Dnia 2021-11-20 o godz. 01:40 ~tygrys_myszowaty napisał(a):
> Załóżmy, że stało się niemożliwe - mylił się foratan, myszowaty, fundusze, a latryna postawiła swoje toy-toye nie dość że na ruchomych, to jeszcze do tego na dolaronośnych piaskach - i Astana zaczęła odławiać kulki a EEX zaczął nagle zarabiać prawdziwe pieniądze. Podkreślam ... załóżmy (mniej więcej na takiej samej zasadzie, że Jarosław Kaczonogi jest wybitnym mężem stanu a nie popierdółką żerującą na śmierci brata). Ale dość o polityce. Załóżmy, że stał się CUD ...
> Pytanie zaś jest proste:
> - Czy uważacie, że Bokuny podzieliły by się z wami takim (nieoczekiwanym) zyskiem? I że nie zadziałałaby żelazna zasada New connect - że zyski się prywatyzuje, a straty się upublicznia?
Na marginesie, już jeden z ministrów obecnej, świetnie panującej władzy temat nieopłacalności dzielenia się dywidendą w spółkach SP przerobił.
Kiedyś na ten temat pisałem. Po części wystarczy spojrzeć do raportów. Eko ma dwa rodzaje zobowiązań w stosunku do rodzinki. Pierwsze to te, które widnieją w raporcinach - pożyczki i zaległe wynagrodzenia za pseudostrategie i inne mające ujemną wartość dla Eko głupoty, których wypłaty są od jakiegoś czasu częściowo przesuwane na przyszłe okresy.
Drugi rodzaj zobowiązań, to te, których nigdzie nie widać, ale one są - po prostu im się należy, przecież pomagają a nie rozkradają.
Kolejna sprawa. Oni już się nauczyli, więc od tego nie odejdą. Mają pełną świadomość tego, że ich akcje są tyle warte za ile ktoś mógłby je od nich kupić (nie chodzi o kurs giełdowy, bo tyle akcji na GPW nie sprzedadzą). Kiedyś mieli po 50 zeta, (ale za to nie mogli sobie nawet kupić piwa) i mieli plan, ale plan nie wyszedł. Na wymianach krzyżowych mieli zarobić dziesiątki milionów, co miało być kosztem dla mniejszościowych (tak były skonstruwane wymiany krzyżowe), ale rynek powiedział sprawdzam i wcale im się to nie opłacało. Więc już nie bedą kombinować.
Możliwości są dwie. Jedna dobra dla mniejszościowych, druga zła. Wszystko rozbija się o normalną kalkulację:
1. Jeśli widzieliby możliwość w przyszłości sprzedaży posiadanych akcje strategicznemu, to wówczas albo:
Rozwijają biznes i dążą do wzrostu jego wartości, aby sprzedać akcje strategicznemu po jak najwyższej cenie. Liczą ile kasy im to da.
albo: drenują, wyprowadzając wszystko, tak jak przez ostatnie lata - fikcyjne strategie, zastawy, hipoteki, pożyczki na złodziejski procent, programy motywacyjne i wiele wie wiele innych, a nstępnie sprzedają wydrenowany biznes za niską cenę. W ten sposób dla mniejszościowych akcje Eko nie mają żadnej wartości, bo nie dostaną ani dywidendy, ani wzrostu kursu, za wyjątkiem wzrostu na nadziejach, że w końcu przestaną drenować, ale to oczywiście się nie stanie. Liczą ile kasy im o przyniesie drenaż plus sprzefdażpo niskiejcenie strategicznemu.
Rodzinka wybierze strategię dającą im większe profity. Jeśli więcej da im wyprowadzanie rokrocznie po np.5 czy 8 albo 10 mln zł, to dlaczego mieliby się troszczyć o wzrost kursu akcji i zostawiać te pieniadze w Eko (czytaj dzielić sienimi z mniejszościowymi).
2. Jeśli nie widzą możliwości sprzedaży strategicznemu (zegar tyka, dekarbonizacja trwa i Kazachstan też będzie musiał się dekarbonizować, a ta mikrosfera to tak naprawdę nikomu do życia nie jest potrzebna), najlepsze profity przyniesie im opisany wyżej drenaż i wyprowadzanie wszystkich wolnych śrdoków, po np.5, 8 albo 10 mln zł rocznie.