REKLAMA

PIT do likwidacji! Wprowadźmy podatek pogłówny

Krzysztof Kolany2011-05-27 08:00główny analityk Bankier.pl
publikacja
2011-05-27 08:00

Co roku pod koniec kwietnia miliony Polaków, aby uniknąć więzienia i ciężkich kar finansowych, w pośpiechu składały roczne zeznanie podatkowe. Wszystko po to, aby przez następne 12 miesięcy dziesiątki tysięcy urzędników skarbowych mogły nas kontrolować, inwigilować i upokarzać. A gdyby tak w przyszłym roku z tego wszystkiego zrezygnować...

Podatek dochodowy polega na tym, że państwo pozbawia swoich obywateli części wypracowanego przez nich dochodu. W związku z tym każdy dochód i każda działalność gospodarcza podlega rejestracji i kontroli. Do tego potrzebny jest ogromny (i bardzo kosztowny) aparat urzędniczy, który rości sobie prawo do inwigilacji obywateli i na każdego patrzy jak na potencjalnego oszusta, zmuszając ludzi do udokumentowania swoich dochodów i źródeł pochodzenia majątku.

/ fot. WAYHOME studio / Shutterstock

Efektem tego systemu jest postępujący rozrost szarej strefy, czyli grupy ludzi unikających płacenia podatków. Jest to naturalna konsekwencja faktu, że państwo karze obywatela za to, że temu się lepiej powodzi. Za to, że za swoją ciężką pracę lub za ponoszone ryzyko otrzymuje wynagrodzenie. Pod tym pretekstem rośnie zatrudnienie w aparacie skarbowym, który otrzymuje coraz to nowe uprawnienia w celu „zwalczania” tejże szarej strefy.

Tymczasem ekonomiczny sens istnienia „podatku od dochodów osobistych” w Polsce jest coraz bardziej wątpliwy. Jeszcze w roku 2007 przychody państwa z tytułu PIT wynosiły 67,2 mld złotych, co stanowiło 26% dochodów budżetowych. W zeszłym roku wpływu z PIT-u spadły do 35,6 mld złotych – czyli równowartości 13% wpływów do kasy Rzeczypospolitej.  

Po co nam PIT?

Według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego w Polsce żyje 30,9 milionów ludzi powyżej 18. roku życia. Gdyby obowiązek podatkowy istotnie był powszechny, to w roku 2011 każdy pełnoletni obywatel RP oddałby do kasy państwa średnio 1.234,80 złotych. Czyli 102,90 zł miesięcznie.

Dlaczego więc nie zastąpić skomplikowanego i bardzo kosztownego w poborze PIT-u prostym, wręcz średniowiecznym podatkiem pogłównym? Każdy pełnoletni obywatel oddawałby państwu 102,90 złotych miesięcznie. Ewidencja podatkowa oraz sposób „kalkulacji” zobowiązania podatkowego byłyby banalne i oparte o obowiązujący system PESEL. Z miejsca można by też zwolnić tysiące zbędnych urzędników skarbowych, co przyniosłoby państwu (czyli nam – podatnikom) oszczędności liczone w miliardach złotych.

Kalkulator oszczędności

Długoterminowe oszczędzanie na emeryturę, wkład własny do kredytu mieszkaniowego albo edukację dzieci wymaga dokładnego planowania. Zarządzając domowym budżetem, powinniśmy przewidzieć w nim miejsce na systematyczne odkładanie finansowej rezerwy. Najwygodniejszym sposobem będzie oszczędzanie na autopilocie, czyli wykorzystanie zlecenia z rachunku stałego.

Dzięki kalkulatorowi systematycznego oszczędzania dowiesz się, ile czasu zajmie odłożenie określonego kapitału i jakie regularne wpłaty są konieczne, żeby osiągnąć założony cel.



Zalety podatku pogłównego są znane od dawna. Jest on nieskomplikowany, zrozumiały nawet dla analfabetów i tani w poborze. Jest on też zgodny z fundamentami demokracji: wszyscy równi wobec prawa obywatele płacą taki sam podatek i w zamian mogą się cieszyć takimi samymi prawami w postaci dostępu do usług sądowniczych, policyjnych czy administracyjnych. Jego prostota odciąży podatników od zbędnych czynności (takich jak coroczne wypełnianie formularzy PIT) i umożliwi im bardziej produktywne wykorzystanie czasu.

Określany kwotowo pogłówny ma też inne, bardziej ukryte zalety. Po pierwsze, byłby on bardziej odczuwalny dla społeczeństwa niż odprowadzany przez pracodawcę PIT czy naliczany przez sklepy VAT. Oznacza to, że społeczny opór przed podnoszeniem tego podatku byłby silniejszy niż w przypadku podatków dochodowych i pośrednich. Rządowi trudniej byłoby zwiększyć obciążenia fiskalne, które powodują spadek tempa wzrostu gospodarczego i prowadzą do marnotrawstwa kapitału na ogromną skalę. 

Po drugie, rząd stanąłby po tej samej stornie barykady co obywatel w kwestii inflacji. Obecnie dochody państwa bazujące na podatkach dochodowych i pośrednich rosną wraz z inflacją i dlatego rządzącym opłaca się proceder psucia pieniądza dokonywany przez sektor bankowy za przyzwoleniem banku centralnego. Przy ustalonej kwotowo wysokości podatku pogłównego rząd wywierałby presję na NBP, aby ten prowadził zdrową, restrykcyjną politykę monetarną. Obecnie to właśnie rządy namawiają bankierów, aby ci prowadzili nierozsądną politykę pieniężną.

Rozlicz PIT za 2019 rok przez internet. Bezpłatny, prosty w obsłudze program pobierz na komputer lub wypełnij deklarację online. W ten sposób wyślesz swój PIT do urzędu skarbowego bez wychodzenia z domu.

Wady pogłównego

Mimo tych mniej lub bardziej oczywistych korzyści płynących z wprowadzenia podatku pogłównego nie brakuje jego zagorzałych krytyków. Obok licznej grupy „doradców podatkowych” i urzędników skarbówki, którzy po wprowadzeniu pogłównego musieliby znaleźć sobie nową pracę, krytycy pogłównego uderzają w tony tzw. sprawiedliwości społecznej. Argumentują oni, że podatek pogłówny „nierówno” traktuje podatników. To znaczy, że osoby o niższych płacach (w domyśle: biedne) oddadzą państwu większy odsetek swych dochodów niż osoby lepiej zarabiające. Uwaga jak najbardziej trafna, ale w końcu dlaczego to ludzie ciężej i wydajniej pracujący mieliby płacić wyższe podatki, skoro i tak mają takie same prawa jak ludzie w ogóle niepłacący podatków dochodowych?

Pojawiają się też głosy, iż pogłówny doprowadzi do zapaści finansów publicznych. To jednak argument zupełnie chybiony, co pokazuje wcześniejsza kalkulacja. Przy niespełna 103 złotych płaconych miesięcznie przez każdego pełnoletniego obywatela RP wpływy budżetowe z tytułu pogłównego zrównałyby się z wpływami z PIT. Efekt netto byłby wręcz pozytywny, gdyż państwo mogłoby zaoszczędzić ogromne pieniądze na zbędnej, rozrośniętej i wręcz szkodliwej administracji skarbowej.



Skoro więc za pogłównym przemawiają niemal wszystkie racjonalne argumenty, to dlaczego on jeszcze nie obowiązuje? Moim zdaniem przyczyną jest opór aparatu administracyjnego, który tak naprawdę dzierży władzę w Polsce i który dyktuje rozwiązania demokratycznie wybranym politykom. Tyle że w demokracji wszystko zależy do nas – wolnych obywateli, których głos powinien w końcu przeważyć nad interesami wąskiej grupy urzędników i doradców podatkowych. W ostatecznym rozrachunków żadna władza nie ma prawa narzucić podatków bez naszej zgody.

NO TAXATION WITHOUT REPRESENTATION – to hasło powołało do życia Stany Zjednoczone i po 250 latach wciąż pozostaje aktualne. Także w Polsce.

Kwota podatku 103 zł od głowy to model przypominający trochę kartę podatkową. Państwo nie martwi się ile zarabiasz, ważne że płacisz. Zawsze skrupulatnie i tyle samo. Oprócz zaobserwowanych powyżej pozytywnych i negatywnych aspektów takiej formy rozliczania podatku dochodowego, widzę jeszcze jeden aspekt dodatkowy. Poprzez taką formę rozliczeń unikniemy szarej strefy, która obecnie zatruwa sprawiedliwość egzekucji podatków. Jeśli przedsiębiorca dwoi się i troi by przypadkiem nie wykazać swojego „lewego” dochodu i nie zapłacić podatku, a pracownik – zatrudniony na umowie o pracę – i tak podatek zapłaci zawsze, bo pracodawca rzadziej daje mu coś „do ręki na lewo”, to podatek pogłówny zrównałby ich pozycję i spowodował wyrównanie zasad – w myśl zasady: wszyscy płacą, nikt się nie uchyla.

Piotr Szulczewski
analityk Bankier.pl

Źródło:
Krzysztof Kolany
Krzysztof Kolany
główny analityk Bankier.pl

Absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Analityk rynków finansowych i gospodarki. Analizuje trendy makroekonomiczne i bada ich przełożenie na rynki finansowe. Specjalizuje się w rynkach metali szlachetnych oraz monitoruje politykę najważniejszych banków centralnych. Inwestor giełdowy z 20-letnim stażem. Jest trzykrotnym laureatem prestiżowego konkursu Narodowego Banku Polskiego dla dziennikarzy ekonomicznych. W 2016 roku otrzymał także tytuł Herosa Rynku Kapitałowego przyznawany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Telefon: 697 660 684

Tematy
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Advertisement

Komentarze (131)

dodaj komentarz
~Dim
"Skoro więc za pogłównym przemawiają niemal wszystkie racjonalne argumenty, to dlaczego on jeszcze nie obowiązuje?"

Mam dobrą wiadomość dla twórcy artykułu, Podatek Pogłówny już wprowadzono jednak nie zlikwidowano innych.

Wystarczy się zastanowić i odpowiedzieć jaka jest różnica między podatkiem pogłównym
"Skoro więc za pogłównym przemawiają niemal wszystkie racjonalne argumenty, to dlaczego on jeszcze nie obowiązuje?"

Mam dobrą wiadomość dla twórcy artykułu, Podatek Pogłówny już wprowadzono jednak nie zlikwidowano innych.

Wystarczy się zastanowić i odpowiedzieć jaka jest różnica między podatkiem pogłównym a opłatą miesięczną stałą za wywóz śmieci za osobę ? Różnica jest tylko w rodzaju usług które otrzymujemy.

Czy jest to na pewno podatek? Oczywiści że tak, przed przejęciem opłat przez gminy opłata była dużo niższa aby z dnia na dzień znacząco wzrosnąć, różnica to nic innego jak dodatkowe wpływy do budżetu lokalnego, oczywiście gminy nie mogą kontrolować inflacji i z czasem ta manna z nieba się znacząco skurczy jeśli nie podwyższą opłaty pogłównej.
~drmunio
(wiadomość usunięta przez moderatora)
~drmunio
a rozumiem oplata za polskie obywatelstwo to sobie wsadz w ..... jestes dowodem ze w polsce sa najwieksi debile e europie . Natomiat powinien byc podatek majatkowy od nieruchomosci za "obywatelstwo" lub zameldowanie normalny nie zaplaci
~Ón
Sto złotych da się bez najmniejszego problemu wyciągnąć ze skupu makulatury a jak ktoś tego nie umie, to użebrać. Gdyby jeszcze wraz z PIT-em zniesiono akcyzę na alkohol, wszyscy bezdomni staliby się bogaczami, ponieważ zazwyczaj płacą oni tego podatku kilkaset złotych miesięcznie.
~zaciekawiony
Zachęcam do analizy sprawozdania z wykonania budżetu za rok 2013. w 2013 roku koszty zarządzania państwem stanowiły 1,4 mld złotych co stanowiło 0,35% budżetu natomiast zarządzanie finansami Państwa którego dysponentem jest MF stanowiło w 2013 roku 132 mld zł. Działania kontrolne realizowane przez służby skarbowe to 1,6 mld zł. Zarobki Zachęcam do analizy sprawozdania z wykonania budżetu za rok 2013. w 2013 roku koszty zarządzania państwem stanowiły 1,4 mld złotych co stanowiło 0,35% budżetu natomiast zarządzanie finansami Państwa którego dysponentem jest MF stanowiło w 2013 roku 132 mld zł. Działania kontrolne realizowane przez służby skarbowe to 1,6 mld zł. Zarobki Pań i Panów posłów nie mają żadnego wpływu na stan finansów Państwa. Mogę się zgodzić że zbyt wysokie zarobki mogą budzić wątpliwości ale nie zapominajmy o odpowiedzialności - ja osobiście za najniższą krajową nie wziąłbym odpowiedzialności za kierowanie jakimkolwiek resortem bądź komisją sejmową.
~dapo
jest kilka błędów w tym artykule. Po pierwsze osoby nie mające pracy skąd mieliby płacić? po drugie urzędników skarbowych wcale nikt by nie zwolnił bo są inne podatki którymi trzeba się zajmować. Poza tym jest to dość ciekawa koncepcja. Ale chyba więcej byśmy zyskali ustalając max wynagrodzienie dla posłów, ministrów, wice ministrów jest kilka błędów w tym artykule. Po pierwsze osoby nie mające pracy skąd mieliby płacić? po drugie urzędników skarbowych wcale nikt by nie zwolnił bo są inne podatki którymi trzeba się zajmować. Poza tym jest to dość ciekawa koncepcja. Ale chyba więcej byśmy zyskali ustalając max wynagrodzienie dla posłów, ministrów, wice ministrów doradców burmistrzów prezydentów vice prezydentów wójtów itp. na poziomie średniej krajowej. Poza tym zabrać ww. osobom służbowe samochody, fundusze reprezentacyjne, dopłaty na biura, itp. Ustalić maksymalną (czytaj zmniejszyć) liczbę sekretarek doradców, konsultantów vice ministrów vice prezydentów dla każdego stanowiska publicznego. PO co nam 7 vice ministrów finansów skoro nie potrafią sobie poradzić z deficytem budżetowym.
~Dawid
Ja proponuje zrobic tak jak pewnym kraju w Azji. Polityk czy urzednik niech dostaje 1mln miesiecznie ale jak wezmie chocby najmniejsza lapowke to jest rozstrzeliwany. Proste i skuteczne. Proste rozwiazania sa najlepsze.
~Be
Widze ze zazdrosc przemawia troche. Gdy znikna podatki za prace gospodarka sie rozwinie. Miejsc pracy bedzie wiecej i nie bedzie "osoby nie majace prace".
Nie ma co zmniejszac dotacje na urzdnikow tylko minimalizowac ich ilosc. To nie dziala tak ze "bedzie tak samo tylko 200zl za osobe jak mandat co miesiac"
Widze ze zazdrosc przemawia troche. Gdy znikna podatki za prace gospodarka sie rozwinie. Miejsc pracy bedzie wiecej i nie bedzie "osoby nie majace prace".
Nie ma co zmniejszac dotacje na urzdnikow tylko minimalizowac ich ilosc. To nie dziala tak ze "bedzie tak samo tylko 200zl za osobe jak mandat co miesiac"
Wystarzcy usunac zus nfz na poczatek i dalej prywatyzowac... tylko z GLOWA.
~Be
Jeszcze jedno.
Placa wszyscy.
Kazdy placi czy chce czy nie. Placimy podatki za wszystko a w gospodarce strata z podatkow sie nie sumuje tylko poteguje. Jezeli placilibysmy 800 zl mniej podatkow zaoszczedzilibysmy 1500.
Czemu?
Jezeli zlikwidujesz akcyze za wache to nie tylko zaoszczedzisz na paliwie ale chleb bedzie kosztowal
Jeszcze jedno.
Placa wszyscy.
Kazdy placi czy chce czy nie. Placimy podatki za wszystko a w gospodarce strata z podatkow sie nie sumuje tylko poteguje. Jezeli placilibysmy 800 zl mniej podatkow zaoszczedzilibysmy 1500.
Czemu?
Jezeli zlikwidujesz akcyze za wache to nie tylko zaoszczedzisz na paliwie ale chleb bedzie kosztowal 50 gr bo koszty produkcji spadna.
~rbrt
Idea wg mnie warta przemyślenia i przeprowadzenia dokładnych obliczeń.

Do tego proponuję rozważyć kilka następujących punktów:

- zlikwidować pensje płacone posłom, senatorom, ministrom, ich zastępcom itp. (lista może być dość długa) z naszych podatków. Niech takie stanowiska zajmują ludzie zamożni, których na to stać.
Idea wg mnie warta przemyślenia i przeprowadzenia dokładnych obliczeń.

Do tego proponuję rozważyć kilka następujących punktów:

- zlikwidować pensje płacone posłom, senatorom, ministrom, ich zastępcom itp. (lista może być dość długa) z naszych podatków. Niech takie stanowiska zajmują ludzie zamożni, których na to stać. Nie dopłacać im nawet złotówki. Mocno podejrzewam, że automatycznie ilość takich stanowisk skurczy się 10-krotnie.
Poza tym, jak ktoś już potrafił zarządzać własnymi pieniędzmi i dorobić się, to jest większa szansa, że zrobi porządek w tym kraju, niż taka banda oszołomów-polityków, która tylko powiększa dług publiczny.

- zreformować ZUS, KRUS, mundurówkę, górników itp, wszystko pod jeden dach, na zbliżonych zasadach. Temat - rzeka, nadaje się na osobny wątek i może nie jeden.

- zdecydować co zrobić z OFE, które są od jakiegoś czasu oskubywane przez nasz rząd po zmniejszeniu wpłacanych składek. Na tak małe państwo, takich funduszy powinno być mniej, niż jest obecnie, może z 5-7.
Uważam, że pracownicy, które mają wpływ na wyniki finansowe OFE, przede wszystkim prezesi, dyrektorzy, analitycy powinni dostawać minimalną krajową plus do tego jakiś (stosunkowo niewielki) procent, zależny od wyników finansowych. Jeśli wynik np. roczny jest słaby, to nie dostają nic. Wtedy oni wszyscy staną na głowie, żeby tylko ten wynik był możliwie dobry.

- maksymalnie uprościć prawo, w tym podatkowe i skarbowe.

- zlikwidować od 30 do 60 % stanowisk urzędniczych. Większość urzędników nic nie robi i tylko udaje, że pracuje, a państwo udaje, ze im płaci. Za część zaoszczędzonych pieniędzy można pozostałym zwiększyć pensje (zwłaszcza tym, na niższych stanowiskach i w mniejszych miejscowościach, gdzie zarabiają grosze).

Powiązane: Absurdy podatkowe

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki