

Austriacka armia jest w poważnych kłopotach finansowych. Niektóre jednostki nie mogą sobie pozwolić nawet na paliwo.
Jak donosi portal thelocal.at, austriacka armia ma poważne problemy finansowe. Jak stwierdził austriacki minister obrony Gerald Klug, przy obecnym kształcie budżetu, „armia nie jest finansowo stabilna”, a opanowanie sytuacji będzie „pracą godną Herkulesa”. Symbolem złego stanu finansów armii jest … brak paliwa, na który skarżą się żołnierze z Klagenfurtu.
Tegoroczny budżet austriackich sił zbrojnych, który w stosunku do ubiegłego roku został obcięty o 5%, to 1,948 mld euro. Z tej puli aż 1,3 mld euro stanowi koszt personelu. Z tego powodu m.in. w tym roku nie należy się spodziewać żadnych inwestycji: projekt budowy koszar w Melk już trafił do kosza, zagrożony jest też przetarg na nowe śmigłowce.
W ramach uwalniania środków, armia Austrii redukuje też liczbę pojazdów i ogranicza naprawy. Dodatkowo w tym roku pod młotek mają trafić 144 nieruchomości należących do armii, których sprzedaż przyniesie od 29 do 35 mln euro. Plan na przyszły rok zakłada sprzedaż aktywów o wartości 20-40 mln euro.
Poza wykonywaniem zadań militarnych, austriackie wojsko często wykorzystywane jest do zwalczania skutków klęsk żywiołowych. Służba wojskowa w Austrii jest obowiązkowa dla mężczyzn, którzy nie ukończyli 35 roku życia. Przeszkolenie trwa 6 miesięcy. Alternatywą jest odbycie 9-miesięcznej służby w instytucjach cywilnych. W ubiegłym roku w Austrii odbyło się referendum dotyczące zniesienia tego obowiązku. 60 procent głosujących zagłosowało przeciw.
/mz


























































