Porzućmy wszelką nadzieje mu którzy tu trafiliśmy.
"Stąd westchnienia, płacz, lament chorałem
Biły o próżni bezgwiezdnej tajniki.
Więc, już na progu stając, zapłakałem.
Okropne gwary, przeliczne języki,
Jęk bólu, wycia, to ostre, to bledsze,
I rąk klaskania, i gniewu okrzyki
Czyniły wrzawę, na czarne powietrze
Lecącą wiru wieczystymi skręty,
Jak piasek, gdy się z huraganem zetrze."