Interpretuję, co następuje.
Prawdopodobieństwo nie dojścia do skutku wykupu akcji na wezwanie wzrasta.
Nie ma przy tym znaczenia, że własnie tego przedłużenia się spodziewałem.
Coraz intensywniej świeci kontrolka z napisem "WAŁ".
Kolejny zresztą z całego cyklu i wyboru wałów.
Na uzyskanie zgód był czas już od grudnia.
No, ale wiadomo, biurokracja, itp., zresztą nikt tego nie sprawdzi.
Zapewne byli tacy, co wykupili po 1,40-1,42 złotego już w marcu chcąc zarobić na wezwaniu 2-3 grosze na akcji.
Zostali zrobieni w konia.
Akcje zablokowane, kolejny miesiąc po pierwszym terminie sobie leżą.
Pewnie byli i tacy, którzy zrobili to samo po przedłużeniu wezwania do 17 kwietnia.
I ci również mają zablokowany kapitał na kolejny miesiąc.
Ba, nie mogą sprzedać na rynku, a i podaż dzięki temu została ograniczona.
Podstawową kwestią jest, jaka będzie cena po 17 czerwca, czy też po kolejnym przedłużeniu wezwania,
np. do 17 lipca lub 17 października.
Przez cały czas utrzymywana na rynku jest cena akcji przez cenę skupu w wezwaniu, która nie ma nic
wspólnego z rynkową.
Zatem kolejny miesiąc na pozbycie się akcji po cenie 1,4xx zł.
Jeśli wezwanie nie dojdzie do skutku, to cena zrypie się niżej niż 70 groszy za akcję.
Nie będę pisał o jakiej cenie myślę, bo nie ma sensu stresować ludzi.
Kto chce, poszuka we wcześniejszych wypowiedziach.
Sumując.
Prawdopodobne jest, że cała impreza z wezwaniem ma na celu tylko i wyłącznie podniesienie ceny akcji z
0,80 zł na 1,4x zł.
Widoczny rano popyt na akcje w ilości 18,5 tys. sztuk przy podaży 670 tys. mówi sam za siebie.
Gdyby nie wezwanie, to nie ma dna.