[sorry za powtórkę, ale nie wiem czemu przylepiło mi wątek do Mondi Świecie]
że zbliża się odbicie i to mocne. Wycena giełdowa wielu spółek na świecie jest potężnie zaniżona i ich zakup w perspektywie średnioterminowej to okazja jakich mało. Wszyscy to wiedzą, nikt nie wie jedynie kiedy zacznie się szał zakupów i z jakiego poziomu wystartuje. Wiedy to tylko baaardzo grube ryby, które nie poddają się trendowi tylko same go tworzą. I odnoszę wrażenie, że chyba coś zaczynają szykować. Sygnałem tego może być gwałtowny wzrost kursu dolara i jena w ubiegłym tygodniu, nie bardzo wiadomo czym spowodowany. W USA słowo recesja odmieniane jest na wszelkie sposoby, żadne dane makro nie błyszczą jakimś szczególnym optymizmem to skąd nagle taki gwałtowny popyt na dolara na całym świecie? Możliwym wytłumaczeniem (choć oczywiście mogę się mylić) jest to, że szykuje się atak zakupowy na NYSE, bo żeby kupować tam akcje trzeba mieć dolary.
Podobnie jest w przypadku Japonii. Jen gwałtownie drożeje pogarszając jeszcze bardziej perspektywy gospodarki japońskiej silnie uzależnionej od eksportu. Stopy procentowe w Japonii są od lat symboliczne, co więc wywołuje taki popyt na jena? I tu też wytłumaczeniem może być szykowany atak na giełdę. Indeks giełdy w Tokio jest najniższy od 26 lat, a naprawdę jest jeszcze niższy, bo indeksy liczy się od wartości nominalnych kursów akcji, a siła nabywcza walut spadła przez ten czas potężnie. Dla przykładu powiem, że w latach 80-tych sprzedawano w Polsce za dolary samochody z importu i takie Daihatsu Charade (auto klasy Polo czy Clio) kosztowało 3600 USD. Dzisiaj nawet chińskie czy hinduskie auta kosztują co najmniej 2 razy tyle. Nie wierzę, żeby kryzys, jaki by nie był, zeżarł cały dorobek japońskiej gospodarki z 26 lat. Inaczej mówiąc wycena giełdowa japońskich firm jest potężnie zaniżona i ktoś to na pewno prędzej czy później musi wykorzystać. I chyba ten moment się zbliża, bo jak już dawno powiedziano najlepsze interesy robi się w czasie kryzysu.