Limit 50 zł został ustalony przed laty, kiedy w Polsce dopiero wdrażano płatności zbliżeniowe. Dziś taka forma płatności jest już w powszechnym użyciu. Banki negocjują z organizacjami płatniczymi kwestię podniesienia limitu dla transakcji bez PIN z 50 nawet do 100 zł.


Płatności zbliżeniowe skracają czas transakcji w POS nawet o kilkanaście sekund. Jest to jedna z zasadniczych zalet tej formy płatności. O tym, że Polacy polubili zbliżenia na zakupach pisaliśmy kilka dni temu. Jak podaje NBP, w pierwszym kwartale 2017 roku już 64 proc. wszystkich transakcji bezgotówkowych w terminalach przeprowadzono z użyciem technologii bezstykowej. Średnia wartość pojedynczej transakcji wynosiła 44 zł.
Transakcje do kwoty 50 zł nie wymagają zatwierdzania kodem PIN. W niektórych bankach dla kart Visa obowiązuje niższy limit - np. 30 zł. Z takim ustawieniem można się spotkać w sektorze spółdzielczym. Powyżej tego pułapu nadal można płacić zbliżeniowo, ale każdorazowo trzeba wprowadzać kod.
W 2015 r. limit z 20 do 30 funtów podnieśli Brytyjczycy. Kilka dni temu brytyjski Barclays Bank opublikował wyniki ankiety, z której wynika, że jego klienci chcą kolejnych podwyżek. Część oczekuje zwiększenia limitu do 50 funtów, a część - nawet do 100 funtów.
Sytuacja na Wyspach była jednym z czynników, który sprawił, że organizacje płatnicze zwróciły się do banków funkcjonujących w Polsce z pytaniem o podniesienie limitu. Te pozytywnie odniosły się do sprawy: - Jesteśmy w kontakcie z organizacjami kartowymi i bank rekomenduje podniesienie tego limitu - mówi Błażej Mika, dyrektor Departamentu Produktów Płatniczych i Relacji z Partnerami BZ WBK.
Banki argumentują, że liczba oszukańczych transakcji z wykorzystaniem technologii zbliżeniowej jest stosunkowo niewielka, a limit 50 zł ustalony był przed dziesięcioma laty, kiedy dopiero wypuszczano technologię na rynek.



























































