z gromadzącego wpływy z eksportu ropy Funduszu Narodowego na wspieranie wzrostu gospodarczego
19-procentowa dewaluacja wywołała protesty społeczne. W weekend w stolicy kraju doszło do starć z policją. Kazachstan importuje większość produktów, stąd dewaluacja powoduje prawie automatyczny wzrost cen większości towarów. Władze tego kraju przekonują, że dewaluacja nie powinna pociągnąć za sobą wzrostu cen żywności, bo większość produktów rolnych produkowana jest Kazachstanie. Dewaluację wprowadzono po to, by poprawić płynność waluty, co ma stymulować przemysł przetwórczy do większej ekspansji – przekonuje rząd Kazachstanu.
Krótkoterminowymi wygranymi dewaluacji są eksporterzy. W reakcji na posunięcie Narodowego Banku Kazachstanu, w górę wystrzeliły ceny notowanych w Londynie akcji Kazakhmysu oraz producenta ropy i gazu KazMunayGaz Exploration Production. Istnieją jednak poważne podstawy, aby sądzić, że pracownicy zaczną domagać się podwyżek. Dodatkowo wywołane dewaluacją zawirowania negatywnie odbiją się na tegorocznym wzroście gospodarczym i nie pozwolą na dywersyfikacje gospodarki.
Złe doświadczenia
Po raz ostatni dewaluację w Kazachstanie przeprowadzono w 2009 r., po tym jak niskie ceny surowców uderzyły w kurs rubla. Skala przewartościowania wynosiła wówczas 21%. Jeszcze w grudniu ubiegłego roku Narodowy Bank Kazachstanu twierdził, że nie widzi podstaw do dewaluacji. Dodatkowo starsi Kazachowie pamiętają jeszcze zawirowania walutowe następujące po upadku Związku Radzieckiego, co odstrasza ich od lokowania pieniędzy w krajowych bankach i krajowej walucie.
Podobnie jak w innych byłych republikach radzieckich, w Kazachstanie sporo oszczędności przechowywanych jest w dolarach. Na początku lutego bank centralny zapowiedział, że postara się zredukować skalę „dolaryzacji gospodarki” dwukrotnie. Szczegółowy program ma zostać przedstawiony 1 maja.
Michał Żuławiński
Bankier.pl