Forum Gospodarka i polityka +Dodaj wątek

Re: Pokrowsk

Zgłoś do moderatora
Czy Rosjanie kłamali?
Ukraiński oficer: Spadochroniarze GUR ujawnili prawdę o sytuacji w Pokrowsku
Główny Zarząd Wywiadowczy Ministerstwa Obrony Ukrainy przeprowadził w Pokrowsku śmialą operację : do miasta wysłano oddziały sił specjalnych, które później utworzyły korytarz lądowy.
Co wiadomo o operacji GUR w Pokrowsku? Jakie szczegóły dotyczące działań ukraińskich sił specjalnych zostały już ujawnione? Charter97.org rozmawiał na ten temat z ekspertem wojskowym i emerytowanym majorem Gwardii Narodowej Ołeksijem Hetmanem :
— Możemy przeanalizować kilka czynników, w tym zdrowy rozsądek i logikę. Po pierwsze, Rosjanie stwierdzili, że sytuacja wokół Pokrowska jest całkowicie pod kontrolą, że występują problemy z zaopatrzeniem garnizonów w Pokrowskiu oraz że wszystkie drogi i przestrzeń powietrzna są całkowicie pod kontrolą.
Jak bardzo to prawda? Dwa helikoptery Black Hawk przelecialy nad miastem i wysadziły żołnierzy. Jak można wszystko kontrolować, skoro to nie były dwa drony, a dwa helikoptery, które przeleciały nad miastem, zrzuciły żołnierzy, a potem wróciły? To pierwszy fakt.
Kolejnym faktem jest to, że naszym siłom specjalnym udało się przebić przez korytarz. Rosjanie twierdzili, że było tam 11 000 żołnierzy, 20 000 gdzie indziej, a dalej na tej linii frontu stacjonuje 170 000 rosyjskich żołnierzy – prawie jedna czwarta wszystkich rosyjskich wojsk na 1245-kilometrowej linii frontu. Terytorium, na którym wylądowali nasi spadochroniarze, było rzekomo kontrolowane przez rosyjskie siły zbrojne. Proste pytanie: jak 12 osób może przebić się przez korytarz, w którym znajduje się co najmniej 11 000 żołnierzy?
Można wyciągnąć prosty, logiczny wniosek. Czy Rosjanie rzeczywiście posiadają terytorium, do którego twierdzą, że należą? Czy rzeczywiście kontrolują całą logistykę, którą rzekomo posiadają? Wyciągnijmy własne wnioski. Nie będziemy twierdzić, że kłamią. To ich prawda. Ale przyleciały tylko dwa helikoptery, a 12 ludzi oczyściło korytarz, w którym rzekomo stacjonuje 11 000 żołnierzy.
— Na północ od Pokrowska wojska ukraińskie przeprowadzają skutecznie kontrataki. Jakie rezultaty osiągnięto do tej pory i jak duży wpływ mają one na ogólną sytuację w tym rejonie?
"W rejonie Dobropola wyzwolono około 200 kilometrów kwadratowych . Rosjanie przeprowadzili tam dość ryzykowną operację, posuwając się o 10 kilometrów lub więcej w lekkich pojazdach, ale linia frontu miała nie więcej niż kilometr szerokości. Najwyraźniej nacierający byli skazani na zagładę, ponieważ obszar ten był ostrzeliwany z obu stron, nie tylko przez drony, ale także przez konwencjonalną broń strzelecką”.
Oczywiście, dowiezienie czegokolwiek do tych, którzy przebyli te 10 kilometrów, jest praktycznie niemożliwe. Jak można ich tam dowieźć, skoro trzeba pokonać 10 kilometrów przez odcinek frontu, który jest ostrzeliwany z obu stron, nawet z broni automatycznej, nie wspominając o dronach i tak dalej? Oczywiście, że nie ma takiej możliwości.
Drugie pytanie: ile broni i amunicji mogli przywieźć ze sobą ci, którzy tamtędy przejeżdżali? Pudełko, o ile zmieściło się na motocyklu, ale najprawdopodobniej była to „cynkowa” łuska. To około 1000 naboi.
Trwało to kilka godzin, a nawet jeden dzień walk. Dlatego Rosjanom, którzy posunęli się naprzód i umocnili swoje pozycje, szybko zaczęło brakować amunicji.
Gdy tylko zdobyliśmy przyczółek, uwolniliśmy ich. Wysłaliśmy Korpus Azowski, wysoce zmotywowane oddziały. Akcja oczyszczania przebiegła dość szybko, na tyle, na ile było to konieczne. Nikt nie czekał na żadne terminy. Wszystko zrobiliśmy najlepiej, jak potrafiliśmy, z minimalnymi stratami.
Duża liczba Rosjan została schwytana i zabita, a obszar około 200 kilometrów kwadratowych został wyzwolony.

Jak, jak sądzę, powiedział niedawno prezydent Zełenski, mamy informacje, że Rosjanie koncentrują się i przygotowują kontrofensywę właśnie w tym kierunku, aby odzyskać utracone pozycje. Oczywiście Rosjanie twierdzą, że rozwiążą wszystko bardzo szybko i osiągną fenomenalny sukces.

Nie chodzi o to, co mówią Rosjanie; słuchanie ich z powagą to brak szacunku do samego siebie. Po prostu, kiedy ktoś lub coś chwali się przyszłymi zwycięstwami, odbiera się to, przepraszam za słowo, jako nieco obleśne. Jest nawet takie powiedzenie: nie chwal się przyszłymi zwycięstwami – to nie wygląda dobrze.

A Rosjanie robią to cały czas. Będą mieli „superpocisk”, „supertorpedę” albo „supersukces”. A potem, kiedy to się nie stanie, przypomnijmy sobie, co Putin powiedział Trumpowi w przededniu spotkania na Alasce: że rozwiążą praktycznie wszystkie kwestie „specjalnej operacji wojskowej” w ciągu 60 dni. Przypomnę, że 60 dni, o których Putin tak pompatycznie mówił, skończyło się 2 września. Potem nadszedł kolejny termin – 15 października: zdobycie Pokrowska, Myrnohradu i Kostiantynówki. I to był ten termin.
Jeszcze się to nie stało. Kolejny termin to połowa listopada. I znowu Rosjanie bombastycznie obiecują, że na pewno wszystko rozwiążą i pokonają wszystkich do połowy listopada. Ale nie możemy wygłaszać tak aroganckich oświadczeń. Nie powinniśmy zniżać się do poziomu Rosjan i mówić, że na pewno pokonamy wszystkich, a im się nie uda.
Przez półtora roku Rosjanom nie udało się okrążyć ani zdobyć Pokrowska. Dlaczego miałoby im się to udać w ciągu najbliższego półtora tygodnia, nie jest jasne. Ponieśli porażkę przez półtora roku, ale wierzą, że za półtora tygodnia na pewno im się uda – taka jest rosyjska logika.