W zeszłym tygodniu nastąpił nagły i drastyczny spadek ceny bitcoina. Pęknięcie bańki, której pompowanie rozpoczęło się wraz z początkiem cypryjskiego kryzysu, osłabiło entuzjazm światowych mediów do wirtualnej waluty, którą wcześniej nazywano nawet "pieniądzem XXI wieku".
Bitcoin jest w tym roku jednym z bohaterów świata finansów. Historia wzrostu wartości wirtualnej waluty, a następnie jej nagły krach przykuła uwagę najpierw mediów branżowych, a później tych głównych. Jednak bitcoinowi trudno będzie pokonać drogę z pierwszych stron gazet do (wirtualnych) portfeli przeciętnych obywateli.
Władza wrogiem numer 1
Aby stać się istotnym elementem światowego rynku finansowego, bitcoin musi stawić czoła swojemu największemu wrogowi - rządom. Politycy niechętnie rezygnują z jakichkolwiek przywilejów, więc trudno spodziewać się, aby oddali najcenniejszy z nich, czyli możliwość kreowania pieniądza. Jeżeli doczekamy się z ich strony jakiegoś ruchu, to prędzej będzie to ograniczenie roli lub wręcz delegalizacja bitcoina, aniżeli jego wsparcie.

Ze względu na przepisy o legalnym środku płatniczym bitcoinem ani żadną alternatywną walutą nie zapłacimy w większości sklepów. Przyjmując od nas wirtualny pieniądz, firma nie opłaci nim podatków. Dodatkowo system prawny wymaga, by spłata długów odbywała się w oficjalnej walucie. Mimo że wciąż rośnie liczba firm i instytucji akceptujących płatność bitcoinem, to jednak nieporównywalnie więcej podmiotów pozwala płacić za swoje dobra i usługi tylko oficjalnym pieniądzem.
Obecnie bitcoin, jak każda alternatywna waluta, karmi się spadkiem zaufania do pieniądza emitowanego przez rządy. Jeżeli politykom uda się uspokoić nastroje społeczne, wielu entuzjastów wirtualnego pieniądza może znudzić się walutową nowinką i zlikwidować swoje elektroniczne portfele. "Wewnętrzną wartość" bitcoin zacznie zyskiwać dopiero wówczas, gdy znaczna część opinii publicznej przekuje w czyn codzienne narzekania na polityków, bankierów oraz spekulantów rządzących światowymi rynkami finansowymi i przetransferuje swoje oszczędności na wirtualne rachunki. Kluczowy dla popularyzacji wirtualnej waluty może być projekt bankomatów, które w krajach najbardziej zagrożonych kryzysem planuje uruchamiać kanadyjski biznesmen Jeff Berwick.
Technologia rodzi zagrożenia
Ograniczenia niesie także technologia stojąca za bitcoinem. Wadą tej waluty jest nie tylko uzależnienie od dostępu do internetu i energii elektrycznej. Istnieją obawy, że kryptografia będąca podstawą bitcoina nie wytrzyma starcia z komputerami kwantowymi. Wprawdzie urządzenia takie jeszcze nie istnieją i nie wiadomo, czy kiedykolwiek powstaną, lecz sama wizja błyskawicznego wyczyszczenia konta odstrasza od używania wirtualnej waluty.
Zagrożeń towarzyszących technologii stojącej za bitcoinem nie trzeba szukać w odległej przyszłości. Obecnie lwia część światowego obrotu tą "walutą" odbywa się za pośrednictwem giełdy Mt.Gox. Jej właścicielem jest zarejestrowana w Japonii spółka Tibanne o kapitale zakładowym 5 mln jenów (ok. 160 tys. zł).
»Bitcoin - zabezpieczenie przed chciwymi władzami? |
Mimo pozycji światowego potentata instytucji tej daleko do standardów spotykanych na innych rynkach finansowych. Podczas ostatnich ostrych spadków notowań bitcoina, z powodu przeciążeń systemu informatycznego, wymiana na Mt.Gox została zawieszona na 12 godzin. Wiarygodności giełdzie nie przydaje też fakt, że już kilkukrotnie była celem ataków hakerów.
Złoto poważnym konkurentem
Nawet jeżeli rynek wirtualnej waluty upora się z towarzyszącymi mu problemami natury technicznej, a wyborcom uda się przekonać polityków do oddania części władzy nad pieniądzem, na drodze bitcoina do statusu globalnej waluty staną jeszcze metale szlachetne, używane do wzajemnych rozliczeń już kilka tysięcy lat temu. I chociaż na przestrzeni wieków kontrolę nad pieniądzem najczęściej i tak sprawowały państwa, to podstawą systemu monetarnego przez wiele zawsze stanowiły twarde aktywa. Zapoczątkowane w XX w. odejście od złota, którego ostatnim aktem było zamknięcie "złotego okna" przez prezydenta Nixona, jest stosunkowo krótkim okresem w monetarnej historii świata. Współczesne kryzysy dostarczyły dowodów na to, że ten eksperyment nie do końca się udał.
Jedną z najistotniejszych przewag bitcoina nad złotem jest brak postaci materialnej, który niemalże do minimum redukuje koszty transakcyjne. Powrót do metali szlachetnych jako podstawy systemu finansowego nie musi jednak oznaczać chodzenia na zakupy z mieszkiem pełnym złota i srebra czy ciągłego przewożenia kruszcu z miejsca na miejsce. Z powodzeniem można sobie wyobrazić elektroniczny system, którego podstawą nie będzie niezrozumiały dla większości użytkowników algorytm, lecz sztaby i monety. Nawet jeżeli rozwiązanie takie miałoby być droższe, to warto pamiętać, że oprócz kryterium kosztów system monetarny musi spełnić także inne kryteria, w tym bezpieczeństwa czy prostoty użytkowania. Oczywiście decydujące będzie to, do czego prędzej przekonają się zwykli zjadacze chleba.
Waluta przyszłości lub jej poprzednik
Drastyczna przecena na rynku bitcoina nie oznacza śmierci wirtualnej waluty. Projekt ten nadal ma swoich fanów, a rozwój technologii i wzrost świadomości społeczeństwo mogą przyciągnąć kolejnych. Nawet jeżeli znany w obecnej formie bitcoin nie zostanie pieniądzem XXI wieku, to dzięki rosnącej popularności może być prekursorem innych środków wymiany, które, gdy nadarzy się taka możliwość, zastąpią papierowe pieniądze kontrolowane przez rządy i banki centralne.
Michał ŻuławińskiBankier.pl