Do tej pory Stany Zjednoczone były jednym z niewielu krajów, w których karty płatnicze nadal funkcjonowały w oparciu o technologię rodem z lat 70-tych XX w. Od 1 października 2015 r. plastiki z mikroprocesorem miały zastąpić stare rozwiązanie. Na razie zmiany idą jednak powoli, a Amerykanie skarżą się na nowy sposób płacenia.
W naszej części świata blisko 100 proc. transakcji kartami płatniczymi odbywa się z użyciem mikroprocesora. Za oceanem do tej pory czip na karcie był jednak rzadkością. Amerykanie przez lata ociągali się z wprowadzeniem nowej technologii i pod tym względem zostali wyprzedzeni nawet przez Koreę Północną.
Od 1 października 2015 r. w USA zaczęła obowiązywać tzw. zasada przesunięcia odpowiedzialności. Oznacza ona, że za oszustwa kartowe odpowiada finansowo ta strona, która nie wdrożyła technologii EMV, czyli kart z czipem.


O nadchodzącej zmianie było wiadomo od dawna, ale w trzy miesiące po wejściu w życie nowych zasad przesiadka na bardziej zaawansowane rozwiązanie jest nadal daleka od zakończenia. Spośród 8 mln akceptantów przyjmujących płatności kartowe tylko 300 tys., czyli mniej niż 4 proc. posiada odpowiedni terminal.
Kłopoty z infrastrukturą to jednak nie jedyny problem, z którym zmagają się banki, akceptanci i organizacje kartowe. Klienci przyzwyczajeni do kart z paskiem magnetycznym są niezadowoleni z nowego rozwiązania. Proces płatności, bardzo dobrze znany polskim klientom, Amerykanom sprawia trudności.
Po pierwsze karta musi zostać włożona do czytnika, a nie przeciągnięta przez niego jak do tej pory. Do rzadkości nie należy sytuacja, że płatnicy wkładają plastik do terminala odwrotnie. Po drugie, karty nie należy usuwać z czytnika aż do momentu zakończenia transakcji. Wielu śpieszących się klientów o tym zapomina i transakcja zostaje przerwana. Po trzecie, w USA zdecydowano się na potwierdzanie operacji podpisem, a nie PIN-em, jak w Europie. Decyzję tę tłumaczono m.in. troską o przeciążoną pamięć konsumentów. W efekcie płatność zajmuje więcej czasu niż w poprzednim systemie.
Wydłużenie czasu obsługi transakcji przy kasie jest trudne do przyjęcia przez sklepy. Niektóre sieci handlowe w okresie przedświątecznym w desperacji posunęły się nawet do wyłączenia czytników kart mikroprocesorowych, godząc się na ewentualne straty finansowe wynikające z przyjmowania sklonowanych plastików.
Eksperci wskazują, że w całym zamieszaniu związanym z wprowadzeniem nowego typu kart zwycięzcą może okazać się Apple Pay, system opierający się płatnościach bezstykowych. Posiadacze urządzeń Apple mogą wprowadzić do mobilnego portfela dane swoich plastików, a następnie płacić nimi zbliżeniowo. Czas transakcji jest znacznie krótszy, a za bezpieczeństwo odpowiada czytnik linii papilarnych w telefonie.