Od dłuższego czasu do Polski sprowadzane są masowo opony bieżnikowane za granicą, które zostały wycofane z obrotu na skutek ujawnionych wad. Importowane są też tanie, nowe opony wycofane z obrotu na terenie państw Unii Europejskiej właśnie z powodu zbyt długiego okresu ich przechowywania. Inspekcja Handlowa nie ma stosownego rozporządzenia, które pozwoliłoby na kontrolę i szybkie wycofanie ze sprzedaży wadliwych produktów.
W krajach Europy Zachodniej za sprzedaż przeterminowanych opon grożą ogromne kary finansowe, a także odpowiedzialność cywilna i karna. Patologiczną sytuację w naszym kraju sankcjonuje brak jednego paragrafu w rozporządzeniu ministra infrastruktury w sprawie warunków technicznych pojazdów. Do momentu przystąpienia do UE w Polsce obowiązywały określone przepisy. Teraz straciły one swoją obligatoryjność. Inspekcja Handlowa nie może zatem skutecznie skontrolować tysięcy hurtowni i firm dystrybucyjnych. Nie może też ukarać nieuczciwych, a przede wszystkim – wycofać ze sprzedaży wadliwego towaru. Jedyne, co może zrobić, to oddać przeterminowaną oponę do bardzo drogich, specjalistycznych ekspertyz. Dopiero po wydaniu negatywnej opinii przez Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Przemysłu Oponiarskiego Stomil z Poznania Inspekcja może wycofać wadliwe opony.
W Polsce nie ma też odpowiednich norm mówiących o tym, co zrobić z przeterminowanymi oponami. Tu zaczyna się problem ochrony środowiska, nieuregulowany prawnie.
Zdaniem fachowców, przy zakupie opony należy szczególną uwagę zwrócić na 3 lub 4 cyfry na jej zewnętrznej części. Pierwsze dwie oznaczają tydzień, w którym opona została wyprodukowana, kolejna – rok produkcji. Na przykład 378 oznacza, że została wyprodukowana w 37 tygodniu 1998 r., 3703 – w 37 tygodniu 2003 r.
Oczywiście kupując oponę, warto się zorientować, w jakich warunkach i w jakiej temperaturze była przechowywana. Jak powiedział nam specjalista kontroli opon z Inspekcji Handlowej, można z nich ułożyć stos liczący najwyżej siedem sztuk. Jeśli jest ich więcej, to leżąca na dole będzie z pewnością zdeformowana. Ważne jest też, na jakim podłożu opony były składowane.
Szymon Szadkowski
Krystyn Szmatka, Grupa Goodyear Polska
Kupowanie używanych opon, nawet o głębokości bieżnika zgodnej z przepisami polskiego prawa (powyżej 1,6 mm), jest bardzo ryzykowne, ze względu na niemożność sprawdzenia stanu struktury wewnętrznej opony (możliwe uszkodzenia wzmocnień oplotu stalowego i tekstylnego opony oraz uszkodzenia stopki). Nie ma ani w Polsce, ani w Europie przepisu prawa, który określałby dopuszczalny wiek opony. Jej stan techniczny zależy nie tylko od daty produkcji, ale też od wielu innych czynników, związanych z warunkami jej magazynowania, eksploatacji itp. Po upływie kilku lat w strukturze wewnętrznej opony mogą nastąpić pewne zmiany. Uważa się, że zjawisko to może występować w oponach 5-, 6-letnich i starszych. Dlatego też bardzo ważne jest, aby – zwłaszcza w przypadku starszych opon – zwracać uwagę na wszelkie wizualne nieprawidłowości (m.in. pęknięcia, pęcherze, rozwarstwienia itp.), gdyż może to wskazywać na postępujące uszkodzenia.
Borysław Piotrowski, Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Przemysłu Oponiarskiego Stomil
Z naszych doświadczeń wynika, że mogą występować na rynku opony, które można przechowywać 6 lat i więcej, ale są też takie, które należy wyrzucić po 2 latach. Oczywiście o tym wie tylko producent, a wady ujawniają się po upływie pewnego czasu. Szybkiego starzenia się konkretnej opony nie można odnosić do innego typu tego lub innego producenta. Jedno jest pewne. Żaden znaczący producent nie powinien pozwolić sobie na to, aby wprowadzać do obrotu przestarzałe opony. W konkretnym przypadku można zadać pytanie, czy dana opona może być sprzedawana. Jeżeli według wiedzy producenta jest ona za stara, to na pewno odpowie, że nie. Leży to w jego interesie, bo robi się miejsce na rynku dla świeżej produkcji. Opisane przypadki wskazują raczej na nieuczciwość hurtownika z czystej żądzy zysku. Generalnie to, czy konkretna opona może być niebezpieczna dla użytkownika ze względu na wiek, można stwierdzić po odpowiednich kosztownych badaniach, które opłaca się przeprowadzić. Praktyka monitorowania rynku jest stosowana w krajach wysoko rozwiniętych w odniesieniu do wyrobów o szczególnym wpływie na bezpieczeństwo. Wypływa to z troski o dobro obywatela i konsumenta, a koszty ponosi budżet państwa. W Polsce na początku by zapytano, kto ma za to płacić. A może to jednak by się opłacało?
Jarosław Paradowski, MP-Tyres
Opony nie powinny być starsze niż 2-, 3-letnie. Później mają coraz mniej walorów użytkowych. Taka 5-letnia ma już tylko 60 proc. skuteczności.
Wyczułkowski, Opony-Serwis
Jeżeli opona jest starsza niż 60 miesięcy, nie udzielamy gwarancji. Ale generalnie nie widzę przeciwwskazań do jazdy na takiej oponie.
Powiatowy Rzecznik Konsumentów w Wieliczce poinformował, że w zakładzie wulkanizacyjnym w Wieliczce oferowane są opony samochodowe pochodzące z odległej w latach produkcji (1993 r., 1997 r., 1998 r. i 2000 r.), które uległy już uszkodzeniom. W związku z tym Wojewódzki Inspektorat IH w Krakowie przeprowadził kontrolę. Ustalono, że właściciel zakładu udziela rocznej gwarancji na sprzedawane opony, wykorzystując do tego otrzymane wcześniej druki kart gwarancyjnych renomowanych producentów. Wprowadza to w błąd nabywców co do gwaranta i warunków udzielonej gwarancji.
Źródło: Inspekcja Handlowa
Szymon Szadkowski