REKLAMA
BANKIER.PL

Czy Polaków ogarnęło zakupowe szaleństwo?

Krzysztof Kolany2011-12-23 12:25główny analityk Bankier.pl
publikacja
2011-12-23 12:25
Według Głównego Urzędu Statystycznego Polacy kupują na potęgę i w listopadzie wydali o 12,1% więcej niż rok temu. I to przy rosnącym bezrobociu, przyspieszającej inflacji i fatalnych perspektywach dla gospodarki. Zwariowaliśmy, czy też statystyki kłamią?

GUS podał, że w listopadzie sprzedaż detaliczna wzrosła o 12,1% rdr, co zaskoczyło ekonomistów liczących na zwyżkę „tylko” o 10,5%. Przez media przetoczyła się fala optymizmu, zaś eksperci przekonywali o „sile polskiej gospodarki” napędzanej konsumpcjonizmem mieszkańców „zielonej wyspy”.



Problem w tym, że dane GUS coraz bardziej oddalają się od rzeczywistości. I nie chodzi tu tylko o wpływ wzrostu cen, po wyłączeniu którego dynamika sprzedaży detalicznej wyniosła 7,4%. Chodzi o to, że nawet ten wynik jest najprawdopodobniej zbyt wysoki i moim zdaniem nie oddaje faktycznego stanu konsumpcji.

Za bardziej miarodajne uważam raporty publikowane przez Eurostat, które dotyczą „wartości obrotów w handlu detalicznym”. Dane te sporządzane są w cenach stałych (czyli po wyłączeniu wzrostu cen) i dotyczą całego sektora detalicznego. GUS w ramach „sprzedaży detalicznej” mierzy obroty tylko w sklepach zatrudniających przynajmniej 9 pracowników. Jeśli obok domu otworzą mi „Biedronkę” i zacznę tam robić zakupy rezygnując z usług osiedlowego sklepiku, to moje wydatki zostaną włączone do sprzedaży detalicznej, choć dotychczas nie były w niej ujmowane.



Według Eurostatu od lipca obroty handlowe w Polsce realnie spadają. Dynamika może nie jest tak drastyczna jak w pogrążonej w kryzysie Portugalii (-9,7%) czy Hiszpanii (-6,8%), ale kontrast z danymi gusowskimi jest wręcz szokujący. Co gorsza, ta rozbieżność z miesiąca na miesiąc jest coraz większa, co każe wątpić w to, czy metodologia polskiego urzędu statystycznego wierne oddaje rzeczywistość.

Zwłaszcza że kolejne wątpliwości nasuwają się po konfrontacji danych o sprzedaży detalicznej z raportami rynkowymi. Na przykład w kategorii „pojazdy mechaniczne” GUS raportuje spadek sprzedaży tylko o 5,5% rdr, podczas gdy dane o liczbie rejestracji nowych samochodów pokazują regres rzędu 20%. Czyżby Polacy przerzucili się na rowery i motocykle?

Drugim przykładem rządowej dezinformacji jest sprzedaż w kategorii „paliwa stałe, ciekłe i gazowe”. Każdy, kto w ostatnich 12 miesięcy odwiedzał stację benzynową, zna przyczyny tego spektakularnego wzrostu. Według danych Biura Maklerskiego „Reflex” średnia cena litra benzyny bezołowiowej wyniosła w listopadzie 5,40 zł. Rok wcześniej było to 4,58 zł. Paliwo (ceny ON wzrosły o 25%) podrożało więc o 20%, co zawyżyło dynamikę sprzedaży.

Urealnienie naszych przekonań o zachowaniach polskich konsumentów pomoże nie tylko ograniczyć nazbyt optymistyczne oczekiwania co do roku 2012, ale też podważy tezę o nieodpowiedzialności Polaka, który kupuje jak szalony nie zważając na europejski kryzys (jak niedawno kpił z nas „Financial Times”). Na obronę polskiego zdrowego rozsądku przywołam tylko jeden wykres, obrazujący „wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej”. Czyli po prostu nastawienie polskich konsumentów do wydawania pieniędzy w najbliższej przyszłości:



W grudniu BWUK osiągnął najniższy wynik od marca 2009 roku, czyli dna poprzedniej globalnej recesji. Tak duża rozbieżność pomiędzy sprzedażą i nastrojami konsumenckimi nie powinna się utrzymać w dłuższym okresie. Stawiam na to, że w 2012 roku raczej zmaleje sprzedaż niż poprawią się nastroje.

Krzysztof Kolany
Bankier.pl
Źródło:
Krzysztof Kolany
Krzysztof Kolany
główny analityk Bankier.pl

Absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Analityk rynków finansowych i gospodarki. Analizuje trendy makroekonomiczne i bada ich przełożenie na rynki finansowe. Specjalizuje się w rynkach metali szlachetnych oraz monitoruje politykę najważniejszych banków centralnych. Inwestor giełdowy z 20-letnim stażem. Jest trzykrotnym laureatem prestiżowego konkursu Narodowego Banku Polskiego dla dziennikarzy ekonomicznych. W 2016 roku otrzymał także tytuł Herosa Rynku Kapitałowego przyznawany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Telefon: 697 660 684

Tematy
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zyskaj 500 zł w promocji „Mobilni zyskują”
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zyskaj 500 zł w promocji „Mobilni zyskują”

Komentarze (25)

dodaj komentarz
~mmm
Ciekawa spiskowa teoria dziejów. Tylko że warto zauważyć, że Eurostat nie robi w Polsce badań, tylko są one wykonywane przez GUS. Zarówno sprzedaż detaliczna, jak i obroty w handlu detalicznym są liczone przez GUS. Poza tym dane o obrotach są obarczone większym stopniem niepewności: sprzedaż detaliczna obejmuje firmy zatrudniające Ciekawa spiskowa teoria dziejów. Tylko że warto zauważyć, że Eurostat nie robi w Polsce badań, tylko są one wykonywane przez GUS. Zarówno sprzedaż detaliczna, jak i obroty w handlu detalicznym są liczone przez GUS. Poza tym dane o obrotach są obarczone większym stopniem niepewności: sprzedaż detaliczna obejmuje firmy zatrudniające ponad 9 pracowników bo od takich firm łatwiej uzyskać rzetelną informację, a obroty w handlu muszą być szacowane. Poza tym niewiarygodne są stwierdzenia "uważam, że obroty w handlu detalicznym są lepsze od sprzedaży detalicznej". Na jakiej podstawie autor tak uważa? Własnego widzimisię? Sprzedaż detaliczna dużo mocniej jest skorelowana z konsumpcją prywatną z rachunków narodowych niż obroty w handlu detalicznym. I to od wielu lat, wielu rządów i wielu prezesów GUS. Szkoda, że autor nie zastanowił się jakie są przyczyny niezgodności dwóch omawianych ram, tylko snuje jakieś dziwaczne rozważania.
~bari
Metodologia GUS jest niewłaściwa, bardzo subtelnie to autor ujął, za to szef GUS tak szybko wymieniony jest jak najbardziej właściwy.
~DarekD
Do "mmm" : to nie jest Szanowny Kolego żadna spiskowa teoria dziejów tylko wysnucie sensownych wniosków na podstawie rzetelych danych. Oczywiście, że Eurostat nie wykonuje w Polsce żadnych "swoich" badań statystycznych i opiera się na danych GUS-u. Tego nikt ( także autor artykułu ) nie stwierdził, więc nie wiem Do "mmm" : to nie jest Szanowny Kolego żadna spiskowa teoria dziejów tylko wysnucie sensownych wniosków na podstawie rzetelych danych. Oczywiście, że Eurostat nie wykonuje w Polsce żadnych "swoich" badań statystycznych i opiera się na danych GUS-u. Tego nikt ( także autor artykułu ) nie stwierdził, więc nie wiem skąd taki zarzut do niego. Chodzi o to Kolego, że Eurostat wylicza kategorię sprzedaży w JEDNORODNEJ metodologii dla wszystkich krajów europejskich ( i wtedy takie porównania mają sens ), podczas gdy nasz GUS ( tak się dziwnie składa, że odbywa się to po zminanie w nim kierownictwa ) wylicza sprzedaż inaczej ( czytaj znacznie wyżej niż jest w rzeczywistości ) i używa do porównań sprzedaży Polski i innych krajów europejskich wyników z zupełnie innych metodologii wyliczeń. Twierdzę, żę to świadoma perfidia obecnie rządzących wkomponowana w ich ciągotki do "kreatywnej księgowści".
~Winetou
brawo za niezależną analizę, mamy za dużo jednolitej we wszystkich mediach apoteozy sukcesu. Trudne czasy nadchodzą, niech nietrafiona statystyka nie pobudza ludzi do wydawania bo nadchodzi czas oszczędzania.... Jednak tak.pozdrawiam
~kupiec
"Polak potrafi" - większe obroty są wynikiem wyższych cen to prawda, ale i nie tylko. Nie boimy się rozsądnych zakupów, a te w okresie przedświątecznym są dynamiczne. Kupujemy też ze świadomością, ze warto podtrzymywać stabilne obroty, bo to się wszystkim opłaci. Nawet premier "U Lisa" zachęcał do zakupów i o to chodzi.
~jaho
przypomnę tylko, ze kryzys w Grecji zaczynał się od fałszowania statystyk
myślę, że GUS robi teraz podobnie
~FHFDFH
Słaba złotówka to i nasi rodacy ciężko pracujący "na zmywakach" chętniej wydają przed świętami w kraju bo inaczej się wydaje gdy tam się pracuje a tu kupuje...

Do tego duży export + wyższe ceny towarów importowanych i robią się dobre wskażniki bez przekrętów, pytanie tylko czy pracodawcy lepiej zarabiający w tych
Słaba złotówka to i nasi rodacy ciężko pracujący "na zmywakach" chętniej wydają przed świętami w kraju bo inaczej się wydaje gdy tam się pracuje a tu kupuje...

Do tego duży export + wyższe ceny towarów importowanych i robią się dobre wskażniki bez przekrętów, pytanie tylko czy pracodawcy lepiej zarabiający w tych realiach dadzą lepiej zarobić swoim pracownikom którzy wydając napędzą realną gospodarke.
~azaz
Ja już to kiedyś przerabiałem. Nazwano to później propagandą sukcesu ! Pamiętamy też jak się skończyło.
~heffdfg
więc jest jak jest a ten kto myśli wyciąga wnioski.gdyby GUs nie podawał tego co chce nie-rząd to prezio by wyleciał.
~Wlasciciel
Ktoś tu chyba czaruje???? Mam sklep z dobrymi butami i obroty spadają na łeb na szyję. Ludzie kupują mniej i szukają tanich rzeczy. Z kim nie rozmawiam to twierdzi, że przed ubiegłorocznymi świętami był lepszy obrót niż teraz, ale GUS-owi wyszło inaczej. Trochę to zastanawiające???? Propaganda chyba zaczęła ratować gospodarkę, ale Ktoś tu chyba czaruje???? Mam sklep z dobrymi butami i obroty spadają na łeb na szyję. Ludzie kupują mniej i szukają tanich rzeczy. Z kim nie rozmawiam to twierdzi, że przed ubiegłorocznymi świętami był lepszy obrót niż teraz, ale GUS-owi wyszło inaczej. Trochę to zastanawiające???? Propaganda chyba zaczęła ratować gospodarkę, ale czy to pomoże???

Powiązane: Budżet rodziny

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki