Spółkę należy zbudować od początku - prawdę mówiąc na rynku Newconnect jest bez liku podobnych biomaxowi "holdyngów" których działalność polega na wykazaniu się nazwiskami bezczynnego zarządu, rady nadzorczej oraz przechowywaniu 2-3 segregatorów i tak od lat ( to taki kapitał zakładowy, rezerwowy i obrotowy :) Giełda robi miejsce takim dewiacjom, co zwykle godzi w dobro akcjonariuszy mniejszościowych - nadmieniałem o tym wielokrotnie. Tym razem biomax pochwali się, że znalazł wybawcę, który wcale wybawcą nie musi się okazać ( i znam przynajmniej jeden taki przypadek z aso ). Tym bardziej znając obraz spółki i jej historię ostrożnie podchodziłbym do rewelacji informacyjnych serwowanych rynkowi.
W omawianym przypadku jeśli pojawiłby się akcjonariusz większościowy, który wywali całą szulernię biomaxa i zbuduje świeżą strategię, która zaowocuje zaistnieniem marki obecnej lub nowej, to będzie szansa na wzrost kursu i skupienie się wokół spółki ludzi gotowych do handlowania jej akcjami. Kurs spółki zapewne wyprzedziłby pojawienie się efektu końcowego, jednak nie nastąpi to szybko. Na chwilę obecną, utopieni akcjonariusze mogą tylko mieć cichą nadzieję, że dobry los pozwoli im wyjść z inwestycji a może raczej uciec z inwestycji. Co do poważniejszych nadziei...nie obiecujcie sobie zbyt wcześnie.
Ale dlaczego miałby to być biomax? skoro np. nieco wcześniej emisja obligacji nie została objęta przez obecnego wybawcę? Może biomax jako "holdyng" posiada segregatory w ładnym kolorze? a może to po prostu dalszy ciąg mistyfikacji.
Obstawiam to drugie.