Forum Ogólne

W imieniu Renaty N.

Zgłoś do moderatora
Po napisaniu powyższego posta, już chciałam wyłączyc komputer, jednak coś mnie podkusiło, aby jeszcze sprawdzic pocztę. Miałam nosa. Dobrze,że tak się stało, bowiem napisała do mnie Renata N., osoba, której 27 grudnia upływa czas zlożenia apelacji. Czytała nasze forum 4 razy, bo na jej komputerze ono nie chodzi. Przeczytała okolo 40 stron.
Prosi mnie o pomoc. Przedstawię pokrótce jej sprawę.
Pisze, że na początku października po przegranej sprawie w Sądzie Apelacyjnym napisała jeden post, ale pozostał bez odpowiedzi.

Oddaję głos Renacie:
"Jestem już bliska poddania się, ale zanim to ewentualnie nastąpi, (...)widząc tak olbrzymie zaangażowanie innych i zagrzewanie jednych forumowiczów przez drugich do działania, do niepoddawania się w imię idei i dla dobra nas wszystkich w przyszłości - sama nie wiem i się łamię, czy w ogóle warto coś jeszcze w mojej sprawie robić." [...]

"jestem już po przegranej apelacji i pozostaje mi tylko kasacja wyroku.
Wiem, że to musi podpisać prawnik i pewnie bym takiego znalazła. Wiem też że samą treść tej ewentualnej kasacji musiałabym napisać sama, bo nikt nie zajmie się tym wnikliwiej i dogłebniej niż ja sama "śpiąca" z tematem walki z Zusem już przez ponad roku." [...]

"Nie sądzę, żeby moja ewentualna kasacja została rozpatrzona pozytywanie. Myślę, że dojdzie do tego, że będę musiała zapłacić składki i odsetki, tak jak żąda ZUS. Ale mam pytanie, czy nawet jeśli tak się stanie i decyzja ZUS zostanie przeze mnie po daremnej walce w Polsce wykonana, będę miała prawo kiedyś w przyszłości domagać się jeszcze np. przez jakąś instytucją europejską uniewaznienia jej i zwrotu tych zapłąconych nieprawnie pieniążków dla ZUSu. Czy jeśli teraz nie podejmę walki i w wyznaczonych prawem terminach nie pójdę dalej, tzn. pewnie do Strasburga, to już droga jest zamknięta raz na zawsze i pozstaje płacić i żyć w tym zniewoleniu?
Nie opisuję Ci mego przypadku dokładnie, bo nie wiem, czy zechcesz się wgłębić, na pewno masz mnóstwo swoich spraw, a i u Ciebie pewnie czuć już w powietrzu zapach świąt. Rozumiem to.
Ale mój przypadek jest bardzo typowy, jak setki opisywanych tu na forum. Prowadzę działalność jednoosobową na książce przychódow i rozchodów. Wyrejestrowywałam się przez okres 4 lat gdzieś około 6-8 razy na okresy około miesiąca. Nie miałam w tym czasie przychodów, ani żadnych zleceń, bo naprawdę nie było mnie fizycznie w kraju. W książce są zapisy o naliczonych odestkach bankowych (na plus), o opłatach za lokal, prad, telefon. W okresie wyrejestrowania z ubezpieczeń nie było mnie nigdy w Polsce. Biuro moje - jednocześnie dom - był zamnkięty, nie przyjmowałam telefonów. Przedstawiłam dowody, do tej pory przez nikogo nie podaważane , że byłam za granicą i robiłam rzeczy zupełnie nie związane z działalnością (z nauką mego syna, ze zwiedzaniem innego kraju, z działalnością charytatywną).
Do moich dowodów sądy nie ustusunkowały się ani słowem. Przytaczają w uzasadnieniach tylko te same regułki wg wytycznych z centrali. Co ustawa przewiduje a czego nie. Nie odnoszą się w najmniejszym stopniu do moich argumentów. Robią swoje. Inna sprawa, że ja też nie jestem zbyt "drążąca" na tych rozprawach, nie składam wniosków, żądań, doniesień (jak radzą co mądrzejsi na tym forum) nie jestem stroną aktywną i dość łatwo daję się zbić z pantałyku. Dopuściłam zatem do sytuacji, że cała procedura potoczyła się gładko i szybko, nie zebrałam w toku postępowania żadnych (zaptotokólowanych) dowodód, że sąd nie dał mi się wypowiedzieć, czy odrzuciał jakiś mój wniosek. (...)zgadzałam się na to by protokólować to, co dyktuje sędzia. Nie wiem, czy mam w ogóle powodu do wniesienia kasacji, bo to przecież trzeba dowieść, że złamane zostały jakieś przepisy prawa. A w papierach u mnie wszystko odbywa się gładko niby, bez łamania jakby prawa. No tyle tylko, że mogę zarzucić złamanie prawa przez błedną interpretację tego czy owego, ale to chyba nie powód do kasacji.
No i jeszcze jedno, czy za wniesienie kasacji się płaci. Sądziłam, że nie, ale na formu ktoś napisał "że kasacja sporo kosztuje", a widziałam też zapowiedz, że chyba od marca 2006 występowanie przed sądy pracy będzie płatne już. Ewentualną kasację mogę złożyć do 27 grudnia. Czy jeśli ją złożę, to może być tak, że doczeka się w kolejce do rozpatrzenia po marcu 2006 i wtedy będę musiała coś płacić? [...]
Wierzę jednak, że mimo to mi odpowiesz. Pozdrawiam Renata"


Kochani pomóżcie Renacie jeszcze przed świętami uporać się z tym problemem !!!!!!!


P.S. wyslałam jej póki co zgromadzone przeze mnie materialy o skardze kasacyjnej, łącznie z wyrokami na ten temat.
Pozdrawiam - gośka