Wzrost podaży pieniądza M3 w lutym wyniósł 0,6% mdm i 10,0% rdr – poinformował Narodowy Bank Polski. Oznacza to, że w ciągu poprzednich 12 miesięcy w kraju przybyło prawie 105,5 mld zł. Tylko inflacja CPI pozostaje oficjalnie nieobecna.


Luty był drugim z rzędu miesiącem, gdy podaż pieniądza M3 rosła w dwucyfrowym tempie, osiągając wartość 1.158.239,6 mln zł (prawie 1,16 bln zł).
W styczniu odnotowano wzrost o 10,2% rdr, co było najwyższym wynikiem od lipca 2012 r.
Wzrost agregatu M3 (obejmującego gotówkę, depozyty bankowe oraz operacje repo i dłużne papiery wartościowe) przyspiesza od dwóch lat, ale inflacji na poziomie CPI cały czas nie widać.


To dość niecodzienne zjawisko, ponieważ inflacja na dłuższą metę zawsze ma charakter monetarny i z reguły jest pochodną wzrostu podaży pieniądza.


Tymczasem od lipca 2014 roku oficjalnie mamy w Polsce do czynienia z deflacją cenową, rozumianą jako spadek indeksu cen dóbr i usług konsumpcyjnych (CPI) w ujęciu rok do roku. Trwa zatem niezwykła dywergencja, gdy równocześnie występuje monetarna inflacja (przybywa pieniądza) i cenowa deflacja (przynajmniej na poziomie CPI).
Czegoś takiego nie doświadczyliśmy ani razu przez ostatnie 25 lat. Bazując na historycznej korelacji, obecnej dynamice podaży pieniądza M3 „powinna” towarzyszyć inflacja cenowa rzędu 4%. Tymczasem w styczniu 2016 r. inflacja CPI w Polsce wyniosła -0,7% rdr i mało kto się spodziewa zobaczyć dodatnią dynamikę CPI wcześniej niż pod koniec roku.