Kolega świeżo upieczony akcjonariusz zawitał nam tu na forum i głośno zastanawia się jak go i nas wszystkich zarząd teraz w bambuko zrobi. Kolega jest niepozorny, deklaruje że nie chce nic złego, nie ma złych intencji, nie zna spółki jak sam mówi i niewiniątko tylko chce burzę mózgów wywołać i podpytać innych. Dopiero co akcje sam kupił, ale martwi się, że zarząd to geszefciarze. Kilku kolegów do burzy mózgów zaprosić się dało, trafnie podpowiadając koledze, żeby się nie lękał, że jest zupełnie inaczej niż myśli. Nasz kolega nowicjusz dalej jednak niespokojny, dalej nie dowierza, dalej wietrzy podstęp. Swą historię z kapelusza powtarza zawzięcie, nie zważając na argumenty. Co też ten Prezes wykmini nowego? Jak nas Pan Piotr teraz wszystkich nagle wycycka?
Historia kolegi doprawdy jest ujmująca. Sam tytuł tego wątku już za serce chwyta.
A tak już na serio to zastanawiam się czy to tylko głupota czy jednak premedytacja.
Ps. Przepraszam, wiem, nieładnie i mało dyplomatycznie wyszło. Ech, byle by dotrwać do tego debiutu na głównym... :)