

Możejki - rafineria wybudowana w czasach ZSRS na terenie dawnej litewskiej SRR połączona została ze złożami syberyjskimi ropociągiem biegnącym przez terytoria Rosji i Białorusi. Nie przewidywano ówcześnie potrzeby dywersyfikacji dostawców surowca - bo i po co?

Inwestycja miała w założeniu zaspokajać rynki republik SRR Litwy, Łotwy i Estonii oraz eksportować swoje wyroby przez naftoporty bałtyckie. Stacje benzynowe w republikach bałtyckich obsługiwał monopolista, który po uzyskaniu niepodległości przez te kraje zachował swoją pozycję.
Historia przypadku
"Zasady określa ten, kto ma złoto" - złota zasada Murphy'ego
Postsowiecką infrastrukturę sprzedaży detalicznej przejął rosyjski koncern Łukoil. Na rynku pojawiły się też inwestycje firm ze Skandynawii. Rafineria Możejki została kupiona przez amerykański koncern Williams. Amerykanie zderzyli się z barierą zbytu na egzotycznym dla nich rynku, mieli także trudności z zakupem taniego surowca. Rosyjskie stacje benzynowe niechętnie kupowały paliwo od amerykańskiej rafinerii, licząc na zniechęcenie inwestora i odsprzedaż udziałów.
Bliskość rafinerii białoruskich, które mogły pozyskiwać taniej surowiec, stwarzała nie lada problem. Udało się jednak Williamsowi sprzedawać na rynek amerykański produkty rafineryjne Możejek. Eksport odbywał się drogą morską - głównie z wykorzystaniem portów w Kłajpedzie i Butyndze.
Rosnące ceny ropy oferowanej przez rosyjskich dostawców i trudność zastąpienia ich dostawami z innych kierunków zmusiły w końcu Amerykanów do wyjścia z inwestycji i odsprzedaży rafinerii rosyjskiemu koncernowi Michaiła Chodorkowskiego - Jukosowi. Możejki odzyskały rentowność.
Po odejściu prezydenta Jelcyna Chodorkowski popadł w niełaskę nowych włodarzy Kremla, a koncern oskarżony o niepłacenie podatków został zlicytowany. Rosyjska jego część została przejęta przez prywatno-państwowy Rosnieft, a aktywa zagraniczne sprzedano z pominięciem rosyjskich roszczeń podmiotom wyłonionym z rynku.
Aktywa litewskie Jukosu po długich negocjacjach, (również z litewskimi władzami) kupił polski koncern paliwowy Orlen.
Stan otwarcia
"Jeżeli myślisz, że idzie dobrze - na pewno nie wiesz wszystkiego" - prawo Murphy'ego.
Kupiona rafineria nie posiadała własnej sieci detalicznej i choć uzależniona była od dostaw ropy rosyjskiej, notowała zyski. Niestety, inwestycja obarczona była znacznym ryzykiem wynikającym z:
- braku własnej infrastruktury przesyłu, własnej infrastruktury do odbioru ropy alternatywnej do istniejącego ropociągu (te były w rękach litewskiego rządu),
- uzależnienia od kolei litewskich,
- nieposiadania własnej, znaczącej sieci dystrybucji.
Oddalenie od polskiej infrastruktury przesyłowej nie pozwalało uzyskać synergii wynikającej ze wspólnych dostaw surowca z rafinerią Orlenu ulokowaną w Płocku. Podsumowując więc: brak możliwości dywersyfikacji dostaw surowca z uwzględnieniem rachunku ekonomicznego mógł być z łatwością wykorzystany przeciwko Orlenowi.
Pośpiech w negocjacjach, wynikający z zaangażowania się czynnika politycznego pragnącego sukcesu medialnego, nie pozwolił zminimalizować ryzyk związanych z tą skomplikowaną transakcją.
Dalsze losy inwestycji
"Jeżeli coś może się nie udać - nie uda się na pewno" - prawo Murphy'ego
Już pierwsze miesiące po przejęciu rafinerii okazały się niezmiernie trudne. Nieprzychylna atmosfera w mediach litewskich i dziwne zdarzenia losowe (tj. pożar w rafinerii czy zamknięcie ropociągu przez rosyjskiego operatora - podany powód: zły stan techniczny instalacji) nie wróżyły dobrze Polakom.
Koszty pozyskania surowca znacznie wzrosły. Litwini, korzystając z monopolu, jaki mieli na transport kolejowy, uzyskiwali o 30 proc. wyższe ceny ze zleceń Orlenu niż od paliwowych firm białoruskich. Szukanie rozwiązań nie było łatwe. Ograniczone możliwości korzystania - jak się okazało - z alternatywnych do Klajpedy naftoportów bałtyckich zawężało margines negocjacyjny z rządem Litwy. Czarę goryczy dopełniło rozebranie przez litewskie państwowe przedsiębiorstwo kolejowe torów prowadzących do granicy łotewskiej, łączących rafinerię z łotewskim naftoportem w Widawie. Taki obrót spraw stwarzał nieprzychylną atmosferę i był elementem nacisku psychologicznego obliczonego na wyjście z tej inwestycji niechcianego przez niektórych polskiego inwestora.
Czy warto tam trwać?
"Trudne problemy zostawione same sobie staną się jeszcze trudniejsze" - prawo Murphy'ego
Mimo niezrealizowania celów przejęcia liczonych stopą zwrotu z inwestycji, wynikających z prostego rachunku ekonomicznego analizy wyników na sprzedaży wyrobów, to jednak zakup Możejek nie był pozbawiony racjonalnych przesłanek. Jednym ze skutków trudnych do wyceny, a ważnych dla oceny przedsięwzięcia, był wpływ kupna tej rafinerii na kształtowanie się cen produktów naftowych w regionie obejmującym także obszar północno-wschodniej Polski.
Trwałe przejęcie Możejek przez rosyjski kapitał mogłoby skutkować znacznym obniżeniem marż i trudną sytuacją całej polskiej branży rafineryjnej.
Zmiana warunków prowadzenia biznesu na lepsze dla Orlen Lietuva w obecnej sytuacji jest trudna, lecz nie niemożliwa. Rząd Litwy nie ma obecnie przymusu, by ułatwiać polskiemu partnerowi rozbudowę własnej sieci sprzedaży detalicznej bądź wspierać kosztowne projekty rozbudowy rurociągów łączących Możejki z portami bałtyckimi czy ewentualnie systemem przesyłu w Polsce. Sytuacja geopolityczna i wzrost napięcia litewsko-rosyjskiego sprzyjają jednak Orlenowi.
Wydaje się, że przy dużej determinacji i dalszych inwestycjach w rozwój infrastruktury możliwe jest trwałe zdobycie przyczółku w krajach nadbałtyckich.
Odmrożenie projektu Odessa - Brody - Płock - Gdańsk mogłoby być szansą na połączenie tego kanału przesyłu z Możejkami i bałtyckimi portami Litwy i Łotwy. Sukces takich projektów zwiększyłby znacznie pozycję negocjacyjną Orlenu wobec dostawców ropy.
Innym kierunkiem inwestycji powinno być konsekwentne zwiększanie udziału w detalicznym rynku paliw w krajach nadbałtyckich. Przekonanie tamtejszych rządów i opinii publicznej do ograniczania pozycji dominujących dotychczas podmiotów na strategicznym rynku paliw jest jak najbardziej możliwe. 12 stacji benzynowych z logo Orlenu na Litwie to stanowczo za mało, podczas gdy np. Łukoil posiada ich 160.
Epilog
Polskie koncerny coraz śmielej inwestujące poza granicami kraju muszą nauczyć się zapewniać sobie skuteczny lobbing polityczny, dbać o pozytywny wizerunek w mediach, zjednując sobie lokalną opinię publiczną przemyślanymi działaniami w obszarze społecznej odpowiedzialności biznesu.
Nie powinny lekceważyć konkurencji. Powinny mieć gotowe różne scenariusze obrony swoich interesów. Ochrona interesów polskich inwestorów powinna być również jednym z ważniejszych elementów polityki polskiego państwa. Nasze służby dyplomatyczne i nasi politycy jak do tej pory nie popisywali się szczególną skutecznością
Mariusz Patey, dyrektor Instytutu im. Romana Rybarskiego


























































