Widzę przyszłość w zwierciadłach dusz chciwych maklerów. Przed oczami stoją mi budynki ze szkła i stali w których uwijają się jak mrówki tysiące, dziesiątki setki tysiećy ludzi NIC nie robiących a trwoniących bogactwa naturalne Ziemi. Obraz degrengolady i pracy facetów polegającej na obrocie dobrami tworzącymi wartość dodaną której nikt nigdy nie spłaci. Czy ktoś myśli o tym? Coraz więcej urzędników coraz więcej centrów biznesu i zarządzania. Jesteśmy w punkcie zwrotnym w którym elity będą jeszcze chciały wycisnąc do cna wszystko co się da z systemu finansowego świata. Potem nastąpi mega krach przy którym II wojna światowa to zabawa w berka. Ten krach, rzeczywisty cofnie nas o kilk aiwków wstecz i urealni wartość dóbr i usług istniejących w świaecie. Mało kto to przeżyje ale taka jest prawda.