Piszę z perspektywy osoby, która ma 40 lat i wydaje mi się, że zawsze miałem sensowne podejście do pieniędzy. Moje spostrzeżenia:
1. Ja do 30 roku życia sporo inwestowałem w siebie i rozwój zawodowy, ale Ty jesteś kobietą i moim zdaniem, to powinnaś pomyśleć nad partnerem, bo to nie powinno być Twoje zmartwienie ;) Co z tego że będziesz się rozwijać zawodowo, jak zajdziesz w ciążę i to przerwie Twoją karierę, albo co gorsze - odłożysz tą decyzję i będziesz bardzo tego żałować..
2. Wg mnie w młodym wieku nie ma co za bardzo oszczędzać - bo kiedy chcesz żyć? Na starość, jak już nic Ci się nie będzie chciało?W życiu jest zasada - chcesz czegoś, rób to od razu, niczego nie odkładaj. Ja w Twoim wieku całą kasę wydawałem na podróże w egzotyczne kraje; zrobiłem sobie nawet półroczną przerwę od życia - przepiękne wspomnienia, spełnienie życiowe, ciekawe doświadczenie - wszystko to wzbogaca nas jako młode osoby; tego nie można odkładać w czasie.
3. Ludzie za dużo energii poświęcają na oszczędzanie, a za mało na szukanie sposobów na zwiększanie dochodów. Nie ma co się oszukiwać - drobne oszczędności pozwolą co najwyżej pojechać na wakacje, ale wiele w życiu nie zmienią. Świat jest tak skonstruowany, by przeciętny obywatel całe życie pracował na dom i samochód i wychowanie dzieci; nic poza tym.
4. Chcąc naprawdę coś zaoszczędzić trzeba zarabiać grubo ponad średnią krajową, a i tak na niewiele to się zda. Mój przykład - 13 lat zarobków z wielokrotną średnią krajową. Nie mam dzieci, żyję skromnie, inwestuję. Czego się dorobiłem? Absolutnie niczego wielkiego! Samochód (w leasingu), mieszkanie na kredyt (no i drugie pod wynajem, też na kredyt), oszczędności wystarczające na kilka lat życia. Przecież dzisiaj fajne mieszkanie w dużym mieście zbliża się ceną do 1mln. Nie ma co się łudzić, przeciętny człowiek finansowo świata nie zwojuje ;-)
Mimo to powodzenia :)