Ciekawe, jak go zatowarują.
Jeśli miałaby to być formuła "sklep kolonialny", coś w rodzaju warszawskiej Samiry, to może mieć to sens. Po chleb, mleko i warzywa do Biedronki, a po kulinarne dziwności do Almy.
Gdy zniknęło Bomi wcale nie brakowało mi możliwości wyboru miedzy 5 rodzajami kaszy jęczmiennej, lecz to że po kardamon, grzyby mun musiałem jechać do hipermarketu.
Godziny otwarcia od 11:00 do 19:00 - to chyba wystarczą tylko dwa etaty.
Towary o długim terminie ważności - mało co będzie się terminować.
Niskie ryzyko kradzieży sklepowych.
Do tego Alma zachowałaby twarz, bo jakoś nie wyobrażam sobie, aby koncepcję na ten sklep miała w typie Żabka II.
P.S.
Czy nie podejrzewasz, że manewr ze SMAKIEM TRADYCJI, to była ŚCIEMA od samego początku, aby pokazać inwestorom, wierzycielom, że model franczyzy ma szansę powodzenia biznesowego?
A JAKI JEST LOS Rastów?
Przecież te sklepy siłą rzeczy będą chciały się uwolnić spod franczyzy.