Re: A więc wojna!

"szkoda sobie blokować kasę skoro są spółki, które ładnie dają zarobić"
Tego typu dywagacje są bezprzedmiotowe. Każdy ma inne cele inwestycyjne, wynikające z różnych potrzeb, również z tego, że każdy ma prywatnie inną sytuację finansową, wreszcie każdy ma inny styl zarządzania kapitałem. Po prostu niektórzy spekulują i szukają krótkoterminowo okazji do zysku a inni szukają spółek mocno niedowartościowanych i cierpliwie czekają bo chcą i mogą sobie na to pozwolić. Nie ma sensu krytykować kogoś za to, że chce zarządzać kapitałem grając krótkoterminowo, ani kogoś, kto cierpliwie czeka, bo interesuje go wyjście z inwestycji po zrealizowaniu zysku liczonego minimum w setkach procent. Przy podejściu długoterminowym nie ma sensu skakać ze spółki na spółkę, bo nawet jeśli ktoś przyjmuje scenariusz dużego wzrostu kursu (bez względu na przyczynę tego wzrostu), to przecież nikt nie wie dokładnie, kiedy to nastąpi, a łatwo przegapić moment i zostać bez akcji.

To jest tak, że spekulanci, czyli gracze krótkoterminowi, potrzebują duże liczby uczestników w tej grze. Wynika to z tego, że spekulacja to gra z sumą zerową - czyli ktoś musi stracić, żeby ktoś zyskał. To powoduje, że spekulanci dosyć mocno nie lubią inwestorów długoterminowych. Potrzebują duże liczby uczestników gry i woleliby, żeby ci długoterminowi też się do niej włączali, najlepiej tracąc. Irytuje ich, że ktoś trzyma akcje, które nie są w obrocie i nie biorą udziału w ich grze.

Z drugiej strony inwestorzy długoterminowi nie mają takich negatywnych emocji, nie czują, że nie lubią spekulantów, po prostu mają ich gdzieś, a krótkoterminowe zmiany kursu ich nie interesują.

Spieranie się, czy lepiej nie blokować kasy na długo i skakać na inne spółki, czy lepiej inwestować spokojnie, długoterminowo, to coś jak dyskusje o wyższości świąt BN nad Wielkanocą.