Zatem dokonało się. Przynajmniej wiadomo co piszczy w trawie i nie jest to harfa Orfeusza.
Uwaga co do kontraktów. Przejętych i nie tylko. Elektrobudowa zbankrutowała nie dlatego, że wypadła sroce spod ogona ale dlatego m.in., że w ostatnich latach praktycznie nie robiła już niczego dla prywatnego biznesu ale dla spółek państwowych, w tym wiele samobójczych misji "pod klucz". Gdzie zresztą miała robić kiedy cały bantustan stał się jednym nomenklaturowym kołchozem oprócz enklaw gdzie drobni mogą jeszcze wydłubywać kit z okien?
Zamówienia dla naszego sektora państwowego (dawniej mówiono uspołecznionego) nie jest to góra złota ale diametralnie odmiennej substancji. W momencie gdy strat nie dało się dłużej pokrywać z kilku wysokomarżowych przedsięwzięć (głównie Finlandia) lawina ruszyła.
Czy Zarmen już wie w co faktycznie wdepnął i jak skończy tę przygodę to ciągle otwarta karta. Dużo będzie zależał od koneksji, których nie posiadała Elektrobudowa.
Jak widać konfidenci informowali nie do końca rzetelnie lub też sami byli zbyt tępi aby obiektywnie ogarnąć sytuację.
Iwan Groźny słusznie praktykował zasadę "pierwsze baty donosicielowi" aby przekonać się, że mówi prawdę. Wydaje się, że w tym przypadku co nieco zaniedbano.
Spektakl z pewnością nie wszedł jeszcze w fazę maksymalnego suspensu. "Obyś żył w ciekawych czasach".