Osłabienie złotego jest sporym problemem dla rządu, gdyż oznacza wzrost obciążenia z tytułu zadłużenia denominowanego w walutach obcych. Jednak słabość polskiego pieniądza ma także drugie oblicze, które paradoksalnie może uratować budżet.
Kiepska postawa złotego skłoniła Narodowy Bank Polski do interwencji na rynku walutowym. Spekulacje mówią, że działania zmierzające do umocnienia polskiego pieniądza mogły przynieść bankowi centralnemu olbrzymie zyski. Ponadto słaby złoty powiększa wpływy NBP z tytułu lokat dewizowych, które stanowią najważniejsze źródło zysku banku centralnego. Ostrożne szacunki wskazują na 10 mld złotych zysku NBP, lecz optymistyczne założenia wskazują na 20 mld. Kwoty są zatem niebagatelne.
Zgodnie z prawem NBP musi przekazać 95 proc. zysku do budżetu państwa. Tak więc ministerstwo finansów może oczekiwać kilkunastu miliardów złotych dodatkowych wpływów. Wystarczy tylko przypomnieć, że deficyt planowany na przyszły roku wynosi 35 mld złotych. Rząd może zatem oczekiwać dodatkowych wpływów wielkości połowy dziury budżetowej. Oczywiści pod warunkiem, że szacunki były trafne.
![]() | Co się dzieje ze strefą euro? |
Uniknięcie problemów budżetowych daje rządowi kolejny rok do pracy nad naprawą finansów publicznych. Przyszłość naszego kraju pozostaje w rękach polityków i tylko od nich zależy jak najbliższe miesiące zostaną wykorzystane. Trzeba mieć nadzieję, że rządzący nie zmarnują szczęśliwego zbiegu okoliczności i przeprowadzą konieczne reformy.
Piotr Lonczak
Bankier.pl
p.lonczak@bankier.pl






















































