Rozwmawiałem godzine temu z prawniczką z jednej w warszawskich kancelarii. Znaja temat CEDC, zajmowali sie sprawami społek giełdowych. Prawniczka konsultowała sie już z jednym z dawnych klientów, ktory tez umoczył na CEDC. Jej propozycja jest taka: zebrac się (grupa kilkunastu, kilkudziesieciu osób, które sa na tyle umoczone w CEDC, że sa w stanie wydac po kilkaset złotyc na ich konsultacje, porady i generalnie wzięcie tej sprawy), spotkać sie z nią w tym wiekszym gronie i obgadac proponowana strategie gry. Ma koleżanke prawniczkę z USA, obie poczytały kwity CEDC i uwazają, że mozna i warto powalczyć. ja bym w to wszedł, ale nie mam jednak czasu ani ochoty koordynować zbieranie grupy. Podkresliła wyraźnie, że przy grupie dużej, ale nie za wielkiej, te kilkaset zł od głowy by wypadło. Śledzi sprawy spółki, nie jest w stanie w ciągu tygodnia przeczytac całej dokumentacji, bo - jak sam sprawdzałem - całość kwitow udostepnionych sądowi w Delaware to było prawie 90.000 stron. Ale te około 1000 stron najwazniejszych papierów to pestka. podobnie jak ja, uważa, ze te wszystkie ostrożne , asekuracyjne wręcz sformułowania w kwitach CEDC, w rodzaju "nalezy liczyc się z tym, że...", "nie można wykluczyć...", "sądzimy, że..." itd, świadczą o tym, że CEDC i Tariko nie śa w stanie przewidziec, co Polska, ogólnie rowumiana, jest w tej sprawie zadziałać. Tu znowu temat odmiennych uregulowac w USA i polskiego prawa...
Może ktoś zaproponuje rozsadna formułe kontaktu w celu zebrania w miare silnej i licznej grupy. IOczywiście bez sensu chyba jest zgłaszanie sie osób, które umoczyły po np. 5 tys. zł.
JERRY