-Ile płacimy, tyle dostaniemy. Nie widzę żadnych zagrożeń. Koniec wyżu demograficznego jest bezwładny, ale polityka prorodzinna sprawi, że ten bilans się poprawi - przekonuje Zbigniew Derdziuk, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Z analizy budżetu ZUS-u wynika, że bez dotacji rządowych instytucja ta byłaby po prostu niewypłacalna. Tylko w 2014 roku państwo będzie musiało dopłacić do ZUS-u ponad 30 mld zł, nawet pomimo przejęcia aktywów OFE. Wiele wskazuje na to, że sytuacja będzie się jeszcze pogarszać na skutek niekorzystnych zmian demograficznych oraz obciążenia systemu emerytalnego kosztownymi przywilejami niektórych grup zawodowych.
- Wprowadziliśmy zmiany w emeryturach mundurowych, emeryturach pomostowych czy w OFE. To wszystko element reformy emerytalnej, a ta ewolucja trwa cały czas - przekonuje Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej. - To trudne decyzje, ale podjęte po to, żeby emeryci każdego dnia otrzymywali świadczenia emerytalne. Młodzi nie wierzą w system emerytalne, ale to dlatego, że do emerytury mają jeszcze daleko. Ludzie, którzy mają 25 lat, nie myślą o emeryturze, ale o tym, jak urządzić sobie życie teraz. Natomiast badania pokazują, że większość pracowników jest za odkładaniem składek od umów zleceń i umów o dzieło, czyli jest za bezpieczeństwem emerytalnym - przekonuje minister.
ReklamaZobacz także
Polski system emerytalny potrzebuje dalszych reform
Niestety, konieczne będzie podniesienie wieku emerytalnego oraz rezygnacja z przywilejów. Politycy straszą, że możliwe jest nawet podniesienie składki na ubezpieczenia społeczne, ale to mogłoby wywołać negatywne skutki na rynku pracy. Być może należałoby ją zreformować tak, by raczej miała charakter kwotowy, a nie procentowy.
Minister słusznie zauważył, że młodzi ludzie zwykle nie myślą o emeryturze, bo dla nich liczy się to, by urządzić się tu i teraz. Jednak wysokie obciążenie płacy składkami do ZUS-u i podatkami skutecznie uniemożliwia im zarówno oszczędzanie na emeryturę jak i na inne aktywa np. mieszkanie. Debatę o systemie emerytalnym zorganizował Związek Przedsiębiorców i Pracodawców.
Ironia polega na tym, że polscy przedsiębiorcy, chociaż narzekają na wysokość składek, to odprowadzają do ZUS-u mniej niż pracownik otrzymujący przeciętne wynagrodzenie. Dodatkowo rząd planuje zwolnić nowe firmy z konieczności odprowadzania składek do ZUS-przez 6 pierwszych miesięcy działalności, a także wprowadzić kredyt podatkowy. To bardzo korzystne zmiany, ale szkoda, że młodzi dopiero wchodzący na rynek pracy też nie mają takich "przywilejów".
Polaków wystarczy trochę odciążyć. Niestety, ostatnie zmiany w polityce prorodzinnej polegają głównie na wysyłaniu 6-latków do szkół, co raczej ma uchronić nauczycieli przed utratą pracy, niż wpłynąć na poprawę wyników w edukacji. Ponadto zmieniono zasady rozliczania ulgi na dzieci - część rodziców ją straci.
Z kolei osoby, które utrzymają do niej prawo, nie zawsze będą mogli ją odliczyć w pełnej wysokości z uwagi na zbyt niski dochód. Kwoty wolnej od podatku nie zmieniono od 2008 roku. Jedyny chwalony pomysł rządu to wprowadzenie rocznych urlopów macierzyńskich.
Czy mamy się czym przejmować?
- Świadczenia będą wypłacane. System zabezpieczenia społecznego to jest jeden z obowiązków państwa - mówi prezes ZUS. - Nie mieliśmy nigdy z tym problemów i nie wyobrażam sobie żadnego rządu, żadnej partii politycznej, która powie, że emerytury nie będą wypłacane. Oczywiście system emerytalny wymaga zmian i my te zmiany zaproponowaliśmy, chociażby wydłużenie wieku emerytalnego. Była to trudna zmiana, bardzo politycznie i społecznie niepopularna, ale podjęta w poczuciu odpowiedzialności za przyszłe pokolenie, bo satysfakcji wyborczej raczej z tego nie wiele - przekonuje Zbigniew Derdziuk, prezes ZUS.
Innymi słowy ZUS będzie tak długo wypłacalny, jak długo nie zbankrutuje państwo, które w teorii nie może zbankrutować. Jednak to wcale nie oznacza, że na problemach finansowych państwa nie stracą emeryci. W sytuacji, gdy państwo utraci płynność finansową, najprawdopodobniej wystąpi hiperinflacja, którą rząd będzie próbował spłacać częściowo swoje zobowiązania. Emeryci otrzymujący świadczenia w krajowej walucie stracą na tym najwięcej - bo co z tego, że państwo zawsze im coś wypłaci, skoro pieniądze te nie będą miały wartości.
Łukasz Piechowiak
główny ekonomista Bankier.pl



























































