Jeżeli chodzi o siłę nabywczą Polaka to jesteśmy na tym samym miejscu co Polska w ruinie była za Tuska.
"Pod względem siły nabywczej wciąż wypadamy ubogo na tle Europy. Siła nabywcza na mieszkańca w Polsce wynosi w tym roku średnio 8294 euro (nieco ponad 38 tys. zł). To blisko 45 proc. mniej od europejskiej średniej - wynika z ostatniego raportu GfK. Od najbardziej zamożnych krajów Europy dzieli nas przepaść"
Natomiast średnia europejska wynosi 13 894 euro (czyli około 64 tys. zł).
Na przykład przeciętny Hiszpan dysponuje siłą nabywczą na poziomie 14 709 euro - ok. 67,6 tys. zł
Tymczasem w Polsce średnia siła nabywcza w tym roku wynosi 8 294 euro, czyli ok. 45 proc. poniżej średniej europejskiej, co plasuje nas dopiero na 28
Niemcy zajęły 8. miejsce z dochodem do dyspozycji w wysokości 23,6 tys. euro na osobę.
W naszym regionie na najwięcej sobie mogą pozwolić Czesi – ich siła nabywcza wynosi 10,7 tys. euro. Na ostatnim miejscu uplasowała się Ukraina, której przeciętny mieszkaniec ma do dyspozycji tylko 1,9 tys. euro.
"Pod względem dochodów ciągle wyraźnie odstajemy od Europy Zachodniej. Nawet mieszkańcy Warszawy mają w portfelu dużo mniej niż co ubożsi Niemcy, Francuzi czy Brytyjczycy. Na domiar złego, w wyniku pandemii dochody Polaków ucierpiały znacznie bardziej niż "średnia europejska"."
Można oczywiście powiedzieć: co z tego, że przeciętne dochody Niemców są około trzy razy większe niż Polaków. Nie jest przecież ważne, ile mamy pieniędzy, ale co możemy za nie kupić, a w Niemczech jest przecież drożej. Problem w tym, że ceny w Niemczech nie są trzy razy wyższe niż w Polsce. Aby to sprawdzić, wystarczy rzut oka na dane Eurostatu.
Nawet mieszkańcy Warszawy mają dochody dużo mniejsze niż biedni Niemcy, Francuzi czy Brytyjczycy. Bliżej nam do Rumunów.