Dzień dobry wszystkich, Mam do Was pytanie, ile wydajecie miesięcznie na jedzenie i ile udaje się Wam zaoszczędzić? Mieszkam w Poznaniu, pracuję w firmie korporacji (na całym świecie zatrudnia <1000 osób), zarabiam 3000 tys. netto miesięcznie, pracuje tam rok. Teraz obcięli nam pensje o 20%, nie wiem kiedy znów będziemy mieli pełne wynagrodzenie. Przed obcięciem, moje wydatki wyglądały tak: 1200 zł mieszkanie + rachunki/internet + telefon (mieszkam z partnerem) 1200 zł na życie (jedzenie Lidl/Auchan lub Biedronka, kosmetyki, lek 50 zł, bilet na tramwaj niecałe 120 zł, podróż do domu rodzinnego pociągiem 1 x w miesiącu, wszystkie inne wydatki poza mieszkaniem i rachunkami ale głównie te które wypisałam) 90 zł przed koronawirusem wydawałam na OK SYSTEM 510- oszczędzam . Teraz nie wydaję 90 zł na OK SYSTEM ale ceny wzrosły i robiąc takie same zakupy wydaje więcej, od maja trochę mniej, ale z początkiem roku 2020 dało się odczuć inflację. Gdy chce kupić jakieś ubranie, iść do fryzjera, do lekarza, dentysty, wymienić okulary, wyjść do restauracji, to muszę wziąć na ten wydatek pieniądze z puli oszczędności. Nie narzekam, ale wydaje mi się że żyje oszczędnie, prowadzę excela z wydatkami, nie kupuję żadnego crapu, czuję że ciągle się bardzo ograniczam pod względem wydatków, nawet jedzeniowych a w szczegolności ubrań. Brakuje mi bardzo większej poduszki finansowej, szczególnie w takich czasach jak teraz. Po obcięciu o te 20% nie mam jak dalej oszczędzać. Chciałabym się jeszcze dokształcić, iść na jakieś szkolenie, kurs (w pracy nie ma żadnych), może studia podyplomowe, zmienić pracę na lepsza w przyszłości, mam 27 lat, ale wtedy musiałaby zrezygnować z oszczędności. Chciałam Was zapytać co byście zrobili na moim miejscu zrezygnowali z oszczędzania na rzecz dokształcania? Z zewnątrz ciągle słyszę jak ludzie w moim wieku biorą kredyty na mieszkania. Jak udało im się zaoszczędzić na wkład własny?
To partner sie nie dorzuca do rachunków, do wynajmu? Jeżeli partner się nie dokłada, to albo niech to zmieni albo zmień partnera ;) Mając takie koszty to świata nie zwojujesz ale można zacząć od analizy twoich kosztów. Ja np. niektóre koszty ograniczam do miniumum, np. mam internet mobilny z orange za 9,99zł, kablówki nie mam, tel na karte, smartfon za 250zł itp. Nie kupuje gadżetów, drogich ciuchów, staram się nie chodzić po lokalach. Takie rzeczy w skali roku robią już konkretne kwoty. Np. karnet na siłownię...90złx12 to 1080zł rocznie...Przez całe życie wydasz na to ok 40 tys zł! Nie lepiej poćwiczyć w domu za darmo/ pobiegać na dworze ew. wziąć dodatkową pracę fizyczną po godzinach, żeby się trochę poruszać...Itd itp. Ludzie mają wydatki których nie liczą np. 1 piwko codziennie to 1000zł rocznie, drożdzówka kolejny 1000zł, paczka fajek dziennie to już 5500zł rocznie itd..
Każda osoba ma inną sytuację i nie we wszystkich przypadkach jeden model oszczędzania się sprawdzi. Przy zarobkach rzędu 3 tys. zł i mieszkaniu w dużym mieście, trudno o jakieś duże oszczędności i budowanie poduszki finansowej. Aczkolwiek, dawniej ludzie potrafili odkładać dosłownie i "z niczego". Warto pomyśleć również o zmianie pracy lub jej charakteru np. ta telepracę - link co pozwoliłoby na oszczędzenie np. na dojazdy, itd.
Hej, 30 lat temu mieszkałem w DE (stary NRF - Frankfurt/Main), w 1992 byłem w podobnej sytuacji jak ty dziś. Zarabiałem wtedy po szkole ca. 1.900 DM netto a mieszkania kosztowały wtedy ca. 200.000 DM. Przyłączyli wtedy to porębane NRD do NRFu i zrobili RFN, a ceny mieszkań od 1990 eksplodowały. Poszedłem wtedy do mojego banku i gadam że nie będe przecierz płacił całe życie komuś czynszu a oni na to OK, 30% własnego wkładu i po problemie. Ale 60.000 DM dla mnie wtedy było nie do osiągnięcia więc płaciłem czynsz. Jak widać historia się powtarza. W tej chwili w PL już też trzeba mieć ca. 30% własnego wkładu, inaczej kredy nie dostaniesz. A swoją drogą, inwestycja w siebie - rozwój, szkoła, tytuły itp. to najlepsza inwestycja. To jest pewne. Pozdrawiam.
Wg mnie dosyć dużo wydajesz na jedzenie (1200zł). Sprawdź czy nie kupujesz za dużo a potem wyrzucasz. No i czy sama to przejesz,czy razem z partnerem darmozjadem
Około 600-700 -2 osoby. Świeże warzywa i owoce z rynku . Prywatne wędliny z robione przez masarza . Chleb prawdziwy od piekarza. Resztę kupuje w Netto - poluję na promocje, w sklepie bywa ich sporo tak wiec mogę często kupic czasami po kilka opakowań w cenie o wiele korzystniejszej. Aktualnie jest tam również loteria z okazji 25 lecia firmy: link
W sklepie można wygrać nagrody natychmiastowe, ale rejestrujac się na stronie głównej mozna wygrać nagrodę głowna.
Tu wszyscy piszą o kosztach, a ja bym się zastanowiła co zrobić aby wiecej zarabiać. Musisz być ekspertem w swojej dziedzinie, dożuć do teko język obcy i za rok-dwa zmieniasz pracę. Jak nie to próbuj w innej branży. Teraz jest wiele możliwości tylko trzeba zmienić myślenie.
Ja na jedzeniu nie oszczedzam w sensie wydaje tyle ile potrzebuje bo jedzenie to podstawa zdrowia. Ale tez nie kupuje rzeczy zbędnych czytaj - szkodliwego przetworzonego pseudo pokarmu. Jem w wiekszosci na surowo i jem swieze żywe jedzenie jak tylko możliwe. Mieszkam w uk wiec kwota bedzie nieadekwatna do polskich warunkow. Srodki czystosci kupuje 1-2 razy do roku. Niektore raz na 2 lata. Hurtowo. No i staram się oszczędzać, polecam założenie sobie konta oszczednościowego: link Oprocentowanie nie jest takie duże przy obecnych stopach procentowych ale to i tak lepsze niż trzymanie kasy w skarpecie.
Dzień Doby! Jestem starszy od Ciebie o 40 lat. Mam 3 synów z rodzinami (7 wnucząt). Mam spore doświadczenie życiowe. Twoje pytanie przypomniało mi sytuację jaką miałem z moim siostrzeńcem (rocznik 1965), który 30 lat temu wyjechał do USA. Podczas jakiegoś spotkania rodzinnego zapytałem: jak oszczędzają na starość, na zabezpieczenie przyszłości. Odpowiedział, że przeznaczają na to 20% swoich rocznych dochodów. Ja w Twoim wieku nie myślałem takimi kategoriami, ale byłem oszczędny i biorąc ślub (w wieku 27 lat), miałem odłożone 100.000zł (wtedy to była równowartość ok. 1000$). Mogłem je odłożyć, bo główny ciężar utrzymania spadał na moich rodziców. Uważam, że w każdym momencie życia można, trzeba i warto być oszczędnym. Nawet małe kwoty w przyszłości urosną. Pozdrawiam jaceksibielak@wp.pl
Cześć, Jestem sporo starszy od Ciebie, juz po 40tce. Mam względnie dobrą sytuację finansową, z której korzystam dopiero od 5-6 lat. Wcześniej pomimo dobrych zarobków żyłem raczej oszczędnie. Kluczowa sprawa w moim przypadku, to odwaga do podejmowania wyzwań zawodowych , częste relokacje i dużo pracy. Pozwoliło mi to w przeciągu 10 pierwszych lat pracy zwiększyć kilkukrotnie zarobki, a później je utrzymywać na zbliżonym poziomie. Ze względu na rodzinę (dzieci) obecnie bardziej cenię spokój czas niż pieniądze, jednak wiem że to dlatego że mam pewien poziom stabilizacji i zabezpieczenia. Koszty utrzymania rodziny 2+2 na przyzwoitym poziomie są już naprawdę konkretne, dlatego nie myśl tylko o tym jak zdobyć pieniądze na wkład ale jak później będzie wyglądało życie. Czyli przede wszystkim rozwój zawodowy by zwiększyć dochody , może coś własnego ale ja do tego nie mam głowy. Ważny jest też partner, moja żona rozsądnie patrzy na świat , docenia to co mamy i nie oczekuje, że będziemy oszczędności wydawać na nowsze samochody czy drogie ciuchy,są dla nas ważniejsze rzeczy.
Przyjedz do mnie. Jak znasz angielski to zaplace 6000/miesiac (8godz/dzien Pon-Piat). Poza tym dam wikt i zamieszkanie z mozliwoscia korzystania z basenu, etc. Pisz do nice87 at wp dot pl z temat: "Koszt zycia"
Cześć, ostatnio zastanawiałem się w czym jestem dobry i wpadłem na świetny pomysł. Jestem świetny w oszczędzaniu. Mam do tego głowę i lubię to robić. zmniejszanie kosztów życia codziennego to coś co lubię i robię na okrągło. Chciałem pomóc osobą którzy nie radzą sobie z oszczędzaniem i chcą to zmienić. Chcę ich nauczyć nowych dobrych nawyków i pokazać mnóstwo technik i możliwości, dzięki którym będą wstanie zacząć oszczędzać. Jeśli byłbyś zainteresowany taką prezentacją online to proszę Cię o wypełnienie ankiety abym się lepiej przygotował poznając twoje największe problemy i przeszkody, forms.gle/NAvUcJ6kgQR3vcjYA
Wprowadziłam skomplikowany proces decyzyjny w przypadku kupna Jeśli chcę coś kupić, "noszę się z decyzją" przynajmniej kilka dni do tygodnia albo miesiąca (zależnie od tego, co to jest). Jeśli wciąż uważam, że jest mi to potrzebne i posiadanie tej rzeczy zmieni moje życie na lepsze (nie będzie to "kolejny" przedmiot) - dopiero wtedy kupuję. To zadziwiające jak wiele pomysłów zakupowych nie przeszło tego testu. Co do oszczędzania w bankach. Obecnie lokaty oferują 2%oprocentowania co mozna sobie sprawdzic tutaj: https://www.tanie-konto.pl/ranking-lokat/ Nadal jest to lepsze niż trzymanie kasy w skarpecie. Aczkolwiek obecnie oprocentowanie lokat bywa dość niskie.
Ja co miesiąc staram sie przeznaczać ok 1000zł na inwestycje, czasami pozbieram dłużej i wtedy kupuję złotą monetę albo srebrne 2-3 sztuki co miesiąc, reszta na giełdę. Jeśli chodzi o metale szlachetne to sprawdź sobie mennicę skarbową gdzie wybór jest świetny, do tego obsługa i naprawdę szybkie realizacje
Piszę z perspektywy osoby, która ma 40 lat i wydaje mi się, że zawsze miałem sensowne podejście do pieniędzy. Moje spostrzeżenia: 1. Ja do 30 roku życia sporo inwestowałem w siebie i rozwój zawodowy, ale Ty jesteś kobietą i moim zdaniem, to powinnaś pomyśleć nad partnerem, bo to nie powinno być Twoje zmartwienie ;) Co z tego że będziesz się rozwijać zawodowo, jak zajdziesz w ciążę i to przerwie Twoją karierę, albo co gorsze - odłożysz tą decyzję i będziesz bardzo tego żałować..
2. Wg mnie w młodym wieku nie ma co za bardzo oszczędzać - bo kiedy chcesz żyć? Na starość, jak już nic Ci się nie będzie chciało?W życiu jest zasada - chcesz czegoś, rób to od razu, niczego nie odkładaj. Ja w Twoim wieku całą kasę wydawałem na podróże w egzotyczne kraje; zrobiłem sobie nawet półroczną przerwę od życia - przepiękne wspomnienia, spełnienie życiowe, ciekawe doświadczenie - wszystko to wzbogaca nas jako młode osoby; tego nie można odkładać w czasie.
3. Ludzie za dużo energii poświęcają na oszczędzanie, a za mało na szukanie sposobów na zwiększanie dochodów. Nie ma co się oszukiwać - drobne oszczędności pozwolą co najwyżej pojechać na wakacje, ale wiele w życiu nie zmienią. Świat jest tak skonstruowany, by przeciętny obywatel całe życie pracował na dom i samochód i wychowanie dzieci; nic poza tym.
4. Chcąc naprawdę coś zaoszczędzić trzeba zarabiać grubo ponad średnią krajową, a i tak na niewiele to się zda. Mój przykład - 13 lat zarobków z wielokrotną średnią krajową. Nie mam dzieci, żyję skromnie, inwestuję. Czego się dorobiłem? Absolutnie niczego wielkiego! Samochód (w leasingu), mieszkanie na kredyt (no i drugie pod wynajem, też na kredyt), oszczędności wystarczające na kilka lat życia. Przecież dzisiaj fajne mieszkanie w dużym mieście zbliża się ceną do 1mln. Nie ma co się łudzić, przeciętny człowiek finansowo świata nie zwojuje ;-)
Ludzie ograniczają dodatkowe wydatki, ale pieniądze tracą na wartości z powodu inflacji. Lepiej poszukać sposobów na pomnażanie swoich pieniędzy i nie ma na to odpowiedniego wieku. Zrób to jak najszybciej.
Warto mieć swój ustalony budżet domowy, co do inwestycji to polecam metale szlachetne jak zlote i srebrne sztabki oraz monety bulionowe które możecie kupić w mennicy skarbowej ze sprawną realizacją.
To może zainwestuj w złote monety jak ma być to długofalowa inwestycja i zabezpieczenie swoich oszczędności. Odnośnie bezpiecznego miejsca do zakupu to polecam mennice skarbową
Mamy łącznie 6700 zł na miesiąc (rodzina 2 +1 dziecko plus pies rasy małej)
Mam zawsze zaplanowany budżet i to bardzo pomaga .
Mieszkamy w dużym mieście (Gdańsk)
Wydatki stałe
Wszystkie rachunki 1000 zł
Pies 200 zł
Wydatki tylko na dziecko 300 zł
Jedzenie 1200 zł
Kawa na mieście i inne wyjścia 300 zł
Gaz do samochodu 300 zł
Ubrania i kosmetyki 400 zł
Chemia gospodarcza 250 zł
Inne wydatki zwiazane z pasją męża 500 zł
Fryzjer i kosmetyczka dla mnie 300 zł.
Łącznie 4750 zł.
Oszczędności
500 zł miesięcznie dla syna
500 zł dla Nas na czarną godzinę
500 zł na wakacje
200 zł na ubezpieczenia i przegląd samochodu .
Oszczędności 1700 zł miesiecznie.
Łącznie koszty życia plus oszczędności 6450 zł.
Więc jeszcze 250 zł zostaje tak awaryjnie na nieprzewidziane wydatki .
Nie mamy kredytu ani na mieszkanie ani na samochód, dzieckiem zajmuje się narazie ja bo mogę pracować w domu i narazie jest to pół etatu .
Trzeba sobie ustawić w odpowiedni sposób budżet, jeżeli chodzi w zakresie inwestycji to głównie jednak środki lokuję w innych walutach i złote oraz srebrne monety uncjowe. Co do samego wyboru to zdecydowanie mennica skarbowa tutaj bardzo dobrze wypada.
Ja ostatnio pobrałem sobie z Internetu program do ewidencjonowania wydatków domowych i muszę powiedzieć, że to się sprawdza. Lepiej zapanować nad wszystkim, a potem dzięki wykresom widać na co najwięcej kasy nam idzie i można próbować to optymalizować. Program jaki pobrałem to Budżet Domowy:
Moim zdaniem wszystkie oszczędności można zainwestować, ale ważne żeby nie wrzucać wszystkiego w miejsce, gdzie jest wysokie ryzyko ich utraty :) Więcej info możesz znaleść na https://poduszkafinansowa.blogspot.com/
Gotuję na dwa dni, robię listę jedzenia na tydzień. I jeśli jeżdżę do sklepu raz w tygodniu to wydaje znacznie mniej niż jeśli co drugi dzień np. aha i w niedzielę robię duży garnek rosołu, jemy go dwa dni, a potem robię różne zupy na bazie tego rosołu kremy itp. zazwyczaj wystarczy go do czwartku, czasem piątku. O i apka z Lidla dzięki której oszczędzam średnio minimum 30 zł tygodniowo na jedzeniu ;) Dobrze jest sprawdzać czy są w apce jakieś kupony na jedzenie.
Dobrze jest sobie kupić taką zamrażarkę skrzyniową, od siebie polecam szczegolnie Stalgast. Nie jest droga w porównaniu do tego ile się zaoszczedzić na mrożonkach.
Dlatego jak już to warto budować sobie portfel oszczędności, na pewno część musi stanowić złoto inwestycyjne i dlatego jak są jakieś niższe ceny to dokupuję w mennicy skarbowej.
Ja część środków oczywiście staram się bezpiecznie inwestować i idę w kierunku mennicy skarbowej, gdzie możliwości jest wiele od strony monet, sztabek w różnych wagach. Pomocna obsługa, krótkie terminy
Warto rozpocząć od małych kroków inwestycyjnych i się dobrze wdrożyć. Odnośnie samego miejsca do zakupu złotych monet i sztabek to na pewno warto wybrać się do mennicy skarbowej.
Warto sobie wszystko rozłożyć i rozplanować, odnośnie bezpiecznych inwestycji na pewno warto też pójść w kierunku złotych monet bulionowych dla lepszego bezpieczeństwa portfelu.
Musze przyznać, że moje wydatki codzienne na życie (te niezbędne) wzrosły w ciągu 2 lat o ok. 40% a moje dochody może o 5%. Rachunek jest oczywisty. Radzę sobie jak umiem. Przede wszystkim nie kupuję drogich, luksusowych rzeczy. Nie kupie córce na 18-tkę złotego łańcuszka a może, wcale nie gorzej wyglądający choker ze stali szlachetnej ze sklepu Manoki.pl https://www.manoki.pl/naszyjnik-choker-z-drobnych-kuleczek-z-gwiazdkami-rozowe-zloto,t9390.html Okazało się, że córka dużo bardziej ceni sobie biżuterię ze stali szlachetnej niż złoto.