• JEST BARDZO DOBRZE Autor: ~MIŚŚŚŚ [217.97.85.*]
    POZDRAWUIAM.
  • Re: JEST BARDZO DOBRZE Autor: ~obywatel-M [37.47.0.*]
    Z treści raportu można wysnuć wniosek, że w tych okolicznościach pandemicznych nie jest źle.
    Wartość księgowa za akcję wynosi 2,36 zł. Gdyby doszacować ewentualny zysk na koniec roku 2020, to wartość akcji powinna przekroczyć 2,50 zł. W dalszej perspektywie wszystko jest możliwe, ponieważ wyhamowanie pandemii może obudzić rynek mieszkaniowy. Wikana posiada tereny do zabudowy, więc jest szansa na kolejne zyski i na wzrost wartości cen akcji. Zatem jest szansa na umiarkowany optymizm w odniesieniu do przyszłych wzrostów.

  • Re: JEST BARDZO DOBRZE Autor: ~literat [51.174.81.*]
    Dziś sprawdziłem wyniki za sam 3 kwartał i pomimo gorszych wyników za 3 kwartały r/r to rezultaty są najlepsze od kilku lat. Nie wiem, czy tu było jakieś przesunięcia ( Gallileo jest zapewne bardziej zorientowany w tym temacie) ale obiektywnie trzeba stwierdzić, że Ebitda - 2923 i zysk netto - 1411 to wygląda nieżle. Dla mnie tutaj minusem jest wysoka wycena Wikany ( blisko wartości księgowej) na tle innych spółek z branży deweloperskiej, które mają lepsze wyniki finansowe. Drugi minus to spowolnienie na rynku nieruchomości, które jest nieuchronne z wiadomych przyczyn. Trzeci minus to zmiany w regulacjach dotyczących nowych kryteriów niskoenergetycznego budownictwa.. Doprowadzi to pewnie do wyższych kosztów za materiały budowlane. Duże znaczenie dla kursu będą miały nastroje na rynkach finansowych. Amerykańscy analitycy przewidują dużą korektę na rynku amerykańskim na przełomie 20/21 roku. Spadki pewnie rozleją się na cały Świat. Tutaj karty będą rozdawali główni udziałowcy i od nich wyłącznie zależy kurs spółki. Jeśli będą jakieś przetasowania wśród akcjonariatu , to kurs może być zmienny i możemy też zobaczyć wyższe obroty. Na pewno zainteresowanie spółką ze strony mniejszych inwestorów jest małe, szczególnie po wyjściu Porozumienia, jak i po ostatnich wzrostach ma Wikanie.
  • Re: JEST BARDZO DOBRZE Autor: ~Gallileo [83.6.212.*]
    No, ja juz to tym wspominalem w sasiednim watku. Wyniki za III kwartał wyglądają dość dobrze, ale nie do końca odzierciedla to stan faktyczny i fakt jak Wikana radzi sobie w kryzysie. Tak naprawdę to jest to iluzja i już tłumaczę dlaczego. Wynika to po pierwsze ze specyfiki branży, a po drugie trochę z przypadku. Trzeci kwartał i wyniki zdecydowanie ratuje fakt, że w zeszłym roku mieli problem z uzyskaniem pozwolenia na użytkowanie na Osiedlu Marina w Lublinie. Dla trzech budynków B1, B7, B8 to pozwolenie otrzymali dopiero w lipcu tego roku, a w sierpniu te mieszkania formalnie przekazywali klientom. Formalnie, bo z tego co słyszałem to ludzie ci juz dawno tam nawet mieszkali od zeszłego roku, ale w wynikach mogło się to pojawić dopiero w momencie formalnego przekazania klientom czyli teraz (w III kwartale 2020). Te trzy budynki to zdaje się 48 mieszkań. Licząc średnio po 300 000 za mieszkanie i powiedzmy 15% marży to wychodzi 14,5 mln przychodu oraz 2,2 mln zysku. Jak to odejmiemy od wyników za III kwartał to zostaje marne 5mln przychodu i milion złotych straty. Czyli absolutnie wcale nie kolorowo. Prawdziwym obrazem tego jak Wikana radzi sobie w kryzysie jest informacja o sprzedaży. Na chwilę obecną wygląda to tak, że po trzech kwartałach 2020 sprzedali 111 mieszkań, podczas gdy po trzech kwartałach 2019 sprzedali 228 mieszkan czyli dwa razy wiecej. Do konca listopada według moich obliczeń mają jakieś 140 sztuk, czyli rok pewnie zamkną w liczbie około 150 i to są niestety ale najgorsze wyniki od roku 2014. Specyfika deweloperki jest jednak taka ze w wynikach to będzie widoczne dopiero najwczesniej za pol roku. Dlatego to trochę taka bomba z opoznionym zaplonem. Moze się tez zdarzyc ze ta bomba nigdy nie wybuchnie. Wikana cały czas buduje i uzupełnia swój bank mieszkań, ma na to pieniadze, bank ziemi i gotowe pozwolenia i projekty. Jesli wiec w drugim kwartale 2021 sytuacja na rynku nieruchomosci wroci do stanu sprzed pandemii (mam tu na mysli poziomy sprzedazy i a ceny nie spadną, albo spadną niewiele), a Wikana nadrobi te stracone miesiące sprzedajac juz wowczas gotowe mieszkania budowane w tym roku, a nadal niesprzedane to w wynikach tego kryzysu w zasadzie nie zobaczymy, jesli nie to w kolejnych wynikach będą niestety straty (niestety jest to dosc prawdopodobne), być może pokaźne . Zanim sie jednak okaze czy ta bomba wybuchnie czy nie to przed nami w kwietniu 2021 wyniki za rok 2020 i tu mogę Wam powiedzieć, że tu bedzie bardzo dobrze, prawdopdobnie najlepiej od lat. Taki paradoks. Wynika to z tego z faktu przekazania Wikana Square.

  • Re: JEST BARDZO DOBRZE Autor: ~literat [51.174.81.*]
    Czyli wszystko jasne. Ważne będą nastroje w 2021 na rynku nieruchomości, dostępność kredytów ,oraz stopy procentowe w Polsce. Mamy najwyższą inflacje w Europie i RPP nieśmiało szepce o jakiejś małej podwyżce na wiosnę. Moim skromnym zdaniem po "pandemii" koronawirusa będziemy mieli do czynienia z dużym kryzysem. Spadki PKB wielu krajów dorównują spadkom w czasie wielkiej depresji w 1929 roku. Banki centralne wystrzelały się z amunicji w postaci nieograniczonego strumienia gotówki w rynki finansowe. Szczepionka to będzie koniec pretekstu do stymulacji monetarnej .Giełdy i rynek nieruchomości zacznie tracić. Może kruszce albo obligacje będą sposobem na utrzymanie kapitału. Potem dopiero rynek akcji zacznie się podnosić z kolan..Jak to będzie rozłożone w czasie ? Na to pytanie mogą tylko odpowiedzieć największe banki świata i ten 1 procent najbogatszych ludzi na naszej planecie. Oni to właśnie są odpowiedzialni za pompowanie baniek na różnych aktywach, a potem przebijają balon powodując popłoch na rynkach. Cała sztuka w znalezieniu pretekstu, aby uzasadnić określone działania i dopasować do cyklów koniunkturalnych.
  • Re: JEST BARDZO DOBRZE Autor: ~nowynamastersie [46.174.213.*]
    Dnia 2020-11-29 o godz. 15:53 ~literat napisał(a):
    > Czyli wszystko jasne. Ważne będą nastroje w 2021 na rynku nieruchomości, dostępność kredytów ,oraz stopy procentowe w Polsce. Mamy najwyższą inflacje w Europie i RPP nieśmiało szepce o jakiejś małej podwyżce na wiosnę. Moim skromnym zdaniem po "pandemii" koronawirusa będziemy mieli do czynienia z dużym kryzysem. Spadki PKB wielu krajów dorównują spadkom w czasie wielkiej depresji w 1929 roku. Banki centralne wystrzelały się z amunicji w postaci nieograniczonego strumienia gotówki w rynki finansowe. Szczepionka to będzie koniec pretekstu do stymulacji monetarnej .Giełdy i rynek nieruchomości zacznie tracić. Może kruszce albo obligacje będą sposobem na utrzymanie kapitału. Potem dopiero rynek akcji zacznie się podnosić z kolan..Jak to będzie rozłożone w czasie ? Na to pytanie mogą tylko odpowiedzieć największe banki świata i ten 1 procent najbogatszych ludzi na naszej planecie. Oni to właśnie są odpowiedzialni za pompowanie baniek na różnych aktywach, a potem przebijają balon powodując popłoch na rynkach. Cała sztuka w znalezieniu pretekstu, aby uzasadnić określone działania i dopasować do cyklów koniunkturalnych.

    to co ty tu jeszcze robisz ? na GPW w Polsce ? wyjedz za granicę

    czwartek, 19 Listopad 2020
    Polska wśród najbardziej oszczędnych krajów UE. Jak to możliwe?

    Polska w ostatnim roku była jednym z najbardziej oszczędnych krajów Unii Europejskiej. Może to wydawać się zaskakujące w warunkach wysokiego wzrostu długu publicznego, ale tak rzeczywiście jest – patrząc na całą gospodarkę odnotowaliśmy jedną z najwyższych w UE nadwyżek oszczędności nad inwestycjami. Nawet wyższą niż Czechy, co nie zdarzyło się nam w przeszłości.
    Widać to po bardzo wysokim saldzie rachunku obrotów bieżących, pod względem którego jesteśmy na szóstym miejscu w Europie, za słynącymi z oszczędnych zachowań Niemcami, Holandią, Danią, Szwecją i Włochami*.
    Rachunek obrotów bieżących to istotny wskaźnik opisujący stabilność gospodarki i jej sytuację makroekonomiczną. Rachunek ten opisuje przepływy dochodów między Polską a innymi krajami z tytułu handlu zagranicznego, inwestycji i różnych transferów (płac, dotacji itd.). Saldo rachunku to różnica między naszymi dochodami i płatnościami.
    Najciekawszy w saldzie rachunku bieżącego jest fakt, że jest ono równe oszczędnościom krajowym pomniejszonym o inwestycje. Czyli jeżeli saldo rachunku jest dodatnie, to znaczy, że kraj oszczędza więcej niż inwestuje, a jeżeli jest ujemne – oszczędza mniej niż inwestuje.
    W ostatnim roku licząc do września Polska odnotowała nadwyżkę na rachunku bieżącym w wysokości aż 16 mld euro, czyli 3,1 proc. PKB. To się nam wcześniej nie zdarzyło, nigdy nie mieliśmy takiej nadwyżki oszczędności nad inwestycjami.
    Co się dzieje? Jak to interpretować? Częściowo jest to oczywiście efekt kryzysowego załamania inwestycji, ale patrząc na trend to nie jest moim zdaniem tak istotne jak inne czynniki. Wskazałbym na kilka powodów, które częściowo się na siebie nakładają.
    Po pierwsze, bardzo mocny i coraz mocniejszy jest polski sektor eksportowy, w którym firmy generują coraz większe zyski – te zyski nie zawsze się reinwestowane. Warto zauważyć, że Polska ma w czasie obecnego kryzysu najwyższy wzrost eksportu towarów wśród krajów UE. Po drugie, mamy od kilku lat coraz niższy udział inwestycji w PKB, co jednocześnie nie przekłada się na niższą dynamikę rozwoju (gdyby się przekładało, oszczędności spadłyby razem z inwestycjami i nie byłoby nadwyżki). To może wynikać zarówno z jakiejś niepewności regulacyjnej, ale też z rosnącej roli sektora usług biznesowych, w którym inwestycje są znacznie mniej kapitałochłonne niż w przemyśle. Dyskusja ekonomiczna dotycząca przyczyn niższej stopy inwestycji jest wciąż otwarta. Po trzecie, istotny jest fakt, że Polacy zaczęli więcej oszczędzać, prawdopodobnie z powodu rosnącej świadomości dotyczącej kosztów związanych ze starzeniem się społeczeństwa.
    Czy skoro jesteśmy tacy oszczędni, to znaczy, że stajemy się jak Niemcy i Czesi? Niestety nie. Trzeba pamiętać, że obecna nadwyżka oszczędności nad inwestycjami pozwala nam spłacać dług zagraniczny, który powstał przez wiele lat, gdy notowaliśmy ujemne saldo na rachunku bieżącym. Ten dług mamy wciąż dużo wyższy niż inne kraje UE czy regionu. I to jest czynnik, który wciąż obciąża naszą wiarygodność na rynkach finansowych.
    *Nie analizowałem danych z Irlandii, Luksemburga i Austrii ze względu na zaburzenia związane z rolą tych krajów jako rajów podatkowych.
    https://spotdata.pl/blog/wp-content/uploads/2020/11/2020-11-19-rachunek-biezacy.jpg

  • Re: JEST BARDZO DOBRZE Autor: ~nowynamastersie [46.174.213.*]
    Europa tonie w długach. Średnie zadłużenie w tym roku przekroczy 100 proc. PKB
    Spirala zadłużenia się nakręca. Walka z koronawirusem pochłonie ogromne pieniądze, które w większości rządy będą musiały pożyczyć. Według KE, na koniec roku średnie zadłużenie w strefie euro przekroczy 100 proc. PKB. Statystyki zawyża nie tylko Grecja, ale także Włochy czy Portugalia.
    Epidemia koronawirusa jest wyzwaniem nie tylko dla służby zdrowia, ale i całej gospodarki. Rządy wszystkich krajów Europy na walkę z jej skutkami opracowały tarcze antykryzysowe warte setki miliardów euro. Problem w tym, że takimi pieniędzmi żaden rząd nie dysponuje. Trzeba będzie je pożyczyć. W efekcie zadłużenie krajów bardzo mocno wzrośnie, a już i tak w wielu przypadkach przekracza wszelkie limity.
    - Bardzo hojne programy pomocowe sprawiają, że rządy w tym roku notować będą ogromne deficyty. Ponieważ większość krajów rozwiniętych już wcześniej była bardzo zadłużona, poziom długu do PKB wzrośnie do niespotykanych wcześniej wartości - ostrzega Przemysław Kwiecień, ekonomista XTB.
    - Ponieważ jest jasne, że takiego długu nie da się opanować jedynie przy pomocy polityki fiskalnej, do gry wkraczają banki centralne, które już bez zbędnego udawania finansują nowy rządowy dług - wskazuje ekspert.
    KE w najnowszych prognozach ocenia, że średnie zadłużenie krajów UE osiągnie poziom około 95 proc. PKB. Jeszcze gorzej wyglądają statystki krajów posługujących się walutą euro, gdzie przeciętny dług przekroczy pierwszy raz 100 proc. PKB. Na koniec 2019 roku wyniósł 86 proc. PKB.
    Kraje z największym zadłużeniem
    Wizja przekroczenia 100 proc. PKB może szokować. Tym bardziej, że regulacje Unii Europejskiej wskazują, że zadłużenie nie powinno być wyższe niż 60 proc. PKB. To jedno z kryteriów dopuszczenia kraju do przyjęcia wspólnej waluty euro.
    Od dawna wiele krajów nic sobie z tego limitu nie robi i długi ciągle narastają. Jeszcze przed epidemią koronawirusa dziewięć krajów przekraczało tę granicę. Co więcej, trzy miały na liczniku ponad setkę, a w tym roku dojdą prawdopodobnie cztery kolejne.
    Choć ucichł już temat Grecji, kraj ten ciągle nie radzi sobie z zadłużeniem, które na koniec 2019 roku wynosiło 176,6 proc. PKB. Prognozy KE na 2020 rok zakładają, że do granicy okrągłych 200 proc. PKB zabraknie jedynie 3,6 pkt proc.
    Na niechlubnym podium są jeszcze Włosi (134,8 proc. PKB) i Portugalczycy (117,7 proc. PKB), których zadłużenie w tym roku wzrośnie odpowiednio o około 24 i 14 pkt proc.
    Trzycyfrowy poziom zadłużenia będą mieć na koniec roku także Belgia, Cypr, Francja i Hiszpania. Wszystkie teraz są zadłużone na 94-99 proc. PKB, a bilans wzrośnie w okolice 115 proc. PKB.
    Na tle innych krajów Europy bezpiecznie wygląda sytuacja w Polsce. Z długiem na poziomie 46 proc. PKB mamy pewne pole manewru. Na koniec roku nie powinniśmy przekroczyć 60 proc. PKB. Według prognoz KE zatrzymamy się na poziomie 58,5 proc. PKB.
    Statystyki zadłużenia pokazują ciekawą prawidłowość. Okazuje się bowiem, że najbogatsze kraje doszły do obecnego poziomu w dużej mierze na kredyt. Wyjątkiem jest bogata Szwecja czy Dania, która może się pochwalić długiem nieprzekraczającym 35 proc. PKB.

    Patrząc na te dane pojawiają się pytania, czy najbardziej zadłużone kraje jak np. Włochy i Hiszpania mogą sobie pozwolić na dalsze pożyczanie pieniędzy w związku z działaniami antykryzysowymi rządów? Być może lepiej zacisnąć pasa, przeczekać trudny czas i nie nakręcać spirali zadłużenia.
    - Wzrost deficytu, czyli powiększanie się długu publicznego, jest normalną reakcją gospodarki na recesję - ocenia prof. Jacek Tomkiewicz, ekonomista z Akademii Leona Koźmińskiego.
    Podkreśla, że wzrost nierównowagi budżetowej w czasie kryzysu jest więc wskazany - wobec spadku konsumpcji i inwestycji przedsiębiorstw. Państwo w ten sposób podtrzymuje popyt w gospodarce.
    - Zaciskanie pasa w czasie recesji tylko pogłębia kryzys. Dokładnie tak było w Grecji czy Hiszpanii po 2008 roku. Kolejne cięcia wydatków oraz podwyżki podatków przedłużały i pogłębiały problemy. Oczywiście, zadłużanie nie może trwać w nieskończoność, więc już należy zacząć myśleć o przywracaniu równowagi fiskalnej, kiedy gospodarka wyjdzie z zapaści - wskazuje prof. Tomkiewicz.
    Ekonomista nie sądzi, żeby obecny kryzys doprowadził do sytuacji jak sprzed kilku lat, gdy na krawędzi bankructwa stanęła Grecja. Wskazuje w tym kontekście na dużą rolę Europejskiego Banku Centralnego, który może kreować pieniądze i skupować na rynku finansowym obligacje, w ten sposób finansując kraje strefy euro, które będą w najtrudniejszym położeniu.
    - Rolę EBC dobrze było widać w 2012 roku. Wtedy szybko rosły rentowności włoskich obligacji, co oznaczało duży wzrost kosztu pożyczania pieniędzy przez tamtejszy rząd. Ówczesny szef EBC Mario Draghi wygłosił wtedy słynne przemówienie wskazując, że bank centralny jest gotowy na wszelkie działania, które uratują strefę euro - przypomina prof. Tomkiewicz.
    Jednocześnie zauważa, że takie kraje jak Niemcy czy Holandia coraz bardziej krytycznie patrzą na finansowanie długu publicznego przez EBC, co jest bardzo złą wiadomością dla Włoch czy Hiszpanii. Kryzys związany z koronawirusem może się więc okazać prawdziwym testem solidarności.
  • Re: JEST BARDZO DOBRZE Autor: ~nowynamastersie [46.174.213.*]
    Polski PKB spadnie mniej niż unijny. Komisja Europejska pokazała prognozy
    Polska gospodarka skurczy się w tym roku o 4,3 proc. i choć w 2021 roku powinno być odbicie, straty tej nie uda się w pełni odrobić - wynika z najnowszych prognoz Komisji Europejskiej. Na tle Zachodu to i tak łagodny wymiar kary.
    Koronawirus sieje spustoszenie w gospodarce całej Europy. Rośnie bezrobocie, firmy wstrzymują inwestycje i wiele biznesów niemal się zatrzymało. Eksperci Komisji Europejskiej w najnowszych prognozach nie pozostawiają złudzeń, że trzeba się liczyć z głęboką recesją, także w Polsce. Nie będzie zielonej wyspy tak jak podczas ostatniego kryzysu ponad dekadę temu.
    Należy oczekiwać, że PKB w Unii Europejskiej skurczy się w tym roku o około 7,4 proc. Jeśli prognozy się sprawdzą, będzie to oznaczać znacznie głębsze załamanie niż miało to miejsce podczas światowego kryzysu finansowego w 2009 roku.
    W zależności od kraju należy oczekiwać spadku PKB od 4 do 9 proc. Jednymi z najbardziej dotkniętych krajów będzie Hiszpania i Włochy, w których jest najwięcej zachorowań na koronawirusa.

    Polska należy do krajów, które mogą najłagodniej przejść przez kryzys, choć i tak będzie on dotkliwy. Szacunki KE zakładają spadek PKB o 4,3 proc. W raporcie czytamy, że w ten sposób kończy się okres blisko trzech dekad nieprzerwanego wzrostu w Polsce. Eksperci podkreślają przede wszystkim problem związany z prognozowanym bezprecedensowym spadkiem popytu zewnętrznego.

    "Pomimo wprowadzonych, znacznych środków wsparcia przez rząd, przewiduje się, że konsumpcja prywatna mocno wyhamuje z powodu wzrostu bezrobocia, gwałtownego spadku wzrostu płac i słabego zaufania konsumentów. Inwestycje również silnie spadną w 2020 roku" - czytamy w opracowaniu.
    Znacznie bardziej optymistyczne są prognozy na 2021 rok, gdy wszystkie kraje UE mają odrabiać straty, choć będzie się to odbywać stopniowo i nie uda się powrócić do stanu sprzed epidemii. W przypadku PKB Polski prognozowany jest wzrost o 4,1 proc.

    Razem ze spadkiem PKB w 2020 roku Polskę czeka wzrost bezrobocia. Eksperci KE szacują, że wyniesie około 7,5 proc. wobec 3,3 proc. w 2019 roku (według unijnej metodologii, liczonej inaczej niż w GUS). Można też oczekiwać załamania w wymianie handlowej - eksport i import spadną po około 10 proc.
    Z punktu widzenia konsumentów pozytywnym trendem powinien być spadek inflacji (HICP). Od drugiego kwartału podwyżki cen mają stopniowo hamować i w całym roku powinny być na poziomie około 2,5 proc. wobec blisko 4 proc. w pierwszym kwartale.

    Epidemia koronawirusa wymusza na rządach państw wzmożone działania antykryzysowe. Ogromne koszty oznaczają, że budżety nie zepną się. Deficyt Polski w 2020 roku może wynieść 9,5 proc. PKB, a dług publiczny według metodologii ESA wyniesie 58,5 proc. PKB - wynika z prognoz KE.
  • Re: JEST BARDZO DOBRZE Autor: ~nowynamastersie [46.174.213.*]

    Foto: Adam Ziemienowicz / PAP/zdjęcia
  • Re: JEST BARDZO DOBRZE Autor: ~nowynamastersie [46.174.213.*]
    Dnia 2020-11-30 o godz. 10:42 ~nowynamastersie napisał(a):
    >
    > Foto: Adam Ziemienowicz / PAP/zdjęcia

    Kto najbardziej zadłużony w relacji długu do PKB
    Tego typu rankingi nie są publikowane dość często, najbardziej aktualny znaleziony przeze mnie przedstawia poniższy wykres uwzględniający dane na koniec roku 2015. Liderem i to zdecydowanym jest Japonia. Jednak krajem, który wyraźnie wyrwał się z peletonu i ruszył w pościg za liderem jest … Grecja.
    link
    źródło: tradingeconomics.com

    Kto zadłużył się najbardziej?
    Przeciętnemu Kowalskiemu więcej zobrazuje jednak nie wskaźnik, który opisuję powyżej, a dług przedstawiony nominalnie, czyli po prostu kto ile napożyczał. Jak wyglądają największe gospodarki świata? Tutaj niekwestionowanym liderem są Stany Zjednoczone, których dług sięga 20 bilionów dolarów! Polska jest na 23 miejscu.

    Źródło: opracowanie własne na podstawie usdebtclock.org

    Nominalna wartość długu (bilion złotych) przeraża sama w sobie. Jednak zwrócić warto również uwagę na tempo, w którym się zapożyczamy. Od 1999 roku do 2008 dług wzrósł z około 250 mld zł, do 500 mld zł. Tym samym w ciągu kolejnych 9 lat, mamy ponowny wzrost o 100%. Niestety to czego nie widać na pierwszy oka będzie widoczne w latach późniejszych, a za nasze długi zapłacą przyszłe pokolenia. Można powiedzieć, że co z tego, że się zadłużamy, skoro w Stanach Zjednoczonych mają 80 razy większe długi, a żyje im się zdecydowanie lepiej.
    Im bogatszy kraj, tym może bardziej się zadłużać, co nie oznacza, że w przyszłości i takich gigantów jak Niemcy, Japonia, czy USA nie czeka kryzys z powodu problemów z obsługą nadmiernego zadłużenia. Kto jeszcze 15 lat temu pomyślałby, że Grecja, Hiszpania, czy Włochy zbankrutują lub będą desperacko się bronić i szukać pomocy u innych państw, by ich gospodarka nie upadła?
    Tagi:dług do PKB krajów, dług państw na świecie, dług publiczny państw, który kraj ma najwięcej długu, najbardziej zadłużone kraje na świecie 

  • Re: JEST BARDZO DOBRZE Autor: ~nowynamastersie [46.174.213.*]
    składaj chłopcze litera do litery i zdobywaj wiedzę
  • Re: JEST BARDZO DOBRZE Autor: ~nowynamastersie [46.174.213.*]
    czwartek, 3 Wrzesień 2020
    Tąpnięcie inflacji w strefie euro – skąd się wzięło i co z niego wynika?

    Zachowanie inflacji to jeden z najbardziej zagadkowych elementów post-epidemicznego świata. Głębokość kryzysu sprawia, że można oczekiwać spadku dynamiki cen. Ale pompowanie dochodów firm i gospodarstw domowych przez pomoc publiczną w warunkach malejących zdolności podażowych może też wygenerować w przyszłości presję na wzrost cen.
    Patrząc na dane ze strefy euro można dojść do wniosku, że na razie przeważa to pierwsze zjawisko – inflacja hamuje z piskiem opon.




     Władze monetarne nie będą chciały doprowadzić do nadmiernego spadku inflacji, będą wolały zaryzykować zbyt wysoką niż zbyt niską inflację. 






    Skoro więc dynamika cen spada to będą kolejne programy wsparcia gospodarki.
    W sierpniu inflacja w strefie euro zanotowała największy spadek od czasu kryzysu finansowego, obniżając się z 0,4 do -0,2 proc. Jeszcze lepiej widać zjawisko hamujących cen  na wskaźniku inflacji bazowej, która nie uwzględnia cen energii i żywności – tutaj mamy największy miesięczny spadek w historii: z 1,2 do 0,4 proc. To ten wskaźnik pokazuję na wykresie. On jest najlepszą dostępną miarą fundamentalnych procesów cenowych w gospodarce. 
    Niektórzy tłumaczą spadki obniżką podatku VAT w Niemczech. Ale to niewystarczające tłumaczenie, ponieważ największe spadki wystąpiły we Włoszech, Holandii  i Belgii (spośród krajów udostępniających już wstępne dane). Są też tłumaczenia, bardziej przekonujące, że spadki to efekt nienaturalnego przesunięcia letnich wyprzedaży w sklepach. Ale to też nie może w pełni wyjaśniać bardzo niskiej inflacji, ponieważ w samych usługach, gdzie wyprzedaże nie są tak istotnym zjawiskiem, inflacja zanotowała najniższy odczyt w historii: 0,7 proc.
    Wiele zatem wskazuje, że firmy coraz częściej tną ceny ze względu na niski popyt. 
    W Polsce to zjawisko na razie nie  jest widoczne w danych, ale to się może wkrótce zacząć zmieniać. Ze wstępnych danych GUS za sierpień można szacować, że inflacja bazowa obniżyła się z 4,3 do 4,1 proc. Jest wciąż wysoka, ale to efekt decyzji podejmowanych w poprzednich miesiącach – teraz trend może się zmienić. Trzeba jednak pamiętać, że w Polsce wsparcie dla firm było znacznie większe niż w wielu krajach strefy euro, co pozwoliło zachować w miarę solidny popyt konsumpcyjny (pomijając załamanie w czasie lockdownu). W Polsce sprzedaż detaliczna w lipcu była o 4,3 proc. wyższa niż przed rokiem, a średnio w strefie euro tylko o 0,4 proc. wyższa. Więc ta chęć firm do cięcia cen może być u nas mniejsza.
    Generalnie niska inflacja to jest zjawisko, którego banki centralne nie powinny absolutnie akceptować. Są  bowiem tylko dwa sposoby wyjścia z wysokiego zadłużenia wygenerowanego w trakcje kryzysu: masowa restrukturyzacja lub wysoki nominalny wzrost gospodarczy. Ta pierwsza ścieżka byłaby dużo bardziej bolesna. Ta druga też może być bolesna, jeżeli wysoki wzrost nominalny miałby oznaczać bardzo wysoką inflację i niski realny wzrost PKB. Ale w tej drugiej ścieżce można dopatrywać się szans, w pierwszej nie.
    https://spotdata.pl/blog/wp-content/uploads/2020/09/2020-09-03-inflacja.png

  • Re: JEST BARDZO DOBRZE Autor: ~literat [51.174.81.*]
    Ciekawe artykuły. Teorię można znać bardzo dobrze, lecz praktyka najważniejsza. Kto przewidzi kiedy na świecie uderzy inflacja ( co być może spowoduje podniesienie stóp procentowych) ten zarobi krocie. Kolega tak długo funkcjonuje na rynkach finansowych to pewnie zna odpowiedż.
[x]
WIKANA -1,23% 8,00 2025-10-10 17:00:00
Przejdź do strony za 5 Przejdź do strony »

Czy wiesz, że korzystasz z adblocka?
Reklamy nie są takie złe

To dzięki nim możemy udostępniać
Ci nasze treści.