Ostatnia informacja o ustanowieniu tymczasowego nadzorcy sądowego oznacza, że zdaniem sądu zarząd może działać na niekorzyść wierzycieli, poprzez np. wyprowadzanie kasy lub innego majątku do innych spółek, celem ograniczenia możliwości zaspokojenia wierzycieli. Musiało wystąpić realne, zdaniem sądu, zagrożenie matactwa. Oznacza to, że w spółce jest bardzo źle, gorzej niż nam się wydaje. Długość postępowania sądowego świadczy również (podobnie jak w kwietniu przy DSS), że sąd prawdopodobnie podejmie decyzję o likwidacji (o czym świadczy także ustanowienie nadzorcy na zarządem i prawdopodobnymi matactwami).
Ostatnie dane finansowe nie budzą wątpliwości, że ta spółka nie ma żadnych szans na przetrwanie, zwłaszcza po utracie 70% kontraktów od Alstomu. Nikt nie zapłaci kilkaset mln zł tylko za utrzymanie siedziby i pracowników przez 1-2 lata - z nadzieją, że może kiedyś uda się złapać jakiś dobry kontrakt.
Ponadto, nie wiadomo kiedy skończy się kryzys, nie jest powiedziane, że za rok lub dwa, może potrwać nawet kilka lat. Skąd w takiej sytuacji wziąć pieniądze na utrzymanie nierentownej spółki, biur, samochodów służbowym szefostwa, pracowników? Jednoczenie przetargi w energetyce są wstrzymywane - pojawiają się głosy, że połowa przetargów zostanie anulowana - z uwagi na prawdopodobną przyszłą nadprodukcję energii.
Jaka zatem czeka przyszłość Energomontaż-Południe? Jedyne sensowne wyjście jest zwolnić 80% pracowników, zamknięcie większej części zakładów i czekanie, tylko na co?
Wątpliwe jest czy wierzyciele i sąd na to się zgodzą.
pozdrawiam,