W środę 15 maja Robs Group Logistic opublikowała raport za I kwartał 2025 r., w którym wykazała 6,28 mln zł przychodów (+10,7% r/r), zysk operacyjny na poziomie 656 tys. zł i dodatni wynik netto. Już dzień wcześniej, 14 maja, kurs akcji spółki spadł do 0,28 zł, po tym jak opublikowano komunikat o utracie płynności, rosnących zaległościach wobec leasingodawców oraz utracie zleceń wskutek błędów pracowników. Handel akcjami został zawieszony.
Z pozoru wydarzenia te wydają się sprzeczne. Jak to możliwe, że spółka osiąga zysk, a jednocześnie nie jest w stanie regulować zobowiązań? Odpowiedź znajduje się nie w rachunku zysków i strat, lecz w rachunku przepływów pieniężnych.
RGL wykazała zaledwie 171 tys. zł dodatnich przepływów operacyjnych, wypracowanych niemal wyłącznie dzięki amortyzacji. Jednocześnie spółka pozyskała 2,36 mln zł z nowych kredytów i leasingów, z czego ponad 2 mln zł zostało natychmiast przeznaczone na spłatę rat, odsetek i zobowiązań z poprzednich okresów. W efekcie – choć gotówka na koniec marca wzrosła do 1,7 mln zł – środki te wystarczyły zaledwie na kilka tygodni. W kwietniu przychody wyniosły już tylko 1,6 mln zł, a klienci zaczęli anulować zlecenia.
Do problemów finansowych doszły strukturalne. Spółka prowadzi działalność opartą na montażu regałów i logistyce magazynowej, z dużym komponentem usług zewnętrznych. Aby zwiększyć skalę, RGL intensywnie inwestowała w park maszynowy, planując przejście do modelu produkcyjnego. Jednak jak pokazała sytuacja ze skażeniem produktów klienta w Szwecji – sama infrastruktura to za mało. Brak wyszkolonego personelu, nadzoru operacyjnego i standaryzacji montażu doprowadziły do kompromitującego błędu.
Największą rysą na wiarygodności RGL okazał się jednak sposób komunikacji. Choć spółka odnotowała w kwietniu problemy z bieżącą płynnością, komunikat trafił na rynek dopiero 14 maja – dzień przed publikacją wyników kwartalnych. Niektórzy inwestorzy zwracają uwagę, że w dniach poprzedzających publikację zaobserwowano podwyższone wolumeny sprzedaży akcji. Oficjalnie nikt nie mówi o wykorzystaniu informacji poufnych, ale wątpliwości pozostają.
RGL może wciąż wyjść z kryzysu – ma portfel zamówień, kompetencje projektowe i rozpoznawalność w niszy. Ale do tego potrzeba czasu, kapitału oraz odbudowy zaufania – zarówno ze strony klientów, jak i inwestorów. Tymczasem kryzys pokazał, że spółka notowana na rynku publicznym nie może traktować komunikacji jako narzędzia awaryjnego. Inwestorzy nie wybaczają opóźnionej szczerości – zwłaszcza, gdy po drugiej stronie są leasingi, nieufność klientów i saldo rachunku bliskie zera.