REKLAMA
TYLKO U NAS

Polak zagrożony wyginięciem

Łukasz Piechowiak2013-01-20 06:00główny ekonomista Bankier.pl
publikacja
2013-01-20 06:00
Z prognoz ZUS-u wynika, że za 50 lat będzie nas tylko 30 milionów. Z tego 10 mln będą stanowić emeryci. Eksperci ostrzegają, że jeżeli trend demograficzny się utrzyma, to za kilkadziesiąt lat będziemy skansenem Europy, a obecny 20-latek może zapomnieć o emeryturze z ZUS-u. Czy grozi nam wymarcie jak neandertalczykom?

dziecko
Źródło: Thinkstock

W 2012 roku urodziło się 338 tysięcy dzieci. To ponad dwa razy mniej niż w rekordowym 1983 roku, kiedy na świat przyszło prawie 700 tysięcy Polaków. Już za 15 lat ma być nas tylko 36 mln, czyli 2 mln mniej niż obecnie - w 2028 roku urodzi się tylko 244 tysięcy dzieci.

Na 24 mln ludzi w wieku produkcyjnym mamy tylko 16,2 mln pracujących, którzy utrzymują 7,4 mln emerytów i rencistów. Z tego emerytury pobiera 5 mln ludzi. Średni wiek osób pobierających emerytury to 69,1 roku. Przy czym dla mężczyzn wynosi on ponad 70 lat, a dla kobiet – 68 lat. Dla przypomnienia: nowy wiek emerytalny to 67 lat. Przeciętna emerytura w 2011 roku wyniosła 1789 zł brutto, czyli ok. 1500 zł na rękę, ale 62% pobiera niższe świadczenie.

2007

2010

2020

2030

2040

2050

2060

Populacja ogółem (mln)
z tego:

38,116

38,092

37,830

36,769

35,048

33,000

30,605

- w wieku przedprodukcyjnym

7,488

7,107

6,959

6,253

5,179

4,864

4,404

- w wieku produkcyjnym

24,545

24,571

22,503

21,254

19,711

16,713

14,786

- w wieku poprodukcyjnym

6,082

6,414

8,368

9,289

10,158

11,423

11,415


Źródło: ZUS.pl

W 2040 roku emerytów będzie już 10 milionów, a ludzi w wieku produkcyjnym niecałe 20 mln, czyli 4 mln mniej niż obecnie. Z prognoz ZUS-u wynika, że stopa bezrobocia wyniesie wówczas ok. 6%. Teoretycznie pracujących powinno być mniej więcej tyle samo co obecnie. Jednak znacznie zwiększy się liczba osób, na które trzeba będzie płacić składki. To jednak nie koniec złych statystyk – dwadzieścia lat później liczba ludzi w wieku produkcyjnym zmaleje o kolejne 2 mln.

Polki nie chcą rodzić, a Polacy płodzić


Średni wiek urodzenia pierwszego dziecka to 26,6 roku – prawie 4 lata więcej niż w 2000 roku. Wynika z tego jasno, że kobiety nie mają warunków do rodzenia dzieci. Żeby nas nie ubywało, każda Polka powinna w życiu urodzić i wychować ok. 2,15 dziecka. Urodzenie ułamka żywego potomka jest niemożliwe, zatem przyjmujemy, że trójka dzieci to jest absolutne minimum. Teraz proszę rozejrzeć się po biurach i sprawdzić, ile koleżanek i kolegów z pracy do 30. roku życia ma już przynajmniej jedno dziecko.

Kto jest winny?


System emerytalny w patologiczny sposób zniechęca do posiadania potomków. Część z nas łudzi się jeszcze, że będzie miała obiecaną emeryturę, gdy osiągnie 67. rok życia. Prawda jest taka, że wiek emerytalny zmieni się jeszcze wielokrotnie i prawdopodobnie będziemy musieli pracować minimum do 75. urodzin. Granica ta będzie przesuwać się do przodu tak długo, jak długo istnieje repartypacyjny system emerytalny, który zniechęca do posiadania dzieci. Po prostu nie czujemy psychologicznego przymusu posiadania potomków, którzy zaopiekują się nami na starość.

Bez etatu i emerytury z ZUS» Bez etatu i emerytury z ZUS
Ponadto składki emerytalne ograniczają nas finansowo. Nie stać nas na to, aby oddawać państwu 41% wynagrodzenia. Przeciętny Polak dostaje na rękę 2 tys. zł. Wychowanie i utrzymanie jednego dziecka z takim dochodem jest niezwykle trudne. Żaden państwowy program nie zachęci nikogo do rodzenia dzieci, jeżeli nawet VAT na ubranka dla niemowlaka ma być objęty podstawową stawką 23%, a pensje będą tak tragicznie niskie. I wcale nie chodzi tu o zagwarantowanie kobietom długich urlopów macierzyńskich, chroniących je przed utratą pracy, której i tak nie mogą dostać, tylko wprowadzenie takich rozwiązań, które umożliwią im łatwe znalezienie innego dobrze płatnego zajęcia. To jest niewykonalne przy takim poziomie opodatkowania.

Kto na tym traci, a kto zyska?


Starzejące się społeczeństwo w ogólnym rozrachunku przyniesie nam straty. Nie tylko finansowe, ale także w wymiarze emocjonalnym – ludzie umierający w samotności, bez rodziny, w domach spokojnej starości to chyba ostatnia rzecz, o jakiej marzy człowiek. Jednak nie oznacza to, że stracą wszyscy. Zyskają te osoby, które już teraz dostosują swoją ofertę do postępujących zmian demograficznych, np. lekarze geriatrzy, których jeszcze trzy lata temu w Polsce było ok. 100. Warto się także zastanowić nad otwarciem domu spokojnej starości. Jednak to nie koniec. Oprócz sprzętów ortopedycznych z pewnością będą powstawać usługi bankowe dla seniorów, kredyty dla seniorów, auta dla seniorów, książki i prasa dla seniorów i wiele innych.

Z pewnością problem będą miały te branże, które żywią młodych ludzi. Oświata już odczuwa skutki niżu demograficznego. Obecnie nauczycieli w Polsce jest ponad 600 tys., a uczniów ponad 5 mln. Od 2008 roku liczba nauczycieli zatrudnionych w państwowych placówkach zwiększyła się o 10 tys. osób. W tym samym czasie ubyło prawie milion uczniów. Niestety, pracownicy oświaty są skazani na przebranżowienie.

O co tak naprawdę walczą » O co tak naprawdę walczą "matki pierwszego kwartału"?
Na niżu demograficznym tylko pozornie skorzystają ludzie młodzi. Będzie mniejsza konkurencja na rynku pracy. Podaż pracy może przewyższać popyt, a to w teorii oznacza dużo wyższe zarobki na starcie kariery. Co z tego, skoro realnie większość wynagrodzenia będą stanowić podatki na utrzymanie 10 mln emerytów? Bez względu na to, jak wysokie będą zarobki, praca w starym społeczeństwie i tak będzie przypominać zajęcie syndyka masy upadłościowej.

Ratunek na Wschodzie


O ile prognozy są dla nas tragiczne, o tyle trzeba do nich podchodzić z dużą rezerwą. W latach 80. prognozowano, że w okolicach 2015 roku populacja naszego kraju wyniesie 50 mln. Wszystko się może zdarzyć – niewykluczone, że wybuchnie wojna, epidemia lub dojdzie do innej katastrofy. Bardzo możliwe, że wynajdziemy lekarstwa, które przedłużą nam życie o kilkadziesiąt lat. Postęp technologiczny sprawia, że obecnie praca nie jest tak męcząca jak kilkadziesiąt lat temu – większość ciężkich robót wykonują za nas maszyny.

Niemniej najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada, że otworzymy granicę dla naszych wschodnich sąsiadów. Oni też mają problemy demograficzne, ale póki co, w naszym kraju wciąż żyje się lepiej niż np. na Ukrainie. Kłopot w tym, że oni też muszą mieć tutaj pracę i szacunek. Nasi wschodni sąsiedzi to nasz największy skarb – są nam bliscy kulturowo i w odróżnieniu do francuskiego lub niemieckiego modelu u nas szukają pracy, a nie socjalu. Bez ich pomocy będziemy pracować aż do śmierci.

Łukasz Piechowiak
Analityk Bankier.pl
Źródło:
Tematy
Najlepsze konta premium – wrzesień 2025 r.
Najlepsze konta premium – wrzesień 2025 r.
Advertisement

Komentarze (1)

dodaj komentarz
~gazda
Temat ten to jak widzę "konik" p. Łukasza. Ale to dobrze bo problem jest poważny. Chciałbym tylko zwrócić uwagę , iż bardzo wzrosły u nas zgony choć i tak nie współmiernie do malejącej liczby urodzin.

Drugi aspekt, który mi się nasuwa to nagonka w latach 70/80 i wyliczenia znawców od nauki, iż zasoby naturalne
Temat ten to jak widzę "konik" p. Łukasza. Ale to dobrze bo problem jest poważny. Chciałbym tylko zwrócić uwagę , iż bardzo wzrosły u nas zgony choć i tak nie współmiernie do malejącej liczby urodzin.

Drugi aspekt, który mi się nasuwa to nagonka w latach 70/80 i wyliczenia znawców od nauki, iż zasoby naturalne w ciągu 30 lat będą w większości wyczerpane. Oczywiście nic takiego się nie wydarzyło, a mało tego zaczęto stosować techniki odnawialne energii, a do tego jeszcze zaczęto eksploatować olbrzymie zasoby gazu łupkowego i tak można mnożyć..

Dlaczego o tym piszę, ano dlatego, że nie trzeba ludzi ciągle zastraszać (chyba tylko po to , żeby ze strachu dali się jeszcze bardziej "wydoić").

Nie trzeba mieć wybujałej wyobraźni, żeby uzmysłowić sobie jak szybko postępuje rynek robotyzacji przemysłowej czy informatyzacji. Jest to jak reakcja łańcuchowa czyli przyśpieszenie narastające.

Nie jest to już S/F, ale otwarta oferta automatyzacji cybernetycznej dla przemysłu i biur z każdym rokiem się powiększająca. W sposób bezwzględny potrafiąca zastąpić wkrótce większość stanowisk pracy.

ZA 15, 20 lat może się okazać , że problem nie jest z siłą roboczą, a wręcz odwrotnie - będzie jej za dużo i trzeba będzie sięgać do depopulacji (co zresztą już się po cichu dzieje).

Dlatego będzie narastał problem z nadmiarem populacji ( więc i rąk do pracy) i dobrze Pan wie o tym jako analityk. Tam gdzie robotyzacja przemysłowa nie dotrze zbyt szybko (z uwagi na zacofanie) nadrobi to przewidywana przez badaczy "trendów" migracja ludów.


Powiązane: Dzieci

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki