Efekt utopionych kosztów – zjawisko polegające na tym, że ludzie maja skłonność do trzymania się wcześniej podjętych decyzji nawet w sytuacji, gdy okazały się one niekorzystne, jeśli tylko były związane z poniesieniem dużych kosztów lub ze znacznym wysiłkiem. Zachowanie to jest sprzeczne z teorią ekonomii, która mówi, że tylko teraźniejsze oraz przyszłe zyski i koszty powinny mieć wpływ na podejmowanie decyzji. Koszty poniesione wcześniej nie powinny mieć znaczenia. Takie zachowanie tłumaczy teoria perspektywy. Człowiek wykazuje awersje do strat, więc stara się ich uniknąć.
Na rynkach finansowych efekt utopionych kosztów w największym stopniu dotyka aktywnych inwestorów o krótkim horyzoncie czasowym. W przypadku gdy poniosą straty są oni często gotowi podejmować większe ryzyko, aby je jak najszybciej „odrobić”.Efektem utopionych kosztów można także wytłumaczyć stosowanie przez inwestorów strategii zwanej „uśrednianiem”. Polega ona na dokupywaniu akcji, których kurs spada, co pozwala na obniżenie średniej ceny zakupu. Strategia ta bywa czasem skuteczna, ale znacząco podnosi ryzyko portfela, gdyż poprzez zwiększenie wielkości pozycji może doprowadzić do zwielokrotnienia strat.
Jeśli pijesz do mnie to na pewno nie jestem aktywnym inwestorem o krótkim horyzoncie czasowym. Zgadzam się natomiast że strategia ta bywa czasem skuteczna, bo gdybym był cały czas konsekwentny i nie zmienił strategii swojego postępowania to już od 2013 czy 2014 roku by mnie na Wikanie nie było. Wyszedłbym wówczas z naprawdę zadawalającym zyskiem, ale przespałem moment, bo postanowiłem się pobawić na New Connect gdzie wpakowałem część kapitału wbrew swoim założeniom. Świetnie natomiast ta strategia sprawdziła się na innej mojej spółce, gdzie po prawie dwóch latach czekania i w pewnym momencie 80% stracie wyszedłem ze spółki z 20-25% zyskiem.
Dla mnie uśrednianie nie ma sensu. Moim zdaniem działa tylko na poziomie psychologicznym inwestora. W gruncie rzeczy traktujesz dwie inwestycje jako jedną, co jest błędnym założeniem, bo takim myśleniem ogranicza się elastyczność inwestycji. (np, druga inwestycja trafiła w lokalne minimum i masz +20% co jest dobrym momentem do wyjścia. Ale nie wychodzisz bo w pojęciu uśrednienia jesteś na -10% i czekasz aż wyjdziesz na zero co może nie nastąpić)
A tak swoją drogą, jest druga rzecz którą każdy powtarza i mnie strasznie to boli.
Chodzi o to że żeby odrobić 20% strat trzeba mieć 25% zysków itd.
Niby wszystko się zgadza ale nie. Dla mnie jest to iluzją i nieprawdą. Tzn jest to prawdą manipulacyjną. (chodzi o to że przejście z jednej ceny do drugiej jest procesem ciągłym, a zmiany procentowe nie mają zależności liniowej a logarytmiczną)
Dla przykładu, gdy zwiększymy kwantyzacje z jednostkowego skoku 25% na skoki 1% to okaże się że sumarycznie potrzeba nam odrobić 22,5%, zmniejszając kwantyzacje do nieskończoności nagle okaże się ze musimy odrobić 20%, czyli dokładnie tyle samo ile straciliśmy.
Argumentacja że aby odrobić 20% trzeba zyskać 25% i dlatego trzeba ciąć koszty jak najszybciej jest jeszcze bardziej bez sensu gdy skonfrontujesz ją z antagoniczną wersją : Jak zarobisz 25% to wystarczy tylko 20% straty żeby zaprzepaścić sukces.
Może się wy do tego ustosunkujecie, co o tym sądzicie :D
Jak nie ma sensu? Wszystko zależy od sytuacji. Jeśli spółka nie rokuje na rozwój (albo przynajmniej nie rokuje na wzrosty) jak na przykład Petrolinvest to może nie ma sensu, ale jeśli spółka jest zdrowa, perspektywy są dobre, a nawet jeśli nie są dobre ale jest duze szansa na spekulacyjne wzrosty to ma to sens i przekonałem sie o tym na własnej skórze. Już kiedyś opisywałem mój przypadek z Letusem, gdzie najdroższe akcje miałem po 2,26zł, a spadło na 8gr. Uśredniłem do 38gr. Obrót był jak na Wikanie po kilkaset złotych dziennie albo wcale. Gdy już powoli zaczynałem się godzić ze stratą po dwóch latach kiszenia wyszedłem w cenach od 18 do 78gr zadowolony. Tak samo na Wikanie, gdyby nie wspomniany już Letus na którym niestety na te dwa lata utknąłem to dzięki uśrednianiu na Wikanie tez wyszedłbym z zyskiem dawno temu. Zabrakło po prostu konsekwencji i to był mój błąd. Zdarza się. Nie rozpaczam z tego powodu, tylko realizuje swoją strategię dalej. Zgadzam się, że uśrednianie trochę blokuje psychologicznie, ale to też zależy od podejścia. Swego czasu na przykład traktowałem swoje akcje Wikany jako niezależne od siebie pakiety w zależności od cen zakupu i na przykład kupione po 1,00 sprzedałem po 1,30zł, kupione po 1,30-1,40zł sprzedalem po 1,60-1,80zł. Zarobiłem w ten sposób pewnie około kilkunastu tysięcy złotych, ale miało to też słabą stronę, obniża mi to niestety średnią bazową do rozliczeń podatkowych więc w tym roku powstrzymałem się od choćby jednej transakcji sprzedaży. Wykalkulowałem sobie, że tak mi się bardziej po prostu opłaca. Zwłaszcza przy aktualnych cenach. Poza tym boje się trochę przymusowego wykupu, a każdy taki ruch zwiększa to ryzyko. Powiem szczerze nie rozumiem osób, które na Wikanie mają średnią powyżej 10zł i nie uśrednili przynajmniej do tych 5zł. Ja rozumiem zmeczenie, strach przed umoczeniem jeszcze większej sumy, albo zamrożenie na kolejne lata, ale moim zdaniem to jest jedyny sposób na wyjście z tej spółki bez strat. W ostatnim czasie było wiele okazji by z nich skorzystać, jak choćby wyjście funduszy. Sprzedawali jak leci, bo musieli, bo do tego obligowały ich przepisy, wewnętrzne regulacje, a nie dlatego, że te akcje są tyle warte. Można było to wykorzystać, co więcej nadal uważam, że przy aktualnych cenach też jest warto, ale cóż kazdy jest kowalem swojego losu. Każdy sam odpowiada za swoje ruchy. Można bezczynnie czekać na 10zł wzwyż, ale moim zdaniem to już może nigdy nie nadejść. Przynajmniej na to się zanosi. Chciałbym się mylic, a jak będzie czas pokaze Na temat zasady cięcia kosztów nie będę się wypowiadał, bo w zasadzie jej nie stosuję. Zastosowałem ją raz na spółce Higienika gdzie wyszedłem z tysiącem straty i jest to poki co jedyna spółka na której formalnie straciłem. Wikana być może będzie drugą, ale wierzę, że nie i jestem dobrej myśli.
Wszystko ma dwie strony tak to wyglada tracisz 50 procent nastepnie musisz odrobic 100 ale w liczbach bezwzglednych I tak musisz odrobic ta sama sume procenty to tylko nie do konca doskonaly srodek opisu rzeczywistosci. Za to jedna zasada jest pocieszajaca na gieldzie stracic mozna tylko sto procent a zarobic setki tysiace itd procent
Galileo : I właśnie moim zdaniem to jest bez sensu, moim zdaniem to co nazywamy uśrednieniem powinno być traktowane jako osobna inwestycja. Nie mówię, ze inwestowanie w spółkę na której kiedyś straciłeś jest złe. Moim zdaniem złym jest scalanie inwestycji, a jeszcze gorszym jest uśrednianie dla samego uśrednienia, kiedy nie spodziewasz się wybicia z trendu spadkowego.
kkk : Moim zdaniem ogólnie jak się porównuje zmiany procentowe, to powinno się używać skali logarytmicznej, wtedy żeby odrobić 50% musisz zarobić 50%. Dla porównywania wartości bezwzględnych używa się skali arytmetycznej, gdzie żeby odrobić 50zł trzeba zarobić 50zł. Mieszanie tych 2 skali jest bezpodstawne i błędne z punktu widzenia matematycznego. Dlatego uważam że wnioski wysnute na podstawie błędnego założenia są błędne z definicji. Nie rozumiem dlaczego we wszystkich książkach piszą jak jeden mąż coś co jest matematycznie błędne.
Ale kto tu mówi o uśrednianiu dla samego uśredniania? To nie jest tak, że ja ślepo załozyłem sobie, że co miesiąc dokupuje określony pakiet akcji i cokolwiek by się nie działo to trzymam się tego sztywno. Sledzę sytuacje, reaguje na wydarzenia, biore pod uwagę komunikaty, analizuje sprzedaż, trzymam reke na pulsie. Był czas gdzieś między 2012 a 2014, gdzie sytuacja spółki naprawdę nie wygladała różowo i w zasadzie w ogóle powstrzymałem sie od jakichkolwiek zakupów, ale są też takie momenty jak teraz w czerwcu gdzie grzechem było nie kupić. Dziś mogę powiedzieć, że był to niewątpliwie dobry ruch i nieważne jak do tego podejdziemy, czy zgodnie z Twoim punktem widzenia ze mam dwie inwestycje, w ktorej w jednej stracilem 80%, a w drugiej zyskałem 100%, czy też zgodnie z moim, że to ciagle ta sama inwestycja w ktorej mam ciagle kilkudziesiecioprocentową stratę. Mój wynik na Wikanie jest taki sam niezaleznie od tego ktorym tokiem myslenia pojdziemy, a nie moge też zupełnie oddzielic od siebie obu zakupow chociazby ze względu na sprawy podatkowe o ktorych juz wspominalem (kazda transakcja obniza mi pulap od ktorego bede musial zaplacic podatek w przypadku przyszlych zyskow, ktorych sie poki co spodziewam) Ty na to patrzysz trochę jako technik analityk, inwestor krótkoterminowy. Łapiesz dołki, sprzedajesz na górkach, analizujesz sygnały i pewnie Twoja metoda jest bardziej efektywna i przynosi większe stopy zwrotu, nie przeczę. Ja do tego podchodzę trochę inaczej, mam czas, mi się nie śpieszy (chociaz nie ukrywam, że nie spodziewałm się, że mój pobyt na Wikanie tak długo się przeciągnie). Jeśli przespałem moment i znalazłem się w sytuacji, że mam stratę hipotetycznie od powiedzmy 80-90% z drugiej strony widzę, że spólka się rozwija i jej sytuacja staje się duzo lepsza i dostrzegam wieksze szanse na zwrost niz spadek to dlaczego miałbym nie dokupić tej spółki? Moim zdaniem albo godzisz się ze stratą, albo podejmujesz dodatkowe ryzyko, ale dajesz sobie tez szansę na zysk.
"To nie jest tak, że ja ślepo załozyłem sobie, że co miesiąc dokupuje określony pakiet akcji i cokolwiek by się nie działo to trzymam się tego sztywno. "
Ogólnie, nie atakuje Ciebie bezpośrednio, a przynajmniej nie miałem zamiaru. Też nie chce się kłócić, bo to jest dla mnie pewna dyskusja. Np. dzięki twojej wypowiedzi przemyślę jeszcze raz sprawe rozliczenia podatkowego :)
"Mój wynik na Wikanie jest taki sam niezaleznie od tego ktorym tokiem myslenia pojdziemy"
Mi chodzi o to że tok rozumowania ma wpływ na Twoje decyzje, wydaje mi się, że mój jest bardziej "czysty" i mniej "subiektywny"
"Ty na to patrzysz trochę jako technik analityk, inwestor krótkoterminowy. Łapiesz dołki, sprzedajesz na górkach, analizujesz sygnały i pewnie Twoja metoda jest bardziej efektywna i przynosi większe stopy zwrotu"
Ogólnie jeszcze nie wiem jak się na to patrze. Bo uczę się dopiero grać na giełdzie. Jedyne co zrobiłem do tej pory to wszedłem na różnego rodzaje spółki małą kwotą, nie po to żeby zarobić a po to żeby wyciągnąć jakieś wnioski na przyszłe poważniejsze inwestycje czy też spekulacje.
Jeżeli chodzi o Analizę techniczną, to raczej to nie będzie moja działka. Czy gram krótkoterminowo? na Wikanie byłem od czerwca i sprzedałem po 84 (4 miesiące). według mojego scenariusza spadnie z powrotem do 6x i wtedy wrócę. Jak się tak nie stanie to trudno. "Dałem się złapać i sprzedałem tanio" :D
tak dla podsumowania to dzięki za przedstawienie swojego punktu widzenia. I nie miej do mnie żalu ze uważam inaczej :)
Nie czuję się atakowany i nie mam żalu. Dyskutujemy, po to jest forum aby wymieniać poglądy, poza tym warto czasem poznać innych punkt widzenia. Jest to zdrowe. A czy Twoj punkt widzenia jest bardziej subiektywny i czysty? Trudni powiedzieć. Tak jak wspomniałem, moim zdaniem wszystko zależy od sytuacji i okoliczności. Przyszedł mi do głowy taki scenariusz... ktoś kupuje spółkę i notuje na niej stratę powiedzmy 80%, sprzedaje i mówi sobie: "nigdy więcej tego chłamu", potem jest moment że czuje, ze warto odkupić bo szykują się dobre wyniki, bo bo, to tamto, ale w głowie ciągle ma " nie, przeciez sobie obiecałem, nigdy więcej nie dotknę tego g.". W tej konkretnej sytuacji patrzenie na spółkę całościową dodaje odwagi i zwieksza skłonnośc do ryzyka, które popłaci, bo kurs faktycznie pojdzie w gore. Jak spojrzmy na sprawę tak jak Ty to ktos sprzedal ze srtata i nigdy juz jej nie odrobi na tej spolce, którą teoretycznie zna i duzo latwiej byloby mu na niej zarobic niz na innej, która musi poznac znowu od nowa. Ale tak jak wspomniałem, to tylko przykład i nie ma jednej słusznej recepty. Wiele zalezy od spółki, sytuacji, danej osoby i jego skłonności do podejmowania roznych decyzji. Co do rozliczenia podatkowego to moge Ci powiedzieć, że przez to że w 2016 trochę obracałem to moja średnia bazowa powyzej ktorej bede musiał zapłacic podatek od zysków jest o około 20% niższa niż realna średnia. Być moze nie mialoby to wiekszego znaczenia gdybym mial w portfelu wiecej spolek i mogl tą stratę rozliczyc na innych spolkach, ale ze nie mam to jest to czynnik ktory muszę brac powaznie pod uwagę.
no bo część strat musiałeś rozliczyć wcześniej. :(
W sumie trochę niesprawiedliwie, bo jak Ci się przedawni(nie wiem na ile lat do przodu można rozliczać zaległą stratę) to zapłacisz "podatek od straty"
No wlaśnie... zarobiłem kilkanaście tysiecy zlotych ale co z tego skoro teraz przez to kurs musi być 20% wyższy zebym wyszedł na 0 i pojawia się pytanie: czy obracać i przy okazji realizować stratę czy tez nie ale być może przejdą ci koło nosa jakieś zyski. Ja w tym roku, przy aktualnym cenach postanowiłem nie handlować (nie sprzedawać) Jeśli chodzi o stratę to można ją rozliczać przez 5 lat ale tylko maksymalnie 20% rocznie.