REKLAMA

Fiskus: wzajemne usługi nie są opodatkowane

2009-09-14 14:15
publikacja
2009-09-14 14:15
14.09. Katowice (PAP) - Drobne usługi świadczone sobie nawzajem - wśród znajomych czy w ramach tzw. banków czasu - nie są opodatkowane. Podatek powinniśmy jednak zapłacić, gdy korzyści osiąga tylko jedna ze stron - przypominają urzędnicy skarbowi, uspokajając, że fiskus nie zamierza opodatkować sąsiedzkich przysług.

Poniedziałkowa "Rzeczpospolita", powołując się na interpretację katowickiej Izby Skarbowej, napisała, że fiskus chce opodatkować osoby, które pomagają sobie w codziennych sprawach czy np. korzystają ze wsparcia sąsiadów w opiece nad dzieckiem czy wyprowadzaniu psa.

Rzeczniczka Izby Grażyna Piechota zaprzeczyła, by Izba wydała interpretację, nakazującą opodatkowanie wzajemnej pomocy, w sytuacji, gdy korzystają na niej obie pomagające sobie osoby. Przypomniała przy tym, że przepis dotyczący opodatkowania w sytuacji tzw. nieodpłatnego świadczenia, czyli gdy korzysta tylko jedna strona, nie jest niczym nowym i obowiązuje od początku lat 90. Zwolniona z podatku jest pomoc w rodzinie.

Dziennikarze "Rz" kwestionują jednak oświadczenie rzeczniczki, powołując się na dostępny na stronie internetowej resortu finansów konkretny dokument. Zdaniem dziennikarza działu prawa i podatków gazety, Przemysława Wojtasika, wykładnia zawarta w tym dokumencie przeczy wypowiedziom rzeczniczki Izby Skarbowej.

Sprawa odżyła w związku z kierowanymi do fiskusa pytaniami ze strony banków czasu, które na polskim rynku są dość nowymi instytucjami. W ramach takich banków ludzie wzajemnie sobie pomagają, np. w myciu okien, robieniu zakupów, wyprowadzaniu psa czy odbieraniu dziecka z przedszkola. Zdarzają się też np. korepetycje dla dzieci.

"W przypadku banków czasu, gdy osoby wzajemnie świadczą sobie określone usługi, nie powstaje dochód, a więc nie ma przedmiotu, który można opodatkować. Opodatkowanie świadczeń wzajemnych nie istnieje" - podkreśliła Grażyna Piechota w rozmowie z PAP.

Zastrzegła, że fiskus mógłby interweniować, gdyby uznał, że wartość wzajemnych świadczeń jest niewspółmierna, czyli gdy przedmiotem pomocy z jednej strony jest np. podlewanie kwiatów, z drugiej stałe lekcje angielskiego. Nikt jednak nie wymaga, aby strony wyceniały wzajemne usługi. W przypadku ewentualnych zastrzeżeń musiałby to zrobić urząd skarbowy, udowadniając naruszenie przepisów.

Tymczasem z dokumentu, na który powołuje się "Rz", wynika, że członkowie banku czasu (grupy wzajemnie wspierających się osób), którzy korzystają bezpłatnie z takich usług jak mycie okien, wyprowadzenie psa, pilnowanie dzieci, nauka języka obcego, uzyskują przychód z nieodpłatnych świadczeń.

"Wartość takiego świadczenia jest bowiem realną korzyścią. Jeżeli członkowie banku czasu świadczą sobie wzajemnie pomoc, przychód uzyskuje ta osoba, u której wartość otrzymanej usługi jest wyższa od wartości tej usługi, którą sama wykonała. Różnica między tymi wartościami jest przychodem z tzw. świadczeń częściowo odpłatnych. A różnica zawsze będzie" - czytamy w oświadczeniu dziennikarza "Rzeczpospolitej".

"Izba skarbowa sama pisze w interpretacji: nie można przyjąć, że wartość rynkowa jednej godziny czyszczenia okien jest równa wartości rynkowej jednej godziny nauki np. języka angielskiego. Tymczasem istotą banków czasu jest to, że przeliczają przysługi nie według wartości, ale na godziny. Jeżeli pomagaliśmy komuś przez godzinę w nauce języka angielskiego, to możemy liczyć na to, że ktoś nam również wyświadczy jakąś przysługę (niekoniecznie ta sama osoba), np. umyje okna" - tłumaczy "Rz".

Dziennikarz gazety przytoczył w oświadczeniu fragment interpretacji izby skarbowej, stanowiący, że "należy ustalić wartość otrzymanego świadczenia, a następnie pomniejszyć ją o ustaloną wartość własnego świadczenia". Rzeczniczka podała natomiast, że w ramach banków czasu nie trzeba wyceniać usług.

Innym przypadkiem - jak mówiła Grażyna Piechota - jest tzw. nieodpłatne świadczenie, czyli sytuacja, kiedy tylko jedna osoba robi coś dla drugiej, nie otrzymując nic w zamian. Może to być np. mycie okien, wyprowadzanie psa itp. To usługi, które w rynkowej rzeczywistości mają swoją cenę, podczas gdy w przypadku np. sąsiedzkiej pomocy korzysta się z nich za darmo.

"Nieodpłatne świadczenie jest wtedy, gdy nie płacimy za coś, za co w normalnych warunkach rynkowych zapłacilibyśmy. Zgodnie z polskim prawem takie świadczenie, zachodzące między osobami niespokrewnionymi, jest opodatkowane, od kiedy istnieje ustawa o podatku dochodowym od osób fizycznych, czyli od początku lat 90." - wyjaśniła rzeczniczka.

Podatek powinna zapłacić osoba korzystająca z takich świadczeń, wyceniając swój dochód z tego tytułu na podstawie cen rynkowych. Taki dochód wpisuje się do rocznego zeznania podatkowego, ale tylko w sytuacji, gdy łączne dochody danej osoby przekroczyły kwotę wolną od podatku, która w tym roku wynosi ponad 3 tys. zł.

Obowiązek podatkowy nie dotyczy też świadczeń wykonywanych w ramach wolontariatu, który jest zwolniony z podatku na podstawie specjalnej ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie.

Piechota poinformowała, że Izba Skarbowa w Katowicach wydała trzy interpretacje związane m.in. z działalnością banków czasu prowadzonych przez stowarzyszenia z osobowością prawną. Dwie dotyczyły obowiązku płacenia przez nie podatku od osób prawnych. Nie muszą tego robić, gdy przeznaczają dochody na cele statutowe.

Trzecie zapytanie dotyczyło tego, czy proponowana inicjatywa banku czasu rodzi konieczność oceny wartości wymiany usług i odprowadzania od niej podatku dochodowego. Izba - według jej rzeczniczki - odpowiedziała, że w przypadku świadczeń nieodpłatnych - tak, w przypadku wzajemnej pomocy typu usługa za usługę - nie, chyba że występuje bardzo duża rozbieżność między wartością świadczonych sobie usług. (PAP)

mab/ pad/ mag/

Źródło:PAP
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (8)

dodaj komentarz
~wiepo
walcie sie na ryja pierdo ....ne matoły !!!!
~michal_UPR
hmmm to moze niech moj pracodawca zatrudni mnie jako sasiedzka pomoc buahaha

absurdy w tym kraju nie znaja juz hcyba granic


ehh te niezmanrowane glosy PO-PiS-PSL-SLD :)

dlatego od zawsze glosuje na UPR jedyna chce likwidacji podatku dochodowego - kary za pracę, bo koszta poboru zzeraja wiekszosc wplywu z
hmmm to moze niech moj pracodawca zatrudni mnie jako sasiedzka pomoc buahaha

absurdy w tym kraju nie znaja juz hcyba granic


ehh te niezmanrowane glosy PO-PiS-PSL-SLD :)

dlatego od zawsze glosuje na UPR jedyna chce likwidacji podatku dochodowego - kary za pracę, bo koszta poboru zzeraja wiekszosc wplywu z niego a dwa - zwiekszaja ucieczke w szara strefe. Pomyslcie ile firm by sie tu zwaliło gdyby nei było podatku dochodowego a zakupy przeciez by robily w sklepach wiec suma sumarum kraj by sie rozwijal a wwplywy do budzetu jak zawsze z reszta po obnizce podatkow by wzrosly
~Kusep
Pieniądze emituje państwo i podatek może być tylko od pieniędzy.
Powinna być twarda zasada o której już mówił Jezus.
Zatem nie było pieniędzy - to nie ma prawa być podatku!

Ustawa z 1990 roku jest zła i powinno się ją usunąć.

Nawet stare przysłowie polskie jest zatem mądrzejsze od prawa polskiego:
"Darowanemu
Pieniądze emituje państwo i podatek może być tylko od pieniędzy.
Powinna być twarda zasada o której już mówił Jezus.
Zatem nie było pieniędzy - to nie ma prawa być podatku!

Ustawa z 1990 roku jest zła i powinno się ją usunąć.

Nawet stare przysłowie polskie jest zatem mądrzejsze od prawa polskiego:
"Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby"

Zatem wycenianie nieodpłatnej pomocy wg cen rynkowych jest absurdem.

P.s.
Wg prawa polskiego np. niedołężna staruszka musi umierać, gdy nie ma pieniędzy na opłacenie podatku za pomoc sąsiadów....
~Marcin
trzeba po prostu zlikwidowac podatek dochodowy, bo to on prowokuje takie absurdy. np. powinny byc opodatkowane kolacje u znajomych, jesli nie przynieslismy prezentu itp.
~Luk
A z drugiej strony pismaki robią aferę tam, gdzie jak się okazuje jej nie ma.
~Darek26
Hehehe, dobre - ale wolontariat nie jest opodatkowany, więc odpada :)

Co racja to racja - fiskus drenuje wszelkiego rodzaju działalności, żeby tylko wyssać ostatniego grosza - taki skrajny kapitalizm. Kto by pomyślał, że może się to dziać w Państwie, w którym przez kilkladziesiąt lat istniał odmienny ustrój, a raczej jego
Hehehe, dobre - ale wolontariat nie jest opodatkowany, więc odpada :)

Co racja to racja - fiskus drenuje wszelkiego rodzaju działalności, żeby tylko wyssać ostatniego grosza - taki skrajny kapitalizm. Kto by pomyślał, że może się to dziać w Państwie, w którym przez kilkladziesiąt lat istniał odmienny ustrój, a raczej jego łagodna odmiana. Co za ironia dziejów.
~gość
Tak więc trzeba opodatkować wszystkich chorych i zniedołężniałych korzystających z usług wolontariuszy.
Pod lupę fiskusa trzeba też wziąć klientów Caritasu.

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki