W Polsce toczy się dyskusja na temat dopłat do zakupu samochodów. Prasa rozpisuje się o niezwykłych efektach dopłat w Niemczech, ale wątpi, czy polskie społeczeństwo zareaguje na nie tak samo jak nasi zachodni sąsiedzi. Branża motoryzacyjna też ma w tej sprawie wątpliwości. Rząd raz mówi, że ma na to pieniądze, innym razem, że ani Polski na to nie stać, ani nie ma takiej potrzeby. Wydaje się, że dla wyrobienia sobie poglądu na temat dopłat do zakupu nowych aut lepiej przyjrzeć się bliżej efektom akcji udzielania bonusów na Słowacji, a nie w Niemczech. Naszym portfelom i mentalności znacznie bliżej do południowych sąsiadów.
Niemieckie dopłaty do nowych aut wspierają sprzedaż samochodów w Polsce
Słowacy realizują zupełnie inny system dopłat niż w Niemczech. Pierwszy etap operacji przeprowadzili w marcu i w kwietniu. Zdecydowali się na ten krok w momencie, kiedy w styczniu spadek sprzedaży aut osobowych wyniósł 42 proc., a w lutym przekroczył dramatyczny poziom 50 proc. Pierwszym etapem było złomowanie starego samochodu, który musiał spełniać kilka warunków. Po pierwsze - musiał mieć więcej niż dziesięć lat, po drugie - musiał zostać zarejestrowany na Słowacji najpóźniej 31 grudnia 2008 roku.
Chodziło oczywiście o to, by nie dopuścić do tego, aby za słowackie pieniądze były złomowane auta z innych krajów. Dokument złomowania auta ma bowiem na Słowacji realną wartość: inaczej niż w Niemczech ustalono, że bonifikata będzie się należała posiadaczowi takiego dokumentu, który kupuje nowe auto, ale nie musi on być wcale właścicielem złomowanego samochodu. Dokument ze złomowania jest zbywalny i można go po prostu od kogoś odkupić. Słowacy założyli, że rząd będzie musiał dopłacić do wszystkich nowych aut zakupionych w czasie obowiązywania rozporządzenia. Trudno sobie bowiem wyobrazić, że ktoś będzie kupował samochód bez bonifikaty. Oprócz certyfikatu złomowania do uzyskania dopłaty jest potrzebne także zaświadczenie z policji, że samochód nie ma wad prawnych i nie obciążały go żadne zobowiązania wobec skarbu państwa.
Koncerny planują dopłaty za złomowanie aut
Mając dwa wymienione dokumenty, klient może iść do salonu i kupić nowe auto z bonifikatą. Ale nie każde. Dopłaty obejmują tylko samochody kosztujące poniżej 25 tys. euro. Słowaccy dilerzy apelowali, aby nie tworzyć górnej granicy wartości auta, ale urzędnicy na to się nie zgodzili.Najważniejsza kwestia: wysokość dopłat. Zgodnie z rozporządzeniem przy zakupie nowego auta klient dostaje 1000 euro bonifikaty od ceny katalogowej samochodu. Z tego powodu w okresie obowiązywania rozporządzenia każda zmiana cen katalogowych będzie musiała być zgłaszana przez importerów do odpowiedniej komórki w ministerstwie. Ale 1000 euro od państwa to nie wszystko.
Diler dodatkowo może dać klientowi 500 euro bonifikaty i w takiej sytuacji państwo dołoży kolejne 500 euro. Istnieją więc dwa warianty dopłaty do zakupu nowego auta: 1000 euro - w całości z państwowej kasy, albo 2000 euro, w tym 1500 euro od państwa i 500 euro od dilera.Ta nieco dziwna konstrukcja jest efektem innego niż w przypadku niemieckich bonifikat przepływu pieniędzy. W Niemczech są one wypłacane do ręki klienta, na Słowacji państwo wypłaca pieniądze importerom, którzy z kolei przekazują je dilerom, a ci obniżają cenę auta dla klienta.
Producenci aut łączą się z powodu kryzysu
Taki system stwarza oczywiście pewne problemy dla dilerów. Zanim cała dokumentacja transakcji przejdzie drogę od dilera do importera i dalej do ministerstwa, a pieniądze wykonają drogę powrotną, diler będzie musiał klientowi ten upust od ceny katalogowej skredytować. Jednak system dopłat ma więcej zalet dla słowackich dilerów niż wad. Zapewnia bowiem, że jeśli ktoś będzie chciał otrzymać dopłatę, będzie musiał kupić auto u słowackiego dilera. Do bonifikaty nie mają prawa samochody kupowane za granicą - w Polsce, w Czechach czy na Węgrzech.
Po wprowadzeniu na Słowacji euro import aut z tych krajów przez pierwsze 3 miesiące tego roku był dla rynku słowackiego zmorą. Gwałtowne obniżenie wartości czeskiej korony i złotówki spowodowało, że ceny aut w słowackich salonach przed okresem dopłat były często o kilkadziesiąt procent wyższe niż u sąsiadów. W pierwszych miesiącach roku nawet 40 proc. nowych aut rejestrowanych przez Słowaków było kupowane za granicą.
Dopłaty do samochodów ekologicznych
Opisany wyżej program słowackiego rządu odniósł sukces, jakiego chyba nikt nie oczekiwał. Pierwsza transza dopłat wynosząca 33 miliony euro skończyła się w niespełna 3 tygodnie i rząd musiał uruchomić drugą, mającą identyczną wysokość. Ruszyła 6 kwietnia i wyczerpała się już w drugim tygodniu obowiązywania. Według obliczeń słowackiego rządu obie transze wystarczyły na zezłomowanie i wydanie certyfikatów na dopłaty do 44 tys. aut.Z powodu dość zawiłych procedur słowackich dopłat nie wiadomo jeszcze, jak dużo certyfikatów złomowania zakończyło się zakupem nowych samochodów. Nie wiadomo także, czy rząd słowacki wyasygnuje kolejne transze.
Ale w marcu na Słowacji sprzedano 6488 aut osobowych, o 97 proc. więcej niż w lutym, a w kwietniu 8778 aut, o 43,5 proc. więcej niż w kwietniu 2008 roku. Dzięki dopłatom Słowacy są już prawie pewni, że osiągną planowany przez rząd efekt, czyli zahamowanie spadku sprzedaży na poziomie 10 - 15 proc. mniejszym niż w roku 2008. Po czterech miesiącach mają już 0,3 proc. wzrostu w stosunku do ubiegłego roku. Liczą na to, że 40 tys. wydanych certyfikatów będzie miało wpływ na stabilizację słowackiego rynku jeszcze przez co najmniej kilka miesięcy.Można śmiało powiedzieć, że Słowakom się udało. To o wiele bardziej przekonywający argument dla polskiego rządu niż to, że udało się Niemcom.
Marek Konieczny, partner zarządzający w firmie doradczej DCG Dealer Consulting
Więcej na ten temat