Rostowski: euro w Polsce nie za mojej kadencji
2013-02-21 09:04
publikacja
2013-02-21 09:04
Priorytetem dla Polski jest obecnie jak najlepsze przygotowanie do strefy euro. To jest długa droga - uważa Jacek Rostowski, minister finansów. Nie spodziewa się on, by Polsce udało się przyjąć wspólną walutę za jego kadencji w rządzie.
"Nie wyobrażam sobie bym był wicepremierem i ministrem finansów, ani nawet w polityce, gdy Polska przystąpi do strefy euro. Mamy dużo do zrobienia, żeby Polskę tak przygotować do strefy euro, żeby na tym przystąpieniu naprawdę skorzystała. Przystąpienie do euro wzmacnia tych, którzy są dobrze przygotowani, a dramatycznie może osłabić tych, którzy są słabo przygotowani. Dlatego przed nami dość długa droga przygotowania Polski przez wiele reform, które zwiększą jej konkurencyjność. (...) Będziemy mogli przystąpić z czystym sumieniem, gdy Polska będzie dobrze przygotowana" - powiedział w RM FM Rostowski.
Dodał, że szybciej odejdzie z polityki niż Polska przyjmie wspólną walutę.
Rostowski podkreślił teraz, że pewien etap w polityce finansowej zakończył się wraz z zamknięciem negocjacji budżetu UE, teraz następuje kolejny, czyli walka ze spowolnieniem gospodarczym.
"Teraz ten etap (negocjacji budżetu UE - PAP) zakończył się. Teraz priorytetem jest to, by te pieniądze wydać jak najlepiej i każdego dnia walczyć z kryzysem; spowolnieniem, które będzie trwało rok, półtora" - powiedział minister.
Premier w środę zapowiedział, że nominuje ministra finansów na stanowisko wicepremiera. On sam zapowiedział w radiu, że zamierza ściśle współpracować z wiceszefem rządu Januszem Piechocińskim.
"Będę współpracował ściśle z wicepremierem, ministrem gospodarki Piechocińskim. W bardzo wielu dziedzinach już współpracowaliśmy, od dziś będziemy współpracować jeszcze ściślej" - podkreślił. (PAP)
kba/ asa/
|
Komentuje Krzysztof Kolany, główny analityk Bankier.pl
|
Dobrze, że minister się opamiętał
Euro jest Polsce obecnie niepotrzebne i na dłuższą metę najprawdopodobniej okazałoby się bardzo szkodliwe. Należy więc pochwalić ministra finansów i wicepremiera Jacka Rostowskiego za deklarację prowadzenia gry na przeczekanie. Zobaczmy, jak zakończy się europejski kryzys, poczekajmy kilka lat, reformujmy gospodarkę i potem zadecydujmy.
Polityk, który potrafi zawrócić z błędnej drogi, zasługuje na słowa pochwały. Niezależnie od tego, że wcześniej zadłużył nas na 300 mld złotych, prowadził politykę maskowania długu i okłamał w sprawie deficytu budżetowego w 2010 roku. Jeśli ta zmiana jest wynikiem awansu na stanowisko wicepremiera, to premier Tusk każdego ministra powinien uczynić swym zastępcą.
|