Amerykańska giełda wspięła się na nowy szczyt. Rekordy są osiągane przy wyjątkowo niskim wolumenie oraz w czasie wieloletnich minimów indeksu zmienności. To dla części analityków ostrzeżenie przed bessą.
Poprzedni tydzień indeksy S&P500 oraz Dow Jones Industrial Average zakończyły z nowymi rekordowymi poziomami wszech czasów. Dla indeksu S&P500 było to 18 rekordowe zamknięcie w roku. Z kolei dla indeksu blue chipów był to już ósmy historyczny szczyt w tym roku.
W piątek amerykańskie indeksy zostały popchnięte do wzrostów przez dane z rynku pracy. Zatrudnienie w sektorze pozarolniczym wzrosło o 217 tys. przy prognozie 210 tys. Stopa bezrobocia pozostała na poziomie 6,3% - lepiej od prognozowanego 6,4%.
Dane z amerykańskiej gospodarki są w przeważającej części pozytywne. Dlatego publikacje makroekonomiczne nie są w stanie zmienić planów Rezerwy Federalnej dotyczących stopniowego wygaszania dodruku dolara w ramach programu QE. To jeden z argumentów dla części komentatorów, że giełda nie będzie w stanie pozostać na obecnym poziomie w dłuższej perspektywie.
Dodatkowymi przesłankami za nadejściem giełdowej katastrofy jest niski wolumen obrotów na amerykańskim rynku. Najświeższe rekordy były wypracowane przy dziewiątym najniższym wolumenie obrotów w tym roku. Ponadto indeks zmienności CBOE Volatility Index (VIX) jest obecnie na najniższym poziomie od lutego 2007 roku.
Analitycy ostrzegają, że połączenie rekordowych wycen akcji z małymi obrotami i wyjątkowo niską zmiennością rodzi obawy przed powtórką scenariusza z 2007 roku.
/ marketwatch.com, rm