- kiedyś założyłem się ze znajomym, ze nie będę pisał tak długo, aż kurs spadnie do określonego poziomu w określonym czasie (do 12 mcy) i zakład wygrałem, choć kilka miesięcy na forum milczałem - czy kurs przez ten czas urósł? Ano właśnie. Czy więc moje pisanie ma na kogokolwiek jakiś wpływ? Prawdopodobnie ma - ale tylko na takich, którzy maja własne zdanie i dystans do niego. Tacy, którzy szanują swą kasę i kierują się zasadą: "szanuj zysk/ratuj kasę". Tacy, czytając wpisy moje i mnie podobnych, nie myślą o tym jak prostacko zripostować i dogryźć, ale analizują, na ile ja i mnie podobni, którzy podobnie z racjonalnym sceptycyzmem oceniają datę, możemy mieć rację. To właśnie tacy uratowali kasę na poziomie 4,xx, potem 3,xx czy 2,xx, a nawet jeszcze ostatnio powyżej 1 zeta. I tacy nie płaczą na wykresa i jemu podobnych, ale potrafią zdobyć się na męski gest przyznania mi racji, przeproszenia za wcześniejszą agresje słowną, zrozumienia trafności moich spostrzeżeń itp.
- niedawno zaś sam zadeklarowałem milczenie do czasu, aż kurs spadnie do poziomu 1,1x. No i doczekałem się tego poziomu nawet szybciej niż się spodziewałem. A kiedyś, gdy wspomniałem o prawdopodobieństwie zjazdu na groszówki - wywołałem lawinę prześmiewczego hejtu. I co dziś mamy? Kolejna sesja wyłącznie na groszówkach. Kto teraz ma powód do śmiechu?Nie naśmiewam się jedna z niczyjej straty, ale śmieję z naiwności niektórych, ich ignorancji, arogancji, naiwnej giełdowej katatymii i pareidolii oraz braku samokrytycyzmu i nieumiejętności wyciągania wniosków z porażek i bolesnych doświadczeń giełdowych.
- nie zabiegam jednak i nie oczekuję jednak żadnego uznania z czyjejkolwiek strony i nie jestem tu wujkiem dobra rada. Moim największym przeciwnikiem intelektualnym na forum jestem ja sam. Polemizuję publicznie na forum, stawiając swe tezy, przedstawiając spostrzeżenia czy przewidywania - świadomie wystawiając się na kpiny, drwiny i inne ataki takich jak ty, tylko w jednym celu: prowokowania do przedstawiania mi merytorycznych argumentów (nawet arogancko czy agresywnie), że się mylę. To jest mój zysk, bo daje mi wiedzę. Wiedzę, którą przenoszę i wykorzystuję w swych różnych inwestycjach, gdzie zarabiam lub w porę chronię zainwestowany kapitał. Tylko w tym wodospadzie tutejszego hejtu coraz rzadziej to się zdarza, bo coraz częściej nawet sama prezeska, co widać ostatnio, odbiera te argumenty moim adwersarzom. Mam tu jednak na myśli tych rzeczywistych adwersarzy merytorycznych, a nie stada hejterów o zmieniających się nickach.
a teraz od ciebie zależy, co i jak napiszesz i kim się pokażesz - gościem z klasą czy jednak hejterem szukającym okazji do dogryzienia wykresowi...
no i sam oceń potem "merytoryczne" wpisy różnych hejterów pod mym postem...
to na razie tyle - miłego weekendu :)