REKLAMA
TYDZIEŃ Z KRYPTO

Moskwa bez jaskiń hazardu

2007-03-04 06:34
publikacja
2007-03-04 06:34
Jeden rzut kośćmi lub obrót koła ruletki obstawiano milionami dolarów. Jednak dla rosyjskich kasyn skończyła się już złota era. I zgasł uśmiech, którym fortuna kusiła rosyjskich hazardzistów. Z inicjatywy prezydenta Władimira Putina uchwalono prawo, które wypędzi wszystkie kasyna i pełne „jednorękich bandytów” salony gier nie tylko z Moskwy, ale i z wszystkich innych miast.

W nie tak dawnych jeszcze komunistycznych czasach Moskwa była sercem kraju, który za punkt honoru postawił sobie wyplenienie wszelkich kapitalistycznych „grzechów”. A gry hazardowe były chyba uznawane za najpoważniejsze z nich. Kasyna były całkowicie zakazane, a ludziom sowieckim miała wystarczyć jedna państwowa loteria. Jednak niecałe dwadzieścia lat temu komuna rozpadła się i jak Rosja długa i szeroka wszędzie rozkwitły jaskinie hazardu. Te najwspanialsze w samej Moskwie. Wiele kwartałów stolicy bardziej przypomina Las Vegas niż siermiężną stolicę państwa robotników i chłopów.

Za każdym razem, kiedy prezydent Putin jedzie swoją limuzyną z Kremla na podmoskiewską daczę, ponurym wzrokiem przygląda się migoczącym wielokolorowym blaskiem neonom kasyn. Na Nowym Arbacie jaskrawe, krzykliwe światła i szyldy kuszą ludzi, by nie bali się postawić parę rubli, a być może to właśnie oni staną się milionerami. Ta iluzja przybiera najbardziej fantastyczne kształty. Jedno z kasyn zbudowano na wzór oceanicznego parowca, inny dom gry do złudzenia przypomina klub jazzowy. W jeszcze innym na niewielkim obrotowym podeście kręci się najnowszy model mercedesa. Moskiewskie jaskinie hazardu są dokładnie takie same jak ich pierwowzory na Zachodzie, bądź też zostały wiernie odwzorowane według obrazów znanych z zagranicznych filmów. Przyciemnione i ciche sale zastawione są stołami do gier karcianych i kołami ruletek. W pasażach rzędami stoją maszyny hazardowe. A nad głowami graczy tafle nienagannie lśniących szkieł i zwierciadeł zawieszone na sufitach. Powietrze jest gęste od adrenaliny i dymu z cygar.

Dlatego ludzie odkładają na bok wszelką ostrożność i póki jeszcze mają w portfelach ostatnie kopiejki, szukają szansy na wygranie głównej nagrody. Graczami w przeważającej większości są starsi panowie w najmodniejszych lub w najgorszym przypadku tylko w przeciętnie skrojonych garniturach. Od bywalców zachodnich kasyn różnią ich tylko luźno związane krawaty. Także specyficzny zapach trunków znacznie mocniejszych od szampana zdradza, że kasyna te są położone bardzo daleko na wschód od Monte Carlo. Wielkie pieniądze, jakie w ostatnich latach czerpie Rosja z eksportu nafty i gazu gwarantują, że do kasyn płyną nowe hordy dorobkiewiczów, a na stołach obstawiane są rekordowe zakłady.

Hazard to zaraz po wódce największa fascynacja Rosjan. Ich zamiłowanie do gier hazardowych jest powszechnie znane i bogato udokumentowane. Nawet w najwybitniejszych dziełach literatury. Pisali o tym i Lew Tołstoj, i Fiodor Dostojewski. Nic więc dziwnego, że po niemal stuletnim wyklęciu hazard stał się jedną z najbardziej dochodowych gałęzi działalności. Oblicza się, że w ubiegłym roku w kasynach Moskwy, Sankt Petersburga i innych wielkich miast gracze pozostawili 6 miliardów dolarów. To spora suma. Prawdziwa światowa czołówka. Bo w największym centrum hazardu, chińskim Makao, gracze stracili 6,8 mld dolarów, a w słynnym amerykańskim Las Vegas 6,6 mld dolarów. W samej Moskwie było dotychczas 50 kasyn (w Las Vegas 30, w Makao 23). Maszyny do gier — popularnie zwane jednorękimi bandytami — ustawiano niemal na każdym kroku. Nierzadko natrafić na nie można było nie tylko na stacjach kolei i metra czy na sportowych stadionach, ale także przy kioskach z gazetami, a nawet w przedszkolach, ośrodkach zdrowia i przy cerkwiach. Jednym z ojców sukcesu rosyjskich salonów hazardu jest... Brytyjczyk Michael Boettcher. Ten ryzykant opuścił Londyn pod koniec lat 80. ubiegłego wieku. Bez grosza przy duszy, bo cały swój majątek stracił w krachu na rynku nieruchomości. Teraz jest dumnym pracodawcą dla 6000 ludzi. Jest właścicielem sieci kasyn i salonów gier wartych blisko milion dolarów. Przed laty, kiedy na Zachodzie zaczynał swą karierę w biznesie, zarabiał rocznie niecałe 25 tysięcy dolarów. Teraz takie „drobne” zarabia co parę godzin. We współczesnej ultrakapitalistycznej Rosji gościł on w swych kasynach wielu oligarchów, którzy przegrywali miliony dolarów w ciągu kilku godzin. Przegranych nie żałuje. Michael twierdzi, że jego kasyna spełniają pożyteczną rolę. Pozwalają redystrybuować wielki majątek, który obecnie skoncentrowany został w nielicznych, nie zawsze czystych, rękach. Pech oligarchów oznacza bowiem nie tylko większy zysk w kieszeni samego Michaela, ale, jak on sam twierdzi, pozwala zwiększać stawki za mniejsze wygrane wypłacane całej rzeszy drobniejszych hazardzistów.

No ale tego „dobroczynnego” oblicza kasyn na pewno nie dostrzega prezydent Putin. Uznał on, że prawie całą kontrolę nad rosyjskimi kasynami przejęły kryminalne gangi. I teraz wykorzystują „przemysł hazardowy” do legalizacji profitów ze swej przestępczej aktywności. — Kasyna bez skrupułów i zbędnych pytań piorą wszystkie brudne pieniądze. A po tym oczyszczeniu sumy te trafiają do banków. Stamtąd znów mogą być wypłacane, na przykład jako gaże wykonawcom zakontraktowanych morderstw. Ten rozkwit kasyn w centrach naszych miast był kompletnie bezprawny. Miliony najbiedniejszych ludzi są dosłownie bezczelnie obrabowywane przez ogłoszenia i naganiaczy dających im złudzenie, że mogą łatwo i szybko wzbogacić się w tych miejscach — twierdzi Aleksander Lebiediew, wiceprzewodniczący rosyjskiej Dumy, zagorzale popierający inicjatywę prezydenta. Bo Putin za punkt honoru postawił sobie rozprawienie się z tym procederem. Zresztą, przeciwko kasynom był nie tylko prezydent. Wyplenienia „dzieła szatana” domagała się także rosyjska cerkiew. Bo coraz więcej Rosjan jest nałogowo uzależnionych od hazardu. Rzeczywista liczba ludzi zgrywających się do cna w kasynach lub salonach gier jest trudna do ustalenia. Zresztą dane wahają się znacząco. Jedną z osób, które znają ten problem z pierwszej ręki, jest ojciec Anatolij, pop prowadzący odwykową klinikę w XVI-wiecznym monastyrze pod Moskwą. Jest on przekonany, że w ostatnich latach liczba hazardzistów błyskawicznie wzrasta. I pal licho, że z jego terapii korzystają wielcy biznesmeni. Pop jest szczególnie strwożony rozszerzaniem się uzależnienia na rosyjskiej wsi, gdzie byli kołchoźnicy przegrywają w automatach całe swoje emerytury i pensje. — Mieliśmy z tego powodu już wiele samobójstw — mówi ze zgrozą. Wtóruje mu psycholog Zurab Ilicz Kekelidze: — Rosjanie łatwo wpadają w nałóg, bo za komuny w ogóle ich nie było i z tego powodu ludzie nie są psychicznie uodpornieni na nachalną reklamę gier hazardowych — stwierdza.

Jednak już wkrótce ci Rosjanie, którzy zapragną kusić fortunę, będą musieli zainwestować naprawdę dużo czasu, wysiłku i pieniędzy, by gdzieś na kresach państwa oddawać się ulubionemu nałogowi. Prezydent Putin zgotował im niemiłą niespodziankę. Jeszcze w październiku ubiegłego roku przygotował on projekt ustawy skazującej na banicję jaskinie hazardu ze wszystkich rosyjskich miast. Pod koniec grudnia izba niższa rosyjskiego parlamentu Duma Państwowa przegłosowała go z przygniatającym poparciem. A tuż przed Sylwestrem przyjęła także Rada Federacji. Bez głosów sprzeciwu. Zdelegalizowane zostaną wszelkie gry hazardowe na lotniskach, w supermarketach, dworcach kolejowych, w internecie. Od lipca 2009 roku hazard zostanie skoncentrowany daleko od Moskwy. Pograć w ruletkę, Black Jacka czy pokera będzie można tylko w czterech specjalnych strefach. Powstaną one w okolicach Kaliningradu nad Bałtykiem, w Primorskim Kraju nad Pacyfikiem, w Kraju Ałtajskim na Syberii oraz na południu Rosji, gdzieś między Rostowem a Krasnojarskim Krajem. Każdy operator będzie mógł otworzyć tylko jedno kasyno. A zgodę na jego prowadzenie będzie otrzymywał tylko na 5 lat, chociaż można będzie się ubiegać o przedłużenie koncesji. By wyeliminować przypadkowych czy też podstawionych właścicieli, każdy, kto będzie chciał prowadzić kasyno, będzie musiał wylegitymować się odpowiednimi środkami, nie mniejszymi niż 600 milionów rubli (22,5 mln dolarów). Kasyna muszą mieć powierzchnię co najmniej 800 metrów kwadratowych, a salony z automatami gier hazardowych co najmniej 100 metrów kwadratowych, tak, by móc pomieścić minimum 50 maszyn. Wstęp do tych jaskiń hazardu będą mieli tylko pełnoletni. Kasyna niespełniające tych kryteriów będą zamykane jeszcze przed wyznaczoną za dwa lata wielką przeprowadzką. Restrykcje zaczną je dotykać już od lipca br. I najprawdopodobniej trzeba będzie zwijać cały ten niezwykle dochodowy interes. Borys Biełocerkowski, wiceprezydent stowarzyszenia rosyjskich właścicieli kasyn, załamuje ręce. Uważa, że nowe prawo doprowadzi jedynie do kompletnego zniszczenia legalnych kasyn, a cały hazard sprowadzi do podziemia. — W owych czterech rejonach, gdzie zezwolono na prowadzenie gier hazardowych, są bardzo małe rynki — biadoli.

I od razu wyśmiewa złudzenia, że któryś z tych regionów stanie się rosyjskim odpowiednikiem amerykańskich Las Vegas, Atlantic City czy Reno. — Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie się pchał gdzieś w zagubione rejony tajgi w Ałtaju. O wiele prościej będzie wsiąść w samolot i polecieć na partię pokera do Kijowa czy nawet do Mińska. Tam przynajmniej jest jakaś cywilizacja — ocenia. A właściciel 6 kasyn i 26 salonów z automatami do gier Ławrientij Gubin ostrzega, że żadna z moskiewskich firm działających w tym interesie nie wykazała dotychczas najmniejszego zainteresowania przeprowadzką ze stolicy i nie zamierza inwestować milionów dolarów w budowę infrastruktury gdzieś na peryferiach kraju.

Również uchodzący za dziecko szczęścia mister Boettcher jest pełen czarnych myśli. Teraz na własnej skórze odczuł, jak bardzo ryzykowne jest prowadzenie interesów w Rosji. Oczywiście w każdej chwili może wystąpić o licencję na operowanie w wyznaczonych strefach, ale rozmyśla, czy w ogóle jest sens zawracać sobie tym głowę. Może lepiej będzie po prostu spakować manatki, opuścić Rosję i znaleźć bardziej przychylne miejsce na rozpoczęcie biznesu po raz trzeci od nowa. Poważnie myśli o Indiach.

Olgierd Domino
Źródło:
Tematy
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zyskaj 500 zł w promocji „Mobilni zyskują”
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zyskaj 500 zł w promocji „Mobilni zyskują”

Komentarze (2)

dodaj komentarz
~endi
Hazard to taka sama patologia jak alkoholizm czy narkomania - patrzcie i uczcie się z posunięć Putina - są bardzo mądre i DALEKOWZROCZNE
~Ted
Już po pierwszych słowach artykułu można napisać śmiało, że jego autor to dureń. Hazard, narkotyki, lichwa i inne atrakcje Zachodniego Świata, czy tak miało się wam zmieniać oblicze ziemi? Zajmijcie sie bezrobociem, gdyż jedyna alternatywa jest wysyłanie przez ludzi smsów.

Powiązane: Rosja

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki