Zaciągający kredyty gotówkowe zdążyli już przekonać się, że oprocentowanie pożyczonych środków często nie jest najważniejszym elementem kosztu. Banki coraz częściej sięgają jednak po kolejne triki, które utrudniają samodzielne oszacowanie ceny pieniądza przez klienta.


W idealnym świecie, udając się do banku po kredyt gotówkowy, naszą uwagę zaprzątałby tylko jeden parametr – wysokość oprocentowania. Wybór najlepszej oferty byłby wtedy prosty. Należałoby porównać naliczane przez kredytodawcę odsetki, a jeśli zestawilibyśmy ze sobą oferty kredytów na ten sam okres do podjęcia decyzji wystarczyłoby nawet tylko spojrzenie na wysokość raty.
Niestety opłaty i prowizje pobierane przez banki komplikują proces wyboru. Prowizja może zostać doliczona do kwoty kredytu i dopiero od tej sumy naliczane są odsetki. Wysokość pierwotnego długu, czyli „kredyt brutto”, będzie zatem różna w różnych instytucjach. Okazuje się jednak, że sytuację można zaciemnić jeszcze bardziej.
ReklamaZobacz także
Opłaty, prowizje, ubezpieczenia – liczy się kolejność
W niektórych bankach oprócz wysokości opłat szczególnej wagi nabiera kolejność ich naliczania. Spójrzmy na następujący przykład. Bank w taryfie opłat i prowizji informuje, że pobiera opłatę przygotowawczą w wysokości 1200 zł oraz prowizję za udzielenie kredytu do 9,9 proc. Oprócz tego klienta obciążać może składka ubezpieczeniowa, dość często spotykana w popularnych „gotówkach”.
Moglibyśmy spodziewać się, że do kwoty zaciąganego przez nas kredytu dodane zostaną kolejno prowizja, opłata i składka. Sięgamy jednak do przypisu w taryfie i dowiadujemy się, że „podstawą naliczania prowizji jest kwota kredytu przeznaczona do wypłaty na rachunki wskazane przez kredytobiorcę powiększona o opłatę przygotowawczą i kwotę kosztu przystąpienia do ubezpieczenia”. Czyli bank najpierw dodaje do kwoty opłatę i ubezpieczenie, a dopiero potem nalicza prowizję.
Wbrew pozorom to dość istotna różnica, podnosząca pierwotną wysokość długu, a w konsekwencji łączny koszt kredytu. Spójrzmy na przykład. Chcemy pożyczyć 10 tys. zł, prowizja wynosi 9,9 proc., a składka ubezpieczeniowa to np. 250 zł:
- „kredyt brutto” – 1200 zł opłaty przygotowawczej + 990 zł prowizji + 250 zł składki + kwota netto kredytu. Zadłużenie „na start” to 12 440 zł.
- „kredyt brutto brutto” – ((1200 zł przygotowawczej + 250 zł składki + kwota netto kredytu) * 9,9 proc. prowizji) + 1200 zł opłaty przygotowawczej + 250 zł składki + kwota netto kredytu. Zadłużenie „na start” to 12 583 zł.
Gdzie się podziała prosta bankowość?
Sposób wyliczania pierwotnej kwoty zadłużenia może być jeszcze bardziej skomplikowany. Jeden z kredytodawców np. określa wysokość składki ubezpieczeniowej w oparciu o liczbę miesięcy spłaty kredytu, stawkę procentową i łączną kwotę kredytu, która zawiera już w sobie składkę ubezpieczeniową.
Można powiedzieć, że pogmatwane wzory obliczania kosztów to nie problem – przecież klient i tak otrzymuje arkusz informacyjny, w którym podane są wszystkie interesujące go elementy. Na tej podstawie może porównać oferty z propozycjami konkurencji. Jednak stosowanie takich trików utrudnia samodzielne sprawdzenie poprawności otrzymanych symulacji. Dlatego apelujemy do bankowców – porzućcie tę modę zanim się rozpowszechni!
Weź pożyczkę na zasadach, które znasz. Oblicz, ile oddasz do banku



























































