To bardzo ważna decyzja, bo instytucje finansowe, które mają problemy ze zdobyciem pieniędzy na udzielanie kredytów, będą mogły pożyczyć tę kwotę firmom i gospodarstwom domowym. Bankowcy nie kryją zadowolenia.
Kilka dni temu na łamach „WSJ Polska” o taką m.in. interwencję namawiali NBP prezesi dwóch największych polskich banków – Jan Krzysztof Bielecki, szef Pekao, oraz Jerzy Pruski z PKO BP. Alarmowali, że bez nadzwyczajnych działań banki mogą mieć w tym roku za mało pieniędzy na kredyty. Wyliczyli, że może to być zaledwie 40 mld zł, podczas gdy w 2008 r. same przedsiębiorstwa pożyczyły 50 mld złotych. Konieczność ograniczenia kredytów oznaczałaby silniejsze schłodzenie gospodarki pozbawionej środków na inwestycje firm, budownictwo mieszkaniowe i konsumpcję.
– To pozytywny krok. Leży w interesie całej gospodarki – twierdzi Dariusz Odzioba, dyrektor departamentu rynków finansowych Pekao. Podobnego zdania jest Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich: – Decyzja była niezbędna. Stwarza możliwości wykorzystania pieniędzy do zwiększenia akcji kredytowej. W bieżącej sytuacji gospodarczej to priorytetowa kwestia.
Wcześniejszy wykup obligacji to tylko jeden z postulatów środowiska bankowego. – Liczymy na podjęcie dalszych kroków, które pozwolą instytucjom finansowym w Polsce na zwiększenie aktywności. Ze strony NBP oczekujemy przede wszystkim redukcji rezerw obowiązkowych. Pewne działania mogą być też podjęte przez rząd i ministra finansów – mówi Krzysztof Pietraszkiewicz. Dziś stopa rezerw obowiązkowych wynosi 3,5 proc. Zdaniem bankowców powinna być jak najszybciej obniżona.
Obligacje, które NBP wykupi 22 stycznia zostały wyemitowane w 2002 r. Wtedy sektor bankowy cierpiał na nadpłynność. Banki chciały obniżenia stopy rezerw obowiązkowych. NBP zaproponował wówczas zamianę części rezerw na obligacje.
Adrian Prusik
Marcin Tarczyński
Dziennik Finansowy
Więcej na ten temat