REKLAMA
QUIZ

Belka: przewalutowanie kredytów zagrożeniem dla stabilności systemu

2015-09-02 15:57
publikacja
2015-09-02 15:57

Polska wygrzebie się z deflacji najpewniej w listopadzie, przewalutowanie kredytów może zaszkodzić stabilności systemu finansowego, a RPP nie zamierza zmieniać celu inflacyjnego – powiedział Marek Belka na konferencji prasowej. Prezes NBP odpowiedział też na pytanie o ewentualne włączenie zawartości „złotego pociągu” do polskich rezerw złota.

Belka: przewalutowanie kredytów zagrożeniem dla stabilności systemu
Belka: przewalutowanie kredytów zagrożeniem dla stabilności systemu
/ EastNews

fot. Rafal Oleksiewicz / / EastNews

Rada Polityki Pieniężnej ponownie postanowiła pozostawić stopy procentowe na niezmienionym, rekordowo niskim poziomie. Poniżej prezentujemy najważniejsze wypowiedzi, które padły w czasie środowej konferencji prasowej z udziałem prezesa NBP Marka Belki. Poza prezesem Narodowego Banku Polskiego, w konferencji udział wzięli tez dwaj członkowie RPP – Jan Winiecki i Adam  Glapiński.

Rada spogląda na świat

Na wstępie dzisiejszej konferencji Marek Belka odczytał treść komunikatu RPP. Jego treść w całości dostępna jest na stronach NBP, najciekawsze fragmenty zamieszczamy poniżej.

  • W strefie euro trwa ożywienie gospodarcze, choć dynamika PKB nieznacznie się obniżyła w II kw. W Stanach Zjednoczonych wzrost PKB przyspieszył. Z kolei w Chinach dynamika aktywności w II kw. utrzymała się na niskim, jak na tę gospodarkę poziomie, a napływające dane sygnalizują możliwość dalszego osłabienia koniunktury. Wraz z pogłębieniem recesji w Rosji i Brazylii spowodowało to nasilenie obaw dotyczących perspektyw wzrostu w gospodarkach wschodzących.
  • Główne banki centralne utrzymują stopy procentowe w pobliżu zera, przy czym Rezerwa Federalna sygnalizuje możliwość ich podwyższenia w bieżącym roku. Jednocześnie EBC kontynuuje program skupu aktywów. Z kolei Bank Chin zdewaluował juana, co oddziaływało w kierunku osłabienia walut niektórych gospodarek wschodzących.
  • Ze względu na umiarkowane tempo wzrostu popytu i wciąż ujemną lukę popytową, w gospodarce brak jest obecnie presji inflacyjnej. Równocześnie niskie ceny surowców i umiarkowana dynamika płac nominalnych ograniczają ryzyko wzrostu presji kosztowej. W rezultacie roczna dynamika cen konsumpcyjnych pozostaje ujemna choć skala deflacji stopniowo maleje. Ujemna jest także dynamika cen produkcji sprzedanej, a oczekiwania inflacyjne kształtują się na niskim poziomie
  • W ocenie Rady w najbliższych  kwartałach dynamika cen będzie nadal powoli rosnąć. Jej wzrostowi będzie sprzyjać oczekiwane utrzymanie stabilnego wzrostu gospodarczego, następujące w warunkach poprawy koniunktury w strefie euro i dobrej sytuacji na krajowym rynku pracy. Jednocześnie wzrost ryzyka silniejszego spowolnienia w gospodarkach wschodzących oraz spadek cen surowców zwiększają niepewność dotyczącą tempa powrotu inflacji do celu.


Odpowiedzi na pytania dziennikarzy

 

Czy deflacja potrwa dłużej, np. potrwa do końca czwartego kwartału? 

Belka: Jeżeli chodzi o ścieżkę deflacji to według ostatniej tzw. prognozy eksperckiej, ona praktycznie się nie zmieniła – chyba przesunęliśmy ją o 0,1 p.p. w dół. Wygrzebiemy się z deflacji prawdopodobnie w listopadzie.

Czy dynamika wzrostu gospodarczego stabilizuje się na poziomie kwartału pierwszego czy drugiego?  

Belka: Nie przewidujemy wielkiego dramatu. Nie sądzę, żeby ten wzrost gospodarczy - 3,6% -  był poważnie zagrożony. Żyjemy w jakimś wspaniałym świecie, skoro fascynujemy się, że jest 3,4%, a nie 3,5%. Praktycznie dla funkcjonowania gospodarki to nie ma żadnego znaczenia. My nie rewidujemy naszych projekcji na ten rok.

Troszkę wieje chłodem po wakacjach z tego komunikatu Rady. Czy należy go rozumieć jako zmianę paradygmatu przyjętego w marcu? Jeżeli tak, to co jest bardziej prawdopodobne - obniżka czy podwyżka, i czy jeszcze przed końcem kadencji większości członków Rady?

Belka: Myśmy tego chłodu nie odczuli. Najbardziej prawdopodobne jest utrzymanie stóp do końca roku na niezmienionym poziomie.

Pojawiają się wśród ekonomistów opinie, że jeżeli nie ta, to przyszła Rada będzie zmuszona powrócić do tematu redukcji stóp. Czy pan, jako prezes  NBP który będzie z nową Radą współpracował przynajmniej przez pól roku wyobraża sobie taki scenariusz?

Belka: Rzeczywiście, ostatnie dane nie są rewelacyjne i to w dyskusji znalazło odzwierciedlenie. PMI pogorszył się, ale pamiętamy głęboko i szeroko nagłośniony przez media 20. stopień zasilania - podejrzewam ze większość firm słyszała o tym z gazet, a nie z rzeczywistości – a to pogarsza nastroje. Co do danych za II  kwartał, to rzeczywiście były gorsze, ale gdybyśmy je wyrównali sezonowo, to okazałoby się, że wielkich zmian nie ma.

Winiecki: jeżeli chodzi o dynamikę wzrostu gospodarczego, to tak jak pan przewodniczący mówił jesteśmy w tej szczęśliwej sytuacji, że zastanawiamy się czy to będzie 0,2% w górę czy w dół. Zwróćmy uwagę na coś innego. To już było trzecie od szczytu kryzysu 2009 r. takie „przyspieszenie szumem skrzydeł”, że gospodarka już zaczyna się rozkręcać, że już niebawem przekroczymy 4%. Tak było w 2011 r., 2012 r. i tak samo, wydaje mi się, że jest teraz. Idea jest taka, że przedsiębiorcy – ludzie z natury optymistycznie nastawieni – tak sądzą. Nie mniej jednak są to przedsiębiorcy doświadczeni i widzę jednak, że ich oczekiwania, na których opierali swoje strategie zatrudnieniowe i inwestycyjne, nie znajdują odzwierciedlenia w postaci stałego popytu na ich produkty. I my po raz trzeci dochodzimy do tej sytuacji, w której okazuje się, że przy istniejących ograniczeniach międzynarodowych (ale nie tylko), kiedy okazuje się, że to „3 procent plus” to nasz górny pułap możliwości.

Glapiński: Ten wpływ zmian w tempie wzrostu gospodarki chińskiej jest trochę wyolbrzymiony, głównie przez publicystów. Dla nas jest to głównie wpływ przez gospodarkę niemiecką. Analizujemy to, ale nie jest to coś, co by nas niepokoiło.

Oczekuje się, że nowa Rada będzie miała raczej łagodne nastawienie do polityki pieniężnej…

Belka: Rynek charakteryzuje się zwykle czymś, co nazywa się „perfect foresight” – wie doskonale, jaki będzie skład RPP, jakie będą nastroje, jaka będzie polityka rządu po wyborach, także polityka fiskalna. Wszystko to przecież będzie miało wpływ na kształt i kierunek polityki pieniężnej. Niestety, my w zarządzie NBP i w RPP do takiego „perfect foresight” nie zgłaszamy pretensji.

Czy w razie problemów mamy z czego schodzić? (mowa o dalszym cięciu stóp – przyp.red.) 

Belka: Na razie nie ma kłopotów.

Winiecki: Im więcej czasu upłynęło, od kiedy wielkie banki centralne wielkich krajów zaczęły stosować politykę zerowych stóp i ułatwień ilościowych, to w gruncie rzeczy coraz więcej widać przykładów na to, że jest to polityka, która wzrostowi gospodarczemu na różny sposób szkodzi. Mógłbym tu przedstawić długą listę przykładów. (…). Jeżeli mielibyśmy mówić o konkretnych zmianach, to nie sądzę, żebyśmy mieli zmieniać w dół.

Belka: To stanowisko profesora, Rada in gremio takiego zdania w większości nie podzielała

Ustawa o kredytach jest jeszcze zmieniana, ale podczas ostatniej debaty na komisji jeden z przedstawicieli zarządu NBP mówił o ryzyku dla złotego i jego deprecjacji. Czy państwo macie jakieś analizy czy to tylko taka luźna opinia?

Belka: To jest pytanie do zarządu NBP, który jest odpowiedzialny za stabilność finansową. Nasza jednoznaczna krytyka rozwiązań proponowanych w tym zakresie, którą publicznie wyrażaliśmy, a ja także wyrażałem w Sejmie, przede wszystkim dotyczy zachwiania stabilności finansowej banków. Dla tych wszystkich, którzy tak dziwią się, że nam tak bardzo zależy na dobrobycie banków, chcę powiedzieć, że tam jest prawie 850 mld naszych pieniędzy. O to się przede wszystkim martwimy, zarówno gospodarstwa domowe, jak i o przedsiębiorstwa oraz niestabilność finansową dotyczącą depozytów.

Z tego powodu oceniamy obecne propozycje przewalutowania kredytów negatywnie. Oznaczałoby to niebezpieczeństwo znacznego osłabienia złotego, a co za tym idzie istotne podniesienie kosztów obsługi kredytów walutowych. Można powiedzieć, że strzelalibyśmy sobie w kolano albo w stopę.

Dyskutowaliśmy na ten temat na posiedzeniu Rady, chociaż nie jest to podstawowa część jej mandatu i nie było propozycji, żeby jakieś stanowisko przyjąć. Ci członkowie Rady, którzy zabierali głos, podzielali mój niepokój. Chcę powiedzieć, że NBP przeprowadził dokładne analizy wpływu różnych proponowanych rozwiązań i przesłaliśmy te opinie odpowiednim ciałom w parlamencie.

Czy rozpoczęliście państwo podczas tego posiedzenia dyskusję na temat założeń polityki pieniężnej na przyszły rok?

Belka: Tak, przyjmiemy je 15 września. (…) Nie ma w Radzie poparcia dla propozycji rewolucyjnych, które miałyby polegać np. na zmianie celu inflacyjnego. Dyskutowaliśmy przy okazji to, o czym dyskutuje się na świecie czyli to czy strategia bezpośredniego celu inflacyjnego odpowiada współczesnym warunkom. To nie oznacza zmian w naszej polityce, raczej staraliśmy się przybliżyć dyskusję ze środowiska międzynarodowego.

Glapiński: Rada nie ma rewolucyjnego nastawienia, raczej kontrrewolucyjne. Podoba nam się makroporządek i dążymy do jego stabilizacji.

Czy dyskutowali państwo o tym, o czym dużo się teraz mówi czyli o złotym pociągu spod Wałbrzycha? Czy państwo w ogóle o tym mówili i czy takie złoto mogłoby na przykład powiększyć nasze rezerwy złota?

Belka: Chyba nikomu nie przyszło do głowy, żeby tej kwestii poświęcić dyskusję. To jest jakaś kaczka. Pociąg ze złota, tzn. pociąg ze złotem. (śmiech)

Glapiński: Omawiamy bardziej pieprzne plotki niż jakieś pociągi. (śmiech)


Michał Żuławiński

Źródło:
Tematy
Wyjątkowa Wyprzedaż Forda. Hybrydowe SUVy już od 88 900 zł.
Wyjątkowa Wyprzedaż Forda. Hybrydowe SUVy już od 88 900 zł.

Komentarze (109)

dodaj komentarz
~Adam222
Kiedy Duda usunie tego durnia i sprzedawczyka?
~spoko
Dzisiaj SENAT zajmie się problemem

Od rządzących zaś możemy chyba wymagać więcej, a w szczególności wiedzy jak kończyły się przygody z frankiem w innych krajach.

Dopiero teraz media donoszą, że Europa Wschodnia nie była tu pierwsza. Wcześniej w latach 60-tych sparzyli się na kredytach frankowych Amerykanie, w latach
Dzisiaj SENAT zajmie się problemem

Od rządzących zaś możemy chyba wymagać więcej, a w szczególności wiedzy jak kończyły się przygody z frankiem w innych krajach.

Dopiero teraz media donoszą, że Europa Wschodnia nie była tu pierwsza. Wcześniej w latach 60-tych sparzyli się na kredytach frankowych Amerykanie, w latach 80-tych Australijczycy i Włosi. Za każdym razem mechanizm był podobny.

Nikt się nie przestraszył. Polska ma zobowiązania międzynarodowe.

Nikt nas nie przymuszał do nie zaniechania wycofania tych produktów.

Kto chciał je pozostawić w obrocie rynkowym.???


Kolejne zachodnie banki przesyłają polskim władzom listy z ostrzeżeniami dotyczącymi ustawy frankowej. Grożą pozwami, jeśli zostanie ona przyjęta w formie, którą zaproponował Sejm. Zdaniem mec. Piotra Schramma z kancelarii Gessel, polskie władze w przypadku skierowania sprawy do międzynarodowych trybunałów, miałyby małą szansę na zwycięstwo.
Jak przypomniał bowiem ekspert, Polska ma podpisane bilateralne umowy o wzajemnym popieraniu i ochronie zagranicznych inwestycji (BIT). - To są umowy, które rząd polski zawierał przed wielu laty z poszczególnymi krajami, które z kolei zawierały te umowy niejako w imieniu swoich inwestorów - powiedział Schramm.

Jak tłumaczył, "w umowach chodziło o to, żeby inwestor mógł się spodziewać pewnych określonych działań państwa. Żeby jego inwestycja nie mogła natrafić na to, że Polska będzie chciało z takich, czy innych przyczyn politycznych coś zmienić".

Obowiązujące przepisy

Takie umowy mamy zawarte m.in. z Niemcami (Deutsche Bank), Austrią (Raiffeisen Bank International), Stanami Zjednoczonymi (Grupa GE Money), czy Portugalią (Millennium Bank).
Na początku tygodnia, na mocy takich umów właściciele kolejnych banków wysłali pisma do polskich władz, w których ostrzegali, że wejście w życie projektu ustawy o restrukturyzacji walutowych kredytów hipotecznych narusza zobowiązania prawne Polski. Grozili tez pozwami i zapowiadali, że będą domagać się odszkodowań.


Kilka dni temu do tego grona dołączył BGŻ BNP Paribas, który w piśmie przesłanym do Senatu podkreśla, że "projekt ustawy o frankach skutkuje ogromnymi stratami dla sektora bankowego i osłabia klimat inwestycyjny w Polsce".

- Ryzyko przegranej polskiego rządu jest duże - podkreślił gość "Otwarcia dnia". - Polska zobowiązała się na podstawie wielu umów z krajami, że nie będzie podejmować i będzie przeciwdziałać wszystkim działaniom, których skutkiem byłoby pozbawienie inwestora całości bądź części zysków z danej inwestycji bądź możliwości rozporządzenia tymi zyskami - tłumaczył Schramm.

Brak możliwości uregulowania?

Ekspert przywołał przykład węgierski. - Pierwotna propozycja rządu Orbana zakładała (podobnie jak w Polsce - red.) przerzucenie na banki 90 proc., a 10 proc. na kredytobiorców. Węgierski Sąd Najwyższy stwierdził jednak, że rząd nie może przerzucać wszystkiego na jedną stronę stosunku prawnego - tłumaczył mec. Piotr Schramm z kancelarii Gessel.

Podobną konstrukcję przewidują BIT-y. Dlatego też - jak zauważył ekspert - gdyby polski projekt ustawy pomocy frankowiczom został złagodzony do pierwotnej formy (podział kosztów pół na pół pomiędzy banki i kredytobiorcó) "można byłoby sobie wyobrażać, że będzie to zgodne z obowiązującymi przepisami".

Sprawa węgierska zakończyła się porozumieniem rządu Orbana z bankami. W obawie przed pozwami tamtejszy rząd dołożył 9 mld euro, żeby banki nie straciły płynności. Tam również bowiem banki groziły władzom występując z listami, ostrzegając "uważajcie Węgry, bo będziemy was pozywać".

Jak ostrzegał mec. Schramm kary nałożone na Skarb Państwa mogłyby być zdecydowanie wyższe niż zakładane straty. - O tym, że banki nie żartują wskazują listy GE, Raiffeisena i Commerzbanku - stwierdził.

Los ustawy w rękach Senatu

Projekt ustawy o restrukturyzacji walutowych kredytów hipotecznych przygotowany został przez klub PO. Miał pomóc w rozwiązaniu problemu posiadaczy hipotecznych kredytów walutowych (głównie frankowych), którzy znaleźli się w trudnej sytuacji zwłaszcza po wzroście kursu franka w styczniu br. Wiele z tych kredytów ma dziś wskaźnik LtV przekraczający 100 proc. (co oznacza, że wartość hipoteki jest niższa niż wartość kredytu).

Ustawa została jednak gruntownie zmieniona podczas sejmowego głosowania 5 sierpnia. W pierwotnej wersji projektu koszty przewalutowania miały być dzielone pół na pół na kredytobiorców i banki. Jednak posłowie niespodziewanie przegłosowali poprawkę SLD, która 90 proc. tych kosztów przerzuca na banki.

Na początku września nad ustawą głosował będzie Senat, który prawdopodobnie przywróci ją do pierwotnego kształtu
~lamer
Cały ten system finansowy pier.. jak się okaże ze to nie były kredyty tylko produkty inwestycyjne. Czekam z niecierpliwością do 17 września na ETS>

Jeśli faktycznie to nie kredyty to banki beda sie prosić o przewalutowanie:)

Good luck!
~spoko
Kończcie ten cyrk z tym frankiem - żadnych dopłat dla świętych krów albo wszystkim albo nikomu do kredytów dopłacać , jak również tym co w pośpiechu spłacali w złotówkach.

A w kolejce niech ustawiają się wszyscy co biorą chwilówki na tysięczny procent - " bo oni też nie wiedzieli ze trzeba spłacać " !!!!!!!!!

Teraz
Kończcie ten cyrk z tym frankiem - żadnych dopłat dla świętych krów albo wszystkim albo nikomu do kredytów dopłacać , jak również tym co w pośpiechu spłacali w złotówkach.

A w kolejce niech ustawiają się wszyscy co biorą chwilówki na tysięczny procent - " bo oni też nie wiedzieli ze trzeba spłacać " !!!!!!!!!

Teraz to najlepiej wziąć kredyt na 5 mieszkań ( we frankach ) i udawać greka z transparentami na ulicy !! " My nie wiedzieliśmy ze trzeba spłacać we frankach hahaha "

Koniec z tym populizmem i wariactwem !!! ( a raczej cwaniactwem ) ..
~juras
spoko, skończ z ta agitacją, nie warto się kompromitować za parę groszy z banku. Nie wmawiaj sobie, że uczciwa praca Cię przerasta.
~ekonomista
Panie Belka - pieprzenie, Węgry dokonały przewalutowania i mają z tym już spokój, a wy tu w Polsce, tylko potraficie okradać kredytobiorców, manipulować nimi, i gubić ich swoją bezdenną pazernością, opamiętajcie się w końcu hieny cmentarne, ok?!
~MacGawer
"Wygrzebiemy się z deflacji prawdopodobnie w listopadzie."

Czy deflacja to jakieś błocko pachy, że nalezy sie z niej wygrebywać? To takie samo zjawisko jak wiele innych i jedyne co NBP może zrobić to nie pomagać w tworzeniu inflacji bez względu na znak "+" lub "-". A to oznacza pilnowanie podaży
"Wygrzebiemy się z deflacji prawdopodobnie w listopadzie."

Czy deflacja to jakieś błocko pachy, że nalezy sie z niej wygrebywać? To takie samo zjawisko jak wiele innych i jedyne co NBP może zrobić to nie pomagać w tworzeniu inflacji bez względu na znak "+" lub "-". A to oznacza pilnowanie podaży pieniadza gdyż reszta, a więc dostępnośc towarów jest poza ich kompetencjami. Jeżeli nie potrafią upilnować pieniędzy to znaczy że RPP źle pracuje.
~spoko
Pytanie do frankowców.

Przez kilka lat korzystaliście na niższych ratach.

Czy podzieliliście się z resztą społeczeństwa tą korzyścią ?

Ja nie pamiętam nic takiego. Siedzieliście cicho i dobrze wam się żyło.
Dlatego więc teraz wyciągacie ręce po pomoc na koszt polskich podatników ? Czy to jest fair ? Czy
Pytanie do frankowców.

Przez kilka lat korzystaliście na niższych ratach.

Czy podzieliliście się z resztą społeczeństwa tą korzyścią ?

Ja nie pamiętam nic takiego. Siedzieliście cicho i dobrze wam się żyło.
Dlatego więc teraz wyciągacie ręce po pomoc na koszt polskich podatników ? Czy to jest fair ? Czy nie stać was na tą odrobinę honoru, aby wziąć "na bary" konsekwencje własnego wyboru ?

Ja tu widzę tylko chciwość i łapczywość. Na szczęście jest to niewielka grupa Polaków, niecałe 2,5% populacji.

Mam nadzieję, że pozostałe 97,5% potrafi się postawić i pokaże tym Państwu ich miejsce

pozdrawiam
~ionen
"Przez kilka lat korzystaliście na niższych ratach. "

Nie kila. Ja do tej pory mam mniejsze raty niż w złotówkach. A Ty powtarzasz to co banki chcą, żebyś potarzał. Nie raty są problemem tylko kapitał i LTV. Co z tego, że mam ratę mniejszą, jak po 10 latach spłaty mam 120% kapitału do spłaty i nieruchomość do której
"Przez kilka lat korzystaliście na niższych ratach. "

Nie kila. Ja do tej pory mam mniejsze raty niż w złotówkach. A Ty powtarzasz to co banki chcą, żebyś potarzał. Nie raty są problemem tylko kapitał i LTV. Co z tego, że mam ratę mniejszą, jak po 10 latach spłaty mam 120% kapitału do spłaty i nieruchomość do której jestem przywiązany łańcuchem. I to jest największy problem, który dużo bardziej może zdestabilizować system jak CHF wzrośnie do np. 10 zł niż jakaś tam rata.
~spoko odpowiada ~ionen
i to jest sensowna odpowiedź !!!

Czyli wybierać odpowiedzialnych polityków tak, aby CHF/PLN nie był powyżej 3,50 ze wskazaniem na 3,00 i jest OK !!!

Powiązane: Życie z frankiem

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki