Właśnie ruszyła zmasowana akcja przeciw "chwilówkom", której organizatorami są m.in. Narodowy Bank Polski, Bankowy Fundusz Gwarancyjny, Ministerstwo Finansów, Ministerstwo Sprawiedliwości, policja i wiele innych szacownych instytucji. Przestrzegają one przed lichwą, która teoretycznie powszechnie występuje w firmach pożyczkowych. Ponadto zachęcają Polaków do czytania dokumentów, które podpisują.
Strona internetowa akcji "Zanim podpiszesz"
Naturalnie akcje przeciwko lichwie powinny mieć poparcie społeczne. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że cała akcja ma na celu zdyskredytowanie solidnych firm pożyczkowych, a zachęcenie ludzi do korzystania z ofert bankowych. Dwa miesiące temu zespół Bankier.pl sprawdził, czy w rzeczywistości otrzymanie pożyczki jest takie proste.
ReklamaObalamy mity o "parabankach"
![]() |
»Chwilówka - zamiast deski ratunkowej, gwóźdź do trumny |
Z naszych obserwacji wynika, że otrzymanie pożyczki poza bankiem nie jest łatwe. Po pierwsze, liczba punktów "pożyczkowych" wcale nie jest tak duża, jak głosi stugębna plotka. Po drugie, otrzymanie pożyczki nawet w niewielkiej kwocie wymaga od klienta spełnienia wielu formalności, na przykład przedstawienia zaświadczenia o dochodach wystawionego przez pracodawcę, udokumentowania wpływów na rachunek bankowy itd.
Same umowy na ogół też są przejrzyste. Zawierają plan spłat, wyszczególnione są w nich dodatkowe opłaty i łączne koszty. Główna różnica polega na tym, że firma pożyczkowa nie sprawdza, czy klient widnieje w BIK-u. Drugą ciekawostką jest fakt, że część "punktów pożyczkowych" zajmuje się pośredniczeniem pomiędzy bankiem a klientem. Innymi słowy, teoretycznie do punktu od "chwilówek" można się zgłosić po prawdziwy kredyt bankowy.
Istotą problemu nie jest też samo oprocentowanie. Pożyczkodawców obowiązują ograniczenia z ustawy antylichwiarskiej, ale mogą stosować dodatkowe opłaty, na przykład obowiązkowe ubezpieczenie. Praktyka ta nie jest niczym szczególnym, zwłaszcza że banki również stosują tego typu mechanizmy - przykładem jest prowizja za udzielenie kredytu. Udzielając kredytu, bank nie zarabia na samych odsetkach, tylko na dodatkowych opłatach, które pomimo wysiłków ustawodawcy zawsze w jakiś cudowny sposób trafiają do treści umowy.
Przykładowy koszt kredytu gotówkowego/pożyczki w wysokości 2 tys. zł na okres 24 miesięcy |
||
Instytucja |
Całkowity koszt |
Rata |
Firma pożyczkowa typu „chwilówka” |
Ok. 3900 zł* |
160 zł |
Bank |
Ok. 2400 zł** |
100 |
* Na koszt pożyczki złoży się prowizja (200 zł), odsetki (ok. 900 zł) oraz koszt zabezpieczenia (800 zł). RRSO ponad 110%
**odsetki, prowizja i zabezpieczenie to koszt łącznie ok. 400 zł. RRSO nie przekracza 20%
W banku niestety jest taniej, ale też nie jest dla wszystkich. Pożyczka w chwilówce to większe ryzyko, tym bardziej, że firma pożyczkowa pożycza własne pieniądze, a nie środki z depozytów swoich klientów. Np. pożyczając w "chwilówce" 2 tys. zł, w ciągu dwóch lat trzeba będzie oddać łącznie ok. 3,9 tys. zł. Rata miesięczna wyniesie 160 zł. Co interesujące, na koszt pożyczki złoży się prowizja w wysokości 200 zł, koszt zabezpieczenia - ok. 800 zł oraz odsetki, ok. 900 zł. Rzeczywista roczna stopa procentowa wyniesie 110%.
»Zobacz ofertę kredytów gotówkowych |
Z kolei w banku przy kredycie na tę samą kwotę, rata wyniesie średnio 100 zł miesięcznie, a rzeczywista roczna stopa oprocentowania w przeciętnej ofercie nie przekracza 20%. Nie da się ukryć, że kredyt w banku jest dużo tańszy. Wyższy zysk chwilówki to premia za ryzyko, ale to wcale nie oznacza, że jest ona nieuzasadniona.
Pacta sunt servanda
![]() |
» Jak nie powtórzyć błędów klientów Amber Gold? |
Nawet sposób przygotowania umowy - również przez bank - budzi wiele kontrowersji. Prośba o wzór standardowej umowy w większości przypadków kończy się odmową. Z reguły klient, niezależnie od tego, czy udał się do banku, czy "parabanku", otrzymuje umowę dopiero na ostatnim etapie starań o pieniądze. Cały dokument składa się z co najmniej kilku stron i często zawiera zapisy, których normalny człowiek nie "ogarnia".
Nawet jeśli petent przeczyta taką umowę w towarzystwie pracownika banku, ma marne szanse na to, by ją zrozumieć. To nie koniec - na pytanie, co oznacza dany punkt, zwykle na wstępie słyszy, że "to standardowy zapis". Tak, standardowy, niezrozumiały i drogi. Zatem po co zachęcać do czytania umów, skoro to strata czasu? Właściwa rada powinna brzmieć: idź z tym papierem do swojego prawnika, a umowę podpisuj najwcześniej na drugi dzień. Co z tego, że minie okazja na zakup dobrego sprzętu? Podpisanie niekorzystnej umowy może kosztować dwa razy tyle.
Czy da się drewno pokryć marmurem?
Gdy rzeczywiście znajdzie się instytucja, która udziela kredytu bez dodatkowych opłat, to jego oprocentowanie jest bardzo niekonkurencyjne. Dawca kapitału, niezależnie od tego, czy jest bankiem, czyli marmurową instytucją finansową, czy też zwykłą "chwilówką", ucieka się do haniebnych marketingowych chwytów nakierowanych w ludzi znajdujących się w potrzebie. To wszystko sprawia, że drewniane instytucje finansowe jakimi są "chwilówki" wcale nie są gorsze od tych objętych kontrolą szacownych instytucji. Drewno jest łatwopalne, ale też lżejsze niż marmur i łatwiej je uformować.
Łukasz Piechowiak