Sukces sportowy to nie tylko uwielbienie kibiców i zapisanie się na kartach historii, ale również - a może przede wszystkim - pieniądze. Duże pieniądze. W przededniu konkursu na dużej skoczni sprawdziliśmy, ile w Soczi zarobić może Kamil Stoch.
Złoty medal zimowych igrzysk olimpijskich, którego od niedawna właścicielem jest Kamil Stoch, to najbardziej wymowna, ale i najmniej warta pod względem finansowym gratyfikacja za sportowy sukces. Medal za pierwsze miejsce wykonany jest z 525 g srebra i jedynie 6 g złota. Sam kruszec w nim zawarty przy obecnych cenach wart ok. 1800 zł. Nawet jeżeli Stoch wróci z Rosji z trzema złotymi medalami, to źródeł przyszłej fortuny skoczka szukać trzeba gdzie indziej.
Przed rozpoczęciem igrzysk w Soczi Polski Komitet Olimpijski ogłosił, że za każdy złoty medal w konkurencjach indywidualnych wypłaci 120 tys. zł, za srebrny 80 tys. zł, a za brązowy 50 tys. zł netto. Kwoty te stawiają Polskę w środku światowej stawki - najwięcej za złoto płacą Azerbejdżan i Kazachstan (500 tys. i 250 tys. dolarów), natomiast są też kraje, w których sportowcom muszą wystarczyć premie od sponsorów.
Myśląc w kategoriach finansowych, skoczek z Zębu może jednak żałować, że nie triumfował podczas poprzednich igrzysk w Vancouver. PKOl płacił wówczas 250 tys. zł za złoto, 150 tys. za srebro i 100 tys. za brąz. Oznacza to, że aby zarobić więcej niż Adam Małysz przed 4 laty, Kamil Stoch musi do dwóch złotych medali w konkursach indywidualnych dorzucić zwycięstwo w drużynie. W konkurencjach grupowych stawki są jednak niższe i wynoszą odpowiednio 90 tys. zł, 60 tys. zł i 37,5 tys. zł.
Zarobić na Stochu | |
Wysoka forma Kamila Stocha sprawia, że nie można na nim zbyt wiele zarobić w zakładach bukmacherskich. Polski skoczek jest faworytem do zwycięstwa w sobotnich zawodach - u jednego z polskich bukmacherów stawiając 10 zł można niemal podwoić tę kwotę (19,80 zł). Więcej zyskać można na sukcesie polskiej drużyny - stawiając 10 zł otrzymamy 41,8 zł, jeżeli Polacy zdobędą złoty medal. Miejsce na podium premiowane jest dużo mniej (13,2 zł) - większymi "pewniakami" są jedynie Austriacy i Niemcy.
|
Zdobywając medale olimpijskie, Kamil Stoch da zarobić także sztabowi trenerskiemu. Zarówno w konkurencjach indywidualnych, jak i drużynowych, w zależności od stopnia na podium, szkoleniowcy mogą liczyć na 60 tys. zł, 40 tys. zł lub 25 tys. zł. O ostatecznym podziale kwot między członków sztabów szkoleniowych decydują związki sportowe. W przypadku skoczków będzie to Polski Związek Narciarski z Apoloniuszem Tajnerem - beneficjentem sukcesów Adama Małysza - na czele.
Drugim źródłem, z którego płynąć będą nagrody finansowe dla olimpijczyków, jest Ministerstwo Sportu i Turystyki. Jak poinformowała rzeczniczka MSiT Katarzyna Kochaniak, nagroda za wybitne osiągnięcia sportowe może wynosić od 2300 zł do 32200 zł. W przypadku sukcesu tak wielkiego jak złoto olimpijskie trudno wyobrażać sobie, aby minister Andrzej Biernat przyznał nagrodę niższą od maksymalnej.
Zawartość złota w złocie | |
Po raz ostatni medale olimpijskie wykonane były ze szczerego złota podczas letnich igrzysk w Sztokholmie w 1912 r. Przy obecnych cenach ważący 24 gramy medal wart byłby ok. 3 tys. zł. Jako, że pierwsze zimowe igrzyska zorganizowano 12 lat później, sportowcy dyscyplin zimowych zawsze walczyli co najwyżej pozłacane krążki. |
Często pomijanym, choć w długim terminie istotnym, elementem wynagrodzenia medalisty olimpijskiego jest tzw. "emerytura olimpijska". Wypłaca ją nie ZUS, lecz Ministerstwo Sportu. Świadczenie przysługuje sportowcom, którzy ukończyli 40 lat, nie uczestniczą już w zawodach organizowanych przez polski związek sportowy oraz nie zostali skazani za umyślne przestępstwo. W 2013 r. wysokość świadczenia wynosiła 2483,77 zł. Od kwoty tej sportowcy nie muszą odprowadzać składki ZUS, muszą natomiast odprowadzić podatek dochodowy.
Po powrocie z igrzysk Kamil Stoch wróci do rywalizacji w Pucharze Świata. Po wygranych w Willingen polski skoczek awansował na drugie miejsce na liście najlepiej zarabiających zawodników w tym sezonie. Lider klasyfikacji generalnej zarobił 92 100 franków szwajcarskich czyli ok. 358 tys. zł - więcej od niego zgromadził tylko srebrny medalista z Soczi, Słoweniec Peter Prevc (105 200 CHF). Do końca sezonu pozostało jeszcze 8 konkursów, w których miejsca w czołowej 30. premiowane są nagrodą o 10 tys. do 100 franków.
Jeszcze większe pieniądze powracający z Soczi "złoty Stoch" będzie mógł zarobić, podpisując kontrakty reklamowe. Zdaniem rozmówców portalu wirtualnemedia.pl, w zależności od liczby zdobytych krążków Stoch może być wart na rynku reklamowym od 500 tys. do nawet 1,2 miliona złotych.
Mimo zawrotnych dla przeciętnego Polaka kwot, nagrody i kontrakty będące efektem sukcesu w Soczi nie wywindują Kamila Stocha do czołówki najlepiej zarabiających polskich sportowców. Powód jest prosty - skoki narciarskie to w skali globalnej sport niszowy, którym pasjonują się przede wszystkim kibice z krajów, z których pochodzą skoczkowie.
Prawa ekonomii skali są nieubłagane i mimo największych chęci Stochowi trudno będzie przeskoczyć Polaków uprawiających popularniejsze dyscypliny. Robertowi Lewandowskiemu Bayern Monachium będzie płacił 9,5 mln euro rocznie, Agnieszka Radwańska tylko w styczniu "podniosła z kortu" ponad 1,5 mln zł, a Marcin Gortat w tym roku zarobi w NBA 7,73 mln dolarów, a latem podpisze nowy, być może jeszcze lepszy kontrakt. Mimo tych finansowych dysproporcji cała trójka znajdzie się jutro w cieniu - miejmy nadzieję - dwukrotnego mistrza olimpijskiego Kamila Stocha.
Michał Żuławiński
Bankier.pl