Parlament Europejski za zaostrzeniem przepisów dotyczących gazu łupkowego, z którym Polska wciąż wiąże duże nadzieje. Europosłowie zmienili dyrektywę o ocenie oddziaływania na środowisko unijnych inwestycji. Polscy deputowani byli temu przeciwni, bo - jak argumentowali - takie zapisy jeśli nie zablokują, to na pewno utrudnią poszukiwania gazu łupkowego.
Polakom udało się tylko nieznacznie złagodzić dyrektywę, ale przyznają - to przegrana. Jest bowiem zapis, że obowiązkowe będzie przeprowadzanie pełnej procedury oceny oddziaływania na środowisko na każdym etapie inwestycji, także podczas poszukiwań gazu łupkowego. Wpisano wprawdzie, że dotyczy to tylko tych badań, które wykorzystują metodę szczelinowania, ale de facto godzi to w proces poszukiwania i wydobywania gazu łupkowego, bo w zdecydowanej większości wykorzystuje się tę właśnie metodę.
| » Udało się. W Polsce znaleziono gaz łupkowy |
Polscy europosłowie mówią, że ostatnia nadzieja w krajach członkowskich. Unijne rządy mogą jeszcze zmienić niekorzystne, bo rygorystyczne przepisy, dotyczące poszukiwania gazu w łupkach.
Rzucają nam kłody pod nogi
Polacy argumentowali, że tak ostrych reguł nie ma nigdzie na świecie i że to rzucanie kłód pod nogi tym, którzy zamierzają dopiero zbadać na ile jest opłacalne wydobywanie gazu z łupków. Europosłowie argumentują, że przepisy w obecnym kształcie utrudnią poszukiwania gazu łupkowego, spowodują wzrost kosztów inwestycji i wydłużą ich rozpoczęcie.
Według europosła Bogusława Sonika oznacza to spowolnienie procesów wiertniczych. Dzisiaj ocena oddziaływania na środowisko trwa do kilkunastu miesięcy. "Wprowadzanie jej w okresie badawczym automatycznie spowalnia wydobycie. Na pewno o te 2 lata jest przesunięcie, co stawia pod znakiem zapytania rentowność tych inwestycji - przekonywał europoseł Sonik.
Podobnego zdania jest deputowany Konrad Szymański. To jest utrudnienie i polska dyplomacja powinna to traktować jako bardzo poważny alarm - powiedział europoseł. Zwrócił jednak uwagę, że przewaga zwolenników zaostrzenia przepisów była w Parlamencie Europejskim niewielka. To jest przepchnięte kolanem - skomentował i dodał, że Polska powinna to wykorzystać, budując koalicję z tymi krajami, które też są zainteresowane rozwojem gazu łupkowego.
W opinii Andrzeja Sikory z Instytutu Studiów Energetycznych, decyzja utrudni poszukiwanie tego surowca w naszym kraju. Ekspert dodaje, że teraz będą toczyć się rozmowy, w których strony będą przekonywać się o skutkach metody szczelinowania hydraulicznego dla środowiska. Andrzej Sikora przypomina, że w Europie jesteśmy na etapie sprawdzania, czy gaz znajduje się na odpowiedniej głębokości i czy da się go opłacalnie wydobywać.
Rozmówca IAR dodaje, że gaz z łupków zbyt wcześnie był w Polsce anonsowany z tak wielkim optymizmem. Tymczasem, mówi Andrzej Sikora, nauki o ziemi wymagają cierpliwości i pokory. Podaje przykład Norwegii, która największe złoża rozpoznała po kilkudziesięciu latach od rozpoczęcia wydobycia ropy naftowej.
Stanowisko unijnych rządów w tej sprawie będzie ważne, bo to one wspólnie z europosłami zdecydują o ostatecznym kształcie dyrektywy. Dzisiejsze głosowanie to na razie stanowisko Parlamentu Europejskiego w sprawie dyrektywy a nie ostateczna decyzja.
Polscy europosłowie będą protestować
Polscy europosłowie z grupy chadeków protestują w związku z głosowaniem w sprawie gazu łupkowego. Inicjatorem protestu jest Bogusław Sonik. Europoseł powiedział Polskiemu Radiu, że chodzi o błędy proceduralne podczas głosowania, które - jego zdaniem - wypaczyły wynik.
Najpierw odrzucona została poprawka nakazująca taką procedurę przy poszukiwaniu gazu łupkowego. A chwilę później inna poprawka, napisana nieco inaczej, ale sprowadzająca się do tego samego, została przyjęta. Europoseł podkreśla, że tej drugiej poprawki nie należało w ogóle głosować.
Informacyjna Agencja Radiowa/Beata Płomecka/Strasburg/kawo























































