w mojej głowie już jakiś czas temu wykluła się przedziwna teoria. Tak jak ktoś tu pisał - nie trzeba mieć dużego udziału w obrocie, aby mieć duży udział w pozycji. Spójrzmy zatem na OFE - na spadkach stracili zdecydowanie mniej niż rynek. Wszystko dzięki dość sporemu udziałowi w mwig i swig. Zrobili na tym dobry interes, ale te pozycje im "ciążą", bo są dość ryzykowne. Moja teoria jest taka, że OFE powoli przepakowują się z mniejszych spółek na W20, oczywiście pomagając mu w spadku. Pamiętajmy też, że zapewne w podaży pomagają TFI, zatem OFE dostają "z pierwszej ręki" informację co, gdzie poleci. Wig20 nie jest kupowany pod jakiś astronomiczny wzrost, ale pod dywidendy, które już obecnie są w w20 tłuste w porównaniu ze zwrotem z obligacji. No i dochodzimy do sedna - "zagranico, leszczu... Nie idźcie tą drogą, w20 to szulernia, ale spójrzcie na nasze obiecujące maluchy, to jest dobra inwestycja na lata..."