

Znamy już oficjalnych „zwycięzców” drugiej tury wyborów samorządowych. Ale rozstrzygnięcia podane przez PKW nie są prawdziwe. Bo największe poparcie w tych wyborach uzyskała partia „Nikogo”.
W demokracji liczą się tylko głosujący. Dlatego mało kto zlicza niegłosujących, którzy jednak dokonali jakiegoś wyboru i z różnych powodów postanowili nie głosować na kandydatów ustawionych w wyborcze szranki.
W rezultacie włodarze największych polskich miast cieszą się bardzo słabym poparciem społecznym. Najlepiej pod tym względem wypadła prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, którą poparciem obdarzyła nieco ponad jedna czwarta uprawnionych do głosu warszawiaków. W pozostałych dużych miastach zwycięscy kandydaci wypadli jeszcze słabiej i zgromadzili poparcie rzędu 20% elektoratu.
Kogo poparłeś w II turze wyborów samorządowych?

We wszystkich sześciu największych miastach, w których odbyła się druga tura, zwyciężył szerzej nieznany, ale niezmiennie popularny, kandydat „Nikogo”, uzyskując poparcie od 56% do 66,5% wyborców. To odsetek uprawnionych do głosowania, którzy nie pofatygowali się do urn wyborczych. Być może warto umożliwić wyborcom głosowanie przeciwko wszystkim kandydatom, aby dać im inną szansę wypowiedzenia się niż tylko głos nieważny lub wyborcza absencja.
Mandat społeczny włodarzy polskich metropolii jest jeszcze słabszy niż wynikałoby to z powyższych danych. A to dlatego, że faktyczna liczba mieszkańców Warszawy, Krakowa czy Wrocławia jest zdecydowanie wyższa od liczby osób zameldowanych, którzy figurują na listach wyborców.

























































