Lista rzeczy pewnych zaczyna powoli rosnąć z dwóch do trzech – do śmierci i podatków dochodzi jeszcze to, że coraz więcej Amerykanów zrzeka się obywatelstwa. Decyzja ta często ma w tle kwestie podatkowe.
Chociaż amerykański paszport to jeden z najcenniejszych dokumentów na świecie, za który tysiące osób gotowych byłoby poświęcić wiele, liczba osób, które z niego rezygnują stale rośnie.
Jak co kwartał Departament Skarbu opublikował imienną listę obywateli, którzy zrzekli się obywatelstwa Stanów Zjednoczonych. Z najnowszej „listy wstydu” – jak potocznie nazywany jest dokument – wynika, że od października do grudnia amerykański paszport oddało 1058 osób. W sumie w całym ubiegłym roku liczba rezygnacji sięgnęła rekordowego poziomu 4279. Co więcej rekordy były bite – i to wyraźnie – w trzech ostatnich latach.


Istotny wzrost liczby rezygnacji z obywatelstwa w Stanach Zjednoczonych odnotowuje się od 2010 r. Wówczas weszły w życie przepisy (FATCA), które nakazują Amerykanom zarabiającym za granicą, odprowadzać identyczne podatki, jak ich rodakom mieszkającym w kraju. Tych dwóch faktów trudno ze sobą nie wiązać, co szeroko podkreślają obecnie także amerykańskie media.
Dodatkowo władze USA w ostatnich latach zintensyfikowały działania mające na celu ściganie osób ukrywających dochody przed "Wujem Samem" w innych krajach. Głośnym echem odbijały się się np. sprawy "łamania" szwajcarskich banków, które przyznawały się do pomagania Amerykanom w omijaniu amerykańskiego fiskusa.
Aby zrzec się obywatelstwa Stanów Zjednoczonych, nie wystarczy jedynie złożenie podpisu w konsulacie lub ambasadzie. USA są jednym z niewielu państw świata, w których obowiązuje tzw. "podatek emigracyjny". Uiszczany jest on od kwoty, jaką były obywatel uzyskałby, sprzedając wszystkie swoje aktywa w dniu zrzeczenia się obywatelstwa.
Drenaż mózgów wysysa specjalistów z Polski. Znajdźmy ich za granicą

Tylko w ciągu pierwszego miesiąca 2016 roku media pisały, że z eksodusem specjalistów ze swojego kraju mierzą się m.in. Grecja, Hiszpania, Rosja czy Indie. Powodem są niestabilne gospodarki, wysokie bezrobocie i ogólnie marne perspektywy rozwoju dla najambitniejszych - pisze Malwina Wrotniak-Chałada.
W niektórych przypadkach może się to opłacać – stawka podatku emigracyjnego jest np. niższa od podatku od zysków kapitałowych. Jako sztandarowy przykład takiej „ucieczki podatkowej” podawany jest Eduardo Saverin, współzałożyciel Facebooka.